Japończycy nigdy nie wygrali mistrzostw świata w piłce nożnej. Niewiele osób zna chociażby jeden zespół pochodzący z Kraju Kwitnącej Wiśni. Jak to jest możliwe, że potrafią zrobić tak świetny symulator piłki nożnej, a Europejczycy nie? Odpowiedź jest prosta jak budowa cepa. Nie jesteśmy Japończykami.
O każdym nowym PES'ie można pisać prace magisterskie, a każdą z edycji poznawać przez dekadę. Niestety na poznanie nowego Pro Evo czasu było niewiele, no i szanuję Wasz czas, więc będę pisał zwięźle. Do dzieła!
To już trzecia taka bramka w tym meczu…
Zmiany w oprawie graficznej są kosmetyczne; to szczegóły, na które nie zwraca się uwagi. Przy widoku ‘wide' nałożono teksturę na widownie, tak, że teraz nie wygląda na zupełnie pustą. Twarze zawodników niestety robił jakiś amator… Adriano na przykład jest średnio podobny do swego żywego odpowiednika, a w zeszłym roku wyglądał elegancko. Połowy reprezentacji Anglii w ogóle nie poznacie, o polskiej kadrze nie wspominając. Na szczęście niektóre mordki pozostały z zeszłego roku i prezentują dużo wyższy poziom - trzymają honor. Wszystko inne pozostało po staremu w grafice.
Animacje poddano lekkiemu retuszowi. Ładniej wyglądają wszystkie gesty zawodników, składanie się do strzałów, podań i główek. W końcu poprawiono te irytujące animacje po strzeleniu bramki - ktoś zauważył, że są one tragiczne i dodał trochę mimiki i "refleksu" zawodnikom.
Poziom nadal wysoki, aczkolwiek nadal jest to konwersja z PS 2, co widać, lecz niestety nie czuć spoglądając na wymagania gry. Aby cieszyć się wysokimi detalami i dużą rozdzielczością trzeba mieć kawał sprzętu.
Mateusz Borek na mecz nie zaprosił…
Niestety CD PROJEKT nie otrzymał od Konami niezbędnych poprawek w wystarczająco szybkim terminie i polska wersja zostanie wydana 17 listopada - ciut po premierze tego numeru PB.
Brzmienie angielskiej wersji trochę się jednak poprawiło. Komentatorzy mają z każdym rokiem więcej kwestii i to procentuje - ewolucja. Kibice nie są źli i ich dopingu można słuchać. Odgłosy dochodzące naszych uszu bezpośrednio z boiska są o klasę lepsze od PES 5. Piłeczka brzmi jak piłeczka, odgłos odbijanej kuli też brzmi jak powinien - brakuje jedynie darcia się samych zawodników.
Chcemy prania mózgu
Konami nie szasta pieniędzmi, niestety nie reklamują swojej najbardziej dochodowej produkcji należycie - nie przekonują ludzi, że to ich gra jest najlepsza, ludzie musza się tego dowiadywać od recenzentów i przyjaciół. Efekt jest taki, że nie mamy pełnych licencji, a jedynie strzępy. Raz coś doszyją, tu się coś urwie. Wyleciała cała liga niemiecka i londyńscy The Blues. Mamy za to oryginalny znaczek Manchester UTD. w angielskiej lidze i Bayern Monachium w "Others". Nowe piłki Reeboka i Adidasa, kilka nowych bucików i niektóre stroje narodowe. Niewiele…
W kwestii trybów rozgrywki - przybyło nam "International Chalenge", swoiste mistrzostwa świata bez znaczka FIFA, a reszta to stare doskonale znane, nie zmienione opcje.
Koniec farmazonów!
System - to co w PES'ie najważniejsze. Podania zostały mocno osłabione, nie dochodzą do adresata tak jakbyśmy tego chcieli. Szybkie akcje trzeba rozgrywać podaniem na dobieg, które często jest zbyt mocne. Nie ma pewnych akcji, wszystko może pójść źle. Zdążają się nieporozumienia - bardzo piłkarsko się zrobiło po tych mega-dokładnych i szybkich akcjach w PES 5. Do słowa dochodzą długie podania wykonywane górą. Te odpalane kółkiem są bardzo szybkie i płaskie - prędko można podać do napastników z pominięciem środka pola, ale wyglądają trochę nienaturalnie. Górne podania z dociśniętym L1 + kółko, lub trójkąt są bardzo wysokie - nie wygląda to dobrze, jednak teraz bardziej się przydają. Szczególnie L1 + trójkąt, piłka leci tuż przed nasz nos i w końcu coś z nią można zrobić.
