Mobilne „Mirror’s Edge” nigdy nie spełniło moich oczekiwań. Głównie przez to, że przenośna technologia nie pozwalała dawniej na wepchnięcie trójwymiarowej, pierwszoosobowej gry w trzewia smartfonów i tabletów. Dzisiaj ten problem znika całkowicie, czego przykładem jest „Project Parkour”.
Jak możecie zobaczyć na grafikach, debiutująca w Google Play gra do złudzenia przypomina świetne „Mirror’s Edge”. Kto grał w dynamiczne przygody Faith, ten doskonale wie o czym piszę. Wyjątkowy styl lokacji w grze Electronic Arts od razu rzuca się w oczy. Kiedy więc po raz pierwszy zobaczyłem „Project Parkour” od razu wiedziałem co było inspiracją dla TwoRobotsStudio.
Twórcy „Project Parkour” robili wszystko co możliwe, aby upodobnić swoją aplikację do „Mirror’s Edge”.
Mamy więc bardzo jasne i bardzo surowe lokacje. Te składają się z bloków różnej wielkości i kształtu, po których przyjdzie skakać graczowi. Wzorem „Mirror’s Edge” również w „Project Parkour” mamy charakterystyczne czerwone elementy, które nie pozwalają oszaleć błędnikowi i pokazują graczowi drogę do celu.
Podobieństw jest znacznie, znacznie więcej. W mobilnej grze pojawia się bieganie po ścianach, dokładnie jak w hicie Electronic Arts sprzed lat. Są tutaj również wślizgi oraz skakanie nad olbrzymi wysokościami. Jestem przekonany, że gdyby producentom „Project Parkour” starczyłoby zasobów, umiejętności i czasu, do gry zaimplementowaliby również przeciwników z bronią palną, na modłę „Mirror’s Edge”.
Niestety, gra nie jest idealna. Jak na pewno się domyślacie, sterowanie to główny mankament „Project Parkour”.
Akrobatyczne popisy z ekranem dotykowym? Tutaj musiało dojść do mocnego zderzenia z rzeczywistością. „Project Parkour” nie jest nawet w połowie tak łatwy i intuicyjny jak „Mirror’s Edge” sterowane za pomocą konsolowego pada czy myszki i klawiatury. Aplikacja posiada zbyt wiele wirtualnych przycisków rozmieszczonych na ekranie. Samo „nacelowanie” na miejsce do którego chcemy doskoczyć to momentami zabawa na kilka długich sekund. Co dopiero pisać o innych czynnościach. Nawet na wielkim, ładnym ekranie Galaxy S5 można sobie połamać palce.
Męczące sterowanie jest dopełnieniem zdumiewająco wysokiego poziomu trudności. Nie licząc lokacji-samouczka, „Project Parkour” nie ma wyrozumiałości dla mniej utalentowanych graczy. Architekci poziomów od razu rzucą was na głęboką wodę. Będziecie skakać nad olbrzymimi rozpadlinami po malutkich kładeczkach, walcząc o własne miejsce w światowym rankingu. Spadniecie w przepaść i zaczynacie od samego początku.
„Project Parkour” to dziwaczna mieszanina sporej grywalności, sprawdzonych schematów oraz fatalnego sterowania. Jeżeli podobało się wam „Mirror’s Edge”, na pewno warto dać tej aplikacji szansę. Tylko nie spodziewajcie się zbyt wiele.