REKLAMA

Recenzja - F.E.A.R.

Urodziłam się, zobaczyłam światło, które oślepiało mnie, ujrzałam w mych oczach strach, który mnie ogarniał, stało się ze mną coś dziwnego, dosłownie tak jakby rzucono na mnie przekleństwo, stałam się ludzkim uprzykrzeniem, nie wiedzieć czemu, czułam zewsząd krew, krew! KREW! Poczułam, że wreszcie żyję!

Rozrywka Blog
REKLAMA

Monolith - studio developerskie, które zdołało nieźle już namieszać na rynku gier. Dzięki niemu zagraliśmy w tak niesamowite tytuły jak Alien vs Predator 2, czy w pierwszą i drugą część NOLF. W moim przekonaniu - właśnie twórca powyższych tytułów należy do grona jednego z najlepszych zespołów w swojej branży, stojąc obok tak wielkich producentów, jak chociażby ID Software czy Valve. Tak świetnie zorganizowanym i bardzo wyróżnionym wieloma nagrodami studiom wybaczamy potknięcia, jakim niezmiernie była gra Monolithu - Contract J.A.C.K. Mały wypadek przy pracy - zdarza się każdemu, nawet najlepszemu. Jednak twórcy postanowili pokazać graczom na co ich stać, tworząc F.E.A.R.-a. Powiem już na wstępie - nie oczekujcie zbyt wiele od tego tytułu, bo możecie się przerazić ;).

REKLAMA

F.E.A.R.- jak myślicie, co to może oznaczać? Tłumacząc na nasz ojczysty język, to po prostu najzwyklejsze słowo pod słońcem - strach. Jednak w tym przypadku to określenie nie dotyczy tam żadnego strachu (na wróble). F.E.A.R. to specjalna jednostka o przydługawej nazwie First Encounter Assault Recon. Grupa od zadań specjalnych, której celem jest uprzykrzanie życia zrujnowanym obywatelom, którzy nie opłacili własnego chlewu? Na szczęście nie, ich pierwszorzędnym zadaniem jest badanie tajemnic i wykonanie brudnej roboty w miejscach, w których zaszły dziwne, niewytłumaczalne oraz niepokojące zdarzenia. Ich celem jest dowieść za wszelką cenę, co naprawdę zaszło w tajnych laboratoriach przejętych przez skorumpowanych terrorystów, którzy na ironię losu nie żądają nawet okupu. Na pierwszy rzut oka sprawa śmierdzi z daleka, nieprawdaż? Najdziwniejsze jednak jest to, iż wysłano tam wielu wyszkolonych ludzi, o których bezpowrotnie zaginął słuch. Możliwości do wytłumaczenia było wiele, aczkolwiek nadal nie wiadomo, co było przyczyną ich śmierci. Wszystko zostało zapieczętowane, dosłownie jak to bywa w tajnych operacjach w kopercie z pokaźnym napisem - "Top Secret". Tą doskwierającą tajemnicę spróbujemy rozwiązać, wnikając coraz to "głębiej" w etapy gry. Powiedziałem "my"? Tak, wcielamy się w jednego z członków oddziału F.E.A.R, opisanego przeze mnie powyżej.

Nowe dzieło Monolithu jest grą na miarę H-L2 czy Dooma 3. Mimo, iż każda z nich różni się od siebie, to jednak posiadają dużo wspólnych cech. Wszystkie, to nie tylko FPS-y, wydano również na nie ogrom kasy: na produkcję i kampanię reklamową. Całą trójkę łączy niezwykła, powiedzmy w pewnym sensie przełomowa technologia, która powala nas, czyli graczy na kolana (jedna mniej, druga więcej - kwestia gustu). F.E.A.R. zachwyca efektami graficznymi, Doom 3 realistycznymi cieniami, a taki H-L2 nie tyle, że wyśmienitą oprawą wideo, a niesamowitą fizyką. F.E.A.R. nie jest totalnym zaskoczeniem (pozytywnym) na miarę Far Cry'a, co wcale nie oznacza, że to tytuł zaledwie przeciętny, wręcz przeciwnie olśniewa oprawą audio- wideo, zaskakuje interesującą fabułą, powala klimatem. Ma wszystko, co winien posiadać wyśmienity FPS. Od projektu na tak wielką skalę oczekiwano jednak rewolucji, ale stwierdzę już na samym wstępie, gra jest "tylko" albo "aż" bardzo dobra - i nie oczekujcie zbyt wiele od tego tytułu, bo możecie się srogo zawieść! Gra jest doszlifowana z niezwykłą precyzją w każdym calu, perfekcyjnie łączy dynamiczną strzelankę z lekkim horrorem.