Przejście obrońcy zwodem jest trudniejsze. Zawodnicy jeszcze dłużej zbierają się z pewnymi ruchami, co wcale nie pomaga. Trzeba teraz bardziej kombinować, czasem nawet jesteśmy zmuszeni wycofać piłkę do obrony i rozpocząć budowanie akcji od samego początku. Przynajmniej na razie "wiązanie" przy linii dwóch zawodników jest mało prawdopodobne. Piłkarze doskonale zagęszczają strefę gdzie grana jest piłka, nie tylko podwajają, ale wysyłają nawet czterech zawodników do walki z nami, a wiadomo, "kiedy ludzi kupa i Herkules…". Obrona drużyny przeciwnej doskonale gra wślizgami, wyciąga sporo piłek tuż przed strzałem. Dobrze jest się nauczyć skutecznie rzucać pod nogi, piłka już nie odskakuje na dziesięć metrów dalej. Nasi zawodnicy także prezentują dobry poziom zaangażowania w grę. Starają się uciec na wolne pozycje, zastawiać własnym ciałem przeciwników. Jedyne, co nie podoba mi się w tej edycji to niektóre zachowania obrońców. Podchodzą bardzo blisko środka boiska, zlewają się w jedna linię z pomocnikami. Drugi mankament to samotny bohater, który zostaje przy polu karnym - szybka piłka do wysuniętego napastnika i wychodzi on na stosunkowo łatwą do wykorzystania sytuację.
Mimo wszystko ciężko jest strzelić tę upragnioną bramkę. Nie dość, że obrona upierdliwie wszystkie próby blokuje, to sam system strzałów został przemodelowany. Piłka zdaje się być cięższa niż rok temu. Strzały mają moc, ale tylko w pierwszej fazie lotu, nagle słabną i płonąca kula zmienia się w potulnego w rękach bramkarza baranka. Dużo jest kiksów, jeżeli w złym momencie puścimy strzał gała poleci w gołębie; tak samo się dzieje, gdy chcemy oddać szybką okienkową będąc bokiem do bramki. Timing i ustawienie są najważniejsze.
Nareszcie można strzelić bramkę z główki - wysocy zawodnicy ściągają duży procent takich piłek i nareszcie są w stanie niektóre dośrodkowania skierować do bramki. Cieszy się oko, gdy widzi akcje oskrzydlające, ataki pozycyjne, kontry i te polegające na dwóch podaniach przed strzałem. Przy poprzedniej części mówiłem trochę na wyrost o nieograniczonej ekspresji twórczej, ale teraz to jak piłka trafi między słupki zależy od naszej wyobraźni i odrobiny szczęścia.
Emocje i konsensus
Rozegrałem kilka meczy, które nadszarpnęły moim układem krwionośnym. Kilka razy o mało nie cisnąłem padem o ziemię. Zdarzają się bowiem mecze gdzie nie idzie zupełnie nic. Wszystkie podania przejmuje przeciwnik, rajdy przy liniach kończą się fiaskiem, a strzałem namierzamy łowcę talentów siedzącego w trzydziestym rzędzie trybun. Bramkarz potrafi zrobić nową "Robinsonadę" lub zagranie w stylu Kuszczaka i nic nie jesteśmy w stanie poradzić na zbliżająca się porażkę. Do puli dodajmy sędziego, który szasta żółtą kartką niemiłosiernie. Jednakże kiedy juz wygramy, kiedy zagrania będą powodowały szczękopad satysfakcja i radość odsunie w dal każde przekleństwo, czy głosy marudzenia, bo każdy mecz może mieć swój odrębny scenariusz. Możemy zagrać jak Manchester w finale Ligi Mistrzów i strzelić dwie bramki w doliczonym czasie gry. Jest opcja stracenia bramki w niespodziewanym i najmniej odpowiednim momencie. Mógłbym tak wyliczać do rana, tylko po co?
Czegoś takiego nie czułem od niepamiętnych już czasów, czasów, kiedy 21 cali, Playstation i ISS królowały w mym młodym umyśle. Do każdego nowego PES'a trzeba się przyzwyczaić, jest inny niż poprzednik, moim zdaniem zdecydowanie lepszy. Daje nam dużo więcej możliwości i "czuć" go bardziej piłką nożną, znaną z transmisji telewizyjnych. Jedyny wniosek jaki nasuwa mi się w tym momencie to dwa tytuły - Ten "Powrót Jedi" to prawdziwy "Powrót Króla". Wyłączcie komputer i idźcie do sklepów.