Nasi dziadkowie przesypiali 1/3 swojego życia. My przesypiamy już "tylko" 1/4 część. A ja przez ostatnie kilka lat śpię jeszcze mniej za sprawą gier, a dokładnie jednej serii - Pro Evolution Soccer.
ISS 98
Dawno temu w naszej galaktyce pojawiła się konsolka o swojsko brzmiącej nazwie Playstation. Pierwszą grą, którą świadomie nabyłem był właśnie tajemniczy ISS. International Superstar Soccer 98 od tokijskiego oddziału Konami był zapełniony babolami maści przeróżnej. Detekcja kolizji stała na nikłych nóżkach, komentarz potrafił powtórzyć się trzy razy z rzędu, brak jakichkolwiek licencji na cokolwiek, a oprawa graficzna po prostu była… Jako chłopiec plułem sobie w brodę, że nie poczekałem kilka dni na FIFĘ, której akurat nie było w sklepie. Rzucony w kąt egzemplarz czekał na cudowne odkrycie. Niespodziewanie, po kilku dniach od porzucenia z ISS'em się grzecznie przeprosiłem i… zaczęło się na całego. Osiedle huczało od szumu prowizorycznych trybun urządzanych w pokojach wyposażonych w Playstation kamratów. Co dzień Anglia, Brazylia, Francja i Niemcy toczyły małe mistrzostwa świata, którym towarzyszyły krew, pot i łzy. ISS był ładnie zbalansowany, można było prowadzić akcje skrzydłami, jak i środkiem pola. Można było grać "wrzutki" na wysokich graczy i strzelać bramki po dryblingach "mikrusów". Była to najbardziej sponiewierana płyta, która działała. Do czasu…
ISS 1
Gdy tylko wieść o nowym ISS'ie w 2000 roku obeszła osiedle, każdy zapalony fan stał się posiadaczem egzemplarza gry, który do czasów PES w moim mniemaniu był najlepszym symulatorem piłki nożnej. Znacznie poprawiono wszystkie elementy gry. Począwszy od grafiki, przez fizykę, po odgłosy dobiegające z trybun, chociaż dalej brakowało licencji. Na przerwach w szkole, przy obiedzie, podwieczorku, podczas odrabiania lekcji towarzyszył mi jeden zbiór myśli, - jaką taktykę zastosować, co jeśli Owen będzie miał kiepską formę, co zrobić, kiedy przestanę trafiać z dystansu, jaką taktykę zastosuje kolega, zastosować zwężoną czy rozciągniętą obronę, atakować, czy czekać spokojnie na możliwość wyprowadzenia kontry? Nie mogłem się uwolnić od ISS'a. Kolejne pojedynki były traktowane poważniej niż ekstraklasa (chociaż wtedy sama w sobie była niepoważna), kiedy były to sparingi towarzyszył nam śmiech, żarty i świetna zabawa, lecz kiedy spotykaliśmy się w większej grupie, aby wyłonić najlepszego nierzadko towarzyszyły nam nerwy, maksymalna koncentracja, a niekiedy nawet prawdziwe łzy. Emocje, które wywoływane były w naszych młodych umysłach mogłyby być świetnym materiałem dla psychologów. Sprzeczności takie jak rozpacz podczas umilania sobie czasu należały raczej do powszednich zachowań. FIFA w tym czasie była ładna, dopracowana, pełna licencji i dobrej muzyki np. w postaci kawałka "The Rockafeller Skank" Fatboyslima (którego nucę często i dziś) nie wywoływała tyle emocji.
ISS 2
W pierwszym kwartale 2001 roku na półki sklepowe trafiła kontynuacja. O niebo lepsza grafika i tak nie dorównywała tej z FIFY. Niestety. Kolejny raz zabrakło licencji, ale "wynagrodzono" to kilkoma zmianami. Poprawiona fizyka piłki, kolejne animacje. W tej części zawodnik nie musiał się wywrócić, aby sędzia odgwizdał faul, był to kawał sensacji. Czy naprawdę była taka fajna? Raczej nie. Dźwięki były okropne, kopana piłka brzmiała jak gumowa, a komentarz był nadal maksymalnie bezpłciowy. Zmieniono system rozgrywki na nieco szybszy, trochę mniej pozwalał na granie skrzydłami, tragedii nie było, ale niesmak w ustach jak najbardziej. Podania One-Two, czyli z tzw. klepki były morderczą bronią. Jeżeli z głową wykonane, nie do zatrzymania. Pomimo, że ISS2 był miejscami lepszy od poprzednika, chętniej wracaliśmy do ISS1.