Po przetestowaniu...stwierdzam, że tytuł mniej więcej w połowie zalicza lekki "upadek", tzn. nie tyle, co odtrąca, a powoduje lekkie znużenie. Podążając przez dużą część gry napotykamy na podobne, a wręcz identyczne lokacje. Można dosłownie nawet się pogubić - sami siebie pytamy, czy już tu przypadkiem nie byliśmy albo przynajmniej widzieliśmy owe miejsce? To nie jest jednak najgorsze, z przykrością przyznaję, że F.E.A.R. jest liniowy do bólu (kości). W żadnym momencie gry nie znajdziemy drugiej, alternatywnej drogi. Po paru godzinach sami zauważamy, że rozgrywka leci tym samym schematem - penetrujemy mroczne, zaciemnione korytarze, nie odróżniające się zbytnio niczym szczególnym od innych lokacji, potem nagle przez ułamek sekundy widzimy małą dziewczynkę z czarnymi włosami, a następnie wprost przed naszym nosem wyskakują wrogowie i trwa zacięta, zażarta, a zarazem bardzo efektowna walka. I tak jest przez sporą część gry, naprawdę szkoda - twórcy mogliby bardziej się postarać i urozmaicić lekko zabawę. Dopiero pod koniec F.E.A.R. zaskakuje - nie tylko potrafi porządnie wystraszyć, ale dosłownie "wgniata w fotel". Tylko czemu autorzy nie pomyśleli wcześniej o dodaniu smaczków, które ubarwią rozgrywkę? Jednak trzeba przyznać, że głównym daniem produktu Monolithu są walki z namolnym przeciwnikiem.

Starcia z bydlakami różnej maści zrealizowane są perfekcyjnie. Powalają efektami, wyglądają lepiej, niż w niektórych filmach akcji. Nie widziałem jeszcze tak znakomicie zrobionych walk w grze. Istne cudo! Majstersztyk! Podczas podziwiania fajerwerków (latające kule iskrzące się łuski, dziury w ścianach, czy porozpruwane kartony) dosłownie parę razy opadła mi "kopara" z wrażenia. Zabijanie kolejnych wrogów już dawno w żadnej grze nie sprawiło mi tyle frajdy. Ale to nie wszystko, bo gdy włączymy przycisk odpowiedzialny za "bullet time", to wtedy dopiero robi się prawdziwa rzeźnia! Dym zasłaniający teren, naboje latające w zwolnionym tempie - istne przeniesienie scen z filmu "Matrix" na ekran monitora. Robi to naprawdę piorunujące wrażenie. Po walce widzisz zmasakrowane ciała wrogów, ściekającą krew z podziurawionych ścian, poprzewracane półki, czy kurz osadzający się na podłodze. Żaden screen tego nie odzwierciedli, to trzeba zobaczyć na własne oczy! Jednak walki z upierdliwcami bez dobrej sztucznej inteligencji byłyby niczym. W tym przypadku nie mamy czego się obawiać - przeciwnicy są przebiegli, dobrze unikają kul i celnie strzelają. Próbują zajść cię od tyłu - ujmę to jednym słowem - myślą, ot co! Moim zdaniem AI jest wyjątkowe, jedna z lepszych, jakie ujrzałem do tej pory w tegoż typu grach. Trafiony przeciwnik kuleje, krwawi, dosłownie jak w rzeczywistości! Jeżeli wróg zobaczy stół blisko siebie, przewróci go, następnie ukryje się za nim i wychylając się - raz po raz - będzie próbował cię trafić - to się nazywa dopiero inteligent. Już dawno nie było mi dane walczyć z tak świetnym i cwanym przeciwnikiem, przeciw którym użyjemy…

