11 lipca w muzeum przy klubie piłkarskim Legia Warszawa na ul. Łazienkowskiej odbył się pokaz najmłodszego dziecka jednej z najbardziej znanych serii gier komputerowych - FIFA 09. Prezentacja, zorganizowana przez Electronic Arts, była prowadzona przez samego kierownika produkcji gry na komputery osobiste - Paula Hossacka. Oczywiście jak co roku nie zabrakło obietnic, co do nowej jakości rozgrywki, rewelacyjnej grafiki, a także pewnej przełomowości (sic.) najnowszego produktu. A jak jest w rzeczywistości?
Rzeczywistość niestety nie jest już taka różowa, chociaż muszę przyznać, że jakiś postęp jest. Na pewno gra się lepiej (choć Loon narzekał :P), lecz niestety ciągle to nie jest to, czego się wymaga od tego typu gry. Prawdopodobnie znowu produkcja spod skrzydeł EA będzie miała nie lada zagwozdkę w postaci konkurenta od Konami. No, ale nie o tym miała być mowa. Pora zabrać się za suche fakty, które także mieliśmy okazję skonfrontować z rzeczywistością.
Rok w rok, przed premierą najnowszej odsłony FIFY, producenci zawsze wspominają o oprawie graficznej, która też za każdym razem ma być o niebo lepsza od ubiegłorocznej. Owszem, postęp jest, chociaż nie aż tak widoczny, jakby się chciało. W każdym razie programiści zaserwowali nam w końcu trójwymiarową trawę i jak mówią, doskonale będzie widać korki zapadające się w murawie. W gruncie rzeczy, przy zbliżeniach wygląda to całkiem ładnie, jednak tak naprawdę później nie zwraca się na to uwagi, a widoku z kamery telewizyjnej i tak nie odróżnimy od zeszłorocznej edycji. Lecz nie myślcie, że graficy zatrudnieni w Electronic Arts przebalowali cały rok, dając nam jedynie nowy wygląd murawy, bowiem oprócz niej należy wymienić nowe modele postaci, mimikę twarzy, a także wiele szczegółów związanych z piłkarzami.
Animacja naszych małych futboleiros stoi na najwyższym poziomie, nie znajdziemy tutaj zbyt wielu kantów, wszystko jest gładziutkie jak pupa niemowlaka. Dopracowano także mimikę, a nawet tak mało znaczące rzeczy, jak krople potu na twarzy, blizny czy też zagięcia i fałdy na koszulkach. W końcu na twarzach faulowanych twardzieli tudzież lalusiowatych aktorów (nazwisk wymieniać nie będę) widać ból, wściekłość, zdeterminowanie, a także radość ze strzelonej bramki. Tekstury odpowiadające za pot jednak psują finalny efekt, bowiem miejscami okazuje się, że na twarzy zawodnika pojawia się półprzezroczysta maska, sprawiająca wrażenie, iż mamy do czynienia z najprawdziwszym zombie. Tak samo koszulki nie wyglądają aż tak rewelacyjnie. Prawdą jest, że materiał jest pofalowany tak jak powinien być, szkoda tylko, że to wszystko jakby zastygło w jednej pozie i nawet największa wichura nie robiła na tym najmniejszego wrażenia. Co prawda testowany egzemplarz nie był jeszcze finalną wersją gry, lecz obawiam się, że niewiele zostanie zmienione do premiery.
Pomimo pewnych minusów, FIFA ma niewątpliwą zaletę, która wyróżnia ją spośród innych gier. Chodzi oczywiście o pełną licencję, dzięki której możemy się wcielić w menadżera około pięciuset autentycznych drużyn, w trzydziestu autentycznych ligach. A do tego tysiące strojów, setki stadionów, logosów, herbów, a także turniejów. Praktycznie wszystko, co znajdziesz w grze, jest na licencji. Tego nie zobaczysz w PESie.