Pro Evolution Soccer
Pierwsze słowa, które zwiastowały zmianę nazwy brzmiały - koniec z ISS'em. Spowodowane to było złą sławą, jaką zdobył sobie ISS 2000 popełniony przez zespół Konami pochodzący z Osaki. Pierwszy PES zaszczycił swoją obecnością Playstation 2 i to na tej wersji skupili się Tokijczycy. Na Playstation 1 wydana została ISS2 ze zmienionymi menusami i dodanymi prawdziwymi nazwiskami reprezentacji narodowych. Prasa oprócz kilku wyjątków dopiero w tym czasie zakwalifikowała serię jako konkurenta FIFY. Było to dla PES'a mocno krzywdzące, gdyż prezentował wyższy poziom niźli FIFA. Wszystko, co najlepsze w dotychczasowych wydaniach wzbogacone o piękne i naturalne animacje piłkarzy. Niestety pierwszy PES był dość schematyczny.
Pro Evolution Soccer 2
Ostatnia wydana na pierwszym dziecku Sony gra z serii. Nadal był to ISS2 w nowszym opakowaniu z większą liczbą narodowych drużyn. Na PS2 było jeszcze więcej wszystkiego niż w poprzedniej wersji. Więcej drużyn, więcej animacji i więcej schematów. Przy PES2 emocje znane z ISS'ów zaczęły opadać. Schematyczność nie pozwalała na kreatywność, z czym seria była kojarzona. Przyznam się, że podczas kadencji tejże edycji pograłem więcej w FIFĘ.
Pro Evolution Soccer 3 - mały przełom
Tokijczycy mocno popracowali nad tą częścią, było to widać na pierwszy rzut oka. Możliwości PS2 powoli się kończyły, jakość grafiki skoczyła na wyższy poziom. Ukrócono schematyczność, podania na dobiegnięcie grane górą nadal były groźne, ale nie tak uciążliwie. Powróciło dobre zbalansowanie rozgrywki, naturalny "feeling" gry, jako piłki nożnej; inne gry odeszły na któryś z kolei plan. Nawet niechlubny komentarz się poprawił, angielski duet więcej i sensowniej nawijał. Najlepszy do tej pory system zachęcał do gry wszystkich, przyciągnął nawet fanów FIFY. Prasa zaczęła dostrzegać "brzydkie kaczątko" jako dorosłego łabędzia. Pro Evo 3 odniosło spory sukces kasowy, chociaż do tej pory Konami żałuje nam forsy na licencje. Pierwsza część serii dostępna na PC.
Pro Evolution Soccer 4 - nie do końca symulacja
System nagle przyspieszył, długie piłki straciły sens istnienia, strzały z dystansu miały tyle mocy, co pan Roman Edukator autorytetu. Podania na dobiegniecie górą w 90% kończyły się sytuacją "sam na sam". Receptura na strzelenie bramki: ustawienie 4-3-3, rajd z piłką skrzydłem, nawinięcie obrońcy i dośrodkowanie na wbiegającego w pole karne zawodnika. Bramka murowana, życzymy smacznego. Absolutnie arcadowy styl gry nie przypadł mi do gustu, szybciutko zawróciłem w stronę poprzednika.
Pro Evolution Soccer 5
Pan Seabass nawrócił się. Powrócił strzał z dystansu i to z mocą, którą można mierzyć tylko w kilotonach trotylu. Ta edycja oparła się schematom, jedyny jaki znalazłem polegał na strzelaniu bardzo dalekich wolnych przy użyciu piłkarza z bardzo mocnym strzałem i zawodnika podającego piłkę. Bramkarz wychodził bardzo daleko z bramki i piła wpadała mu za kołnierz. Ogólnie zawodnik z gwiazdką przy atrybucie "middle shoting", mocnym i w miarę celnym strzałem tak siekł, że aż miło patrzeć. 9 bramek na 10 to były długodystansowe piłki. PES5 punktował styl gry, który mi najbardziej pasuje. Mało realistyczne strzały, nadmierna ilość fauli powodowały u wielu frustrację. Szczególnie, gdy praktycznie wygrany mecz zmieniał wynik po bramkach z niczego, strzelonych z 30 metrów. Konami wpadło z jednej skrajności w drugą. Mimo tego nikt, kto miał kontakt z PES'em przez dłuższy czas nie wracał już do FIFY.
Pro Evolution Soccer 6 - najbardziej piłkarski PES?
Winning Eleven 10 dał nam przedsmak zmian, które nadeszły. Po więcej szczegółowych informacji zapraszam do obszernej recenzji. Mogę Wam zdradzić, że śpię jeszcze mniej, a mój organizm zaczyna działać na innych zasadach niż zwykle.
Historia dotyczy właściwej serii tworzonej przez tokijski zespół Konami. Przez GameCube'a przewinęła się konwersja stareńkiego ISS'a 2 w nowej szacie graficznej, to samo spotkało Xboxa, który dopiero później mógł się poszczycić prawdziwym PES'em. Zespół z Osaki próbował swoich sił z marnym skutkiem, ich produkt plasował się poniżej krytyki. GameBoy Advance dostał dwie wersje ISS'a, w tym konwersję pierwszej części wydaną tylko w Japonii. Playstation Portable dostał swojego PES'a, zubożoną konwersję 5 edycji, brakuje w niej klubów i zagrań uruchamianych przyciskami L2 i R2, w które PSP nie jest wyposażone.
Przemek "Przemas" Kucia