Niewątpliwą rewolucją (chociaż starsi gracze się z tym nie zgodzą - patrz FIFA 1998) jest nowe sterowanie. Producenci odeszli od wyrobionego przez lata schematu i do klawiatury dorzucili myszkę. Oczywiście standardowe sterowanie wciąż jest dostępne (lecz klawisze przypisane na samym początku są zupełnie inne niż te, do których zdążyliśmy się przyzwyczaić), jednak warto sprawdzić nową alternatywę. Dla myszki przygotowano ogólnie dwa tryby, jeden dla początkujących i jeden dla bardziej zaawansowanych graczy. Ten pierwszy oferuje grę samą myszką. Wygląda to bardzo prosto (w rzeczywistości trudno się przyzwyczaić), bowiem piłkarz sam podąża za kursorem, a strzały i podania wykonujemy odpowiednio jednym z dwóch przycisków elektronicznego gryzonia. Drugi tryb jest już trochę bardziej skomplikowany, ale też oferuje nam więcej możliwości i ciekawych zagrywek. Otóż zawodnika prowadzimy znanym z FPS'ów WSADem, a myszką wskazujemy miejsca, gdzie ma kopnąć piłkę, partnerów z drużyny, do których ma podać, czy to pod same nogi, czy na dobiegnięcie. Trudno oceniać przydatność nowego patentu po zaledwie dwugodzinnym obcowaniu z grą, mi jednak do gustu on nie przypadł. Wolę pozostać na starych śmieciach i tak jak od lat grać za pomocą starego, poczciwego pada.
Ja już mówiłem, nowe sterowanie daje nam trochę więcej możliwości na boisku, jednak czym byłyby one bez odpowiednich tricków i zwodów. Otóż do już istniejącej puli dorzucono parę nowych, często charakterystycznych dla poszczególnych piłkarzy zagrywek. Oczywiście znalezienie ich wszystkich z pewnością zajmie nam sporo czasu, jednak już w pierwszych minutach miałem okazję obserwować charakterystyczną pozę C. Ronaldo przed wykonaniem stałych fragmentów gry, m.in. wyciągnięta z kapelusza jedenastka. Ale ciii, bo jeszcze ten rzut karny pozbawi mnie pracy.
Inną ciekawą, acz niezwykle istotną, rzeczą jest system kolizji piłkarzy, który - miejmy nadzieję - w końcu będzie działał tak jak należy. A czego można się spodziewać? Na pewno wzrośnie realizm gry, ponieważ w przykładowym pojedynku Lahma i Kollera ten drugi będzie miał już oczywistą przewagę masy ciała. Lecz znowu mały i drobny Niemiec będzie bardziej zwrotny od swego przeciwnika - kolosa. Już nie będzie tak łatwo zatrzymać szarży rozpędzonego napastnika, ale i także rośli obrońcy będą mieli większe szanse w walce o piłkę. Zapowiada się naprawdę ciekawie.
Co jeszcze nowego? W końcu nadeszła spora zmiana "menusów". Tym razem są całkowicie interaktywne, pełne statystyk i informacji, a do tego czytelne. Do dyspozycji mamy ok. 3-4 okienek, w których wyświetlają się różne informacje. Jeśli w rzeczywistości Ronaldo wyniósłby się z Manchesteru do Realu, w grze również ukazałaby się stosowna adnotacja. Jesteś ciekawy swojego bilansu ze wszystkich rozegranych meczów on-line? Teraz wszystko masz pod ręką, a jeszcze dodatkowo możesz układać wszystkie segmenty jak chcesz i gdzie chcesz.
Last but not least, wersja na PC. Otóż nie wspomniałem jeszcze o tym, że prezentowana nam wersja gry była przeznaczona na komputery osobiste. Mało tego... Chyba w końcu EA poszło po rozum do głowy i zamiast wypuszczać konwersję z konsoli, przygotowali specjalny, osobny kod, który gwarantuje nam jak najlepszą rozrywkę na PC (stąd też nowe sterowanie). Tutaj na pewno należy im się pochwała.
Musisz przyznać, po raz kolejny zapowiada się wyśmienicie. Ale czy nie masz odczucia deja vu? Przecież co roku jesteśmy zapewniani o sukcesie najnowszej odsłony serii, co roku ta sama śpiewka i co roku pomruk niezadowolenia po premierze. Owszem, jak pisałem, jest jakiś postęp, ale dla mnie to za mało. Świetna grafika (choć mam do tego wątpliwości) to za mało. Dobra gra przede wszystkim musi posiadać grywalność. Coś, co sprawi, że będę do niej wracał każdego wieczora przez najbliższy rok, a może i dłużej. FIFA bawi, ale tylko przez jeden wieczór. Potem męczy Cię schematyczność rozgrywki. O ile jeszcze w trybie multiplayer gra ma jakieś szanse, tak tryb dla jednego gracza nie jest skazany na sukces. Oczywiście z ostateczną oceną należy poczekać do premiery, lecz już teraz wiem, czego mogę się spodziewać...