…bajeranckich i wymyślonych specjalnie dla tej gry"cacek". Zobaczymy nie tylko standardowe bronie jak m.in. shotgun czy zwykły pistolet, lecz także wyrzutnię rakiet, broń strzelającą kołkami, które przybijają przeciwnika do ściany, co prowadzi nierzadko do komicznych i zabawnych sytuacji. Skorzystamy również z wręcz odjechanie dobrej broni - jeden celny strzał, a z wroga pozostają tylko kości i kałuża krwi. Podczas całej gry możemy korzystać z maksymalnie trzech wybranych giwer - jeśli znajdziemy nową, będziemy zmuszeni wyrzucić którąś ze starych (chyba że nie zabierzemy ze sobą tej znalezionej) i zdecydować, która bardziej się nam przyda. Lekkie ograniczenie, ale grze dodaje realizmu (w końcu ile człowiek może udźwignąć?). Oprócz samych gnatów, posiądziemy różnego typu granaty czy miny. Możemy również przy sobie posiadać do dziesięciu sztuk apteczek, które niejeden raz uratują nam dupsko.

W czasie premiery F.E.A.R.-a często reklamówkom gry w pismach towarzyszył podtytuł "gra akcji FPP w stylu azjatyckich horrorów". Ale czy sama dziewczynka z czarnymi włosami wystarczy, aby przestraszyć gracza? Nie, nie tylko - zobaczymy ową z piekła rodem wziętą zjawę, a także przed naszymi oczyma ujrzymy zmasakrowane ciała obcych, czy pokazujące się od czasu do czasu zwidy mężczyzny upaćkanego krwią. Takie "strachy na lachy" znakomicie budują nastrój, panujący w grze. Po ukończeniu F.E.A.R.-a sam jeszcze wspominałem i miałem przed oczyma coraz to bardziej drastyczne sceny, które działy się na ekranie mojego monitora, zwłaszcza że końcówka gry powoduje dreszcze i wzbudza "gęsią skórkę". Naprawdę nie polecam grać w F.E.A.R.-a osobom o słabych nerwach, zwłaszcza późną nocą ze zgaszonym światłem. Jednakże produkt Monolithu nie powoduje tylko samego strachu, jak już wcześniej wspominałem - główną atrakcję pełnią walki! Ale występujący element lekkiego horroru dodaje grze smaczku.

Oprawa wizualna w F.E.A.R. robi bardzo dobre wrażenie, choć teraz już nie tak. Jednak nadal jest to czołówka - zobaczymy tekstury w wysokiej rozdzielczości, ujrzymy realistyczne cienie oraz popatrzymy na dopracowane modele postaci. Za to efekty graficzne, występujące w czasie walk to czysty miód! (pod tym aspektem F.E.A.R. bije dotąd wszystkie wydane FPS-y). Fizyka może nie jest specjalnie wybitna, ale wypada dobrze. Większość rzeczy można bezproblemowo przesunąć, zrzucić czy rozwalić. Gra posiada ładną grafiką, a zarazem kosmiczne wymagania sprzętowe (coś za coś). Teraz to już nie takie problemo, jak kiedyś, ale gra potrafi "udławić" starsze pecety. Naprawdę do płynnej rozgrywki w wysokich rozdzielczościach potrzeba małego kompa-potwora, chociaż z drugiej strony wygląda ładnie już na średnich detalach. Ale dzięki rozbudowanym opcjom graficznym bez żadnego kłopotu optymalnie ustawimy sobie detale.

Dźwięk w F.E.A.R. jest według mnie znakomity - wszelkie wystrzały, iskry ocierające się o ściany, głosy postaci, bębnienie serca, gdy nasze życie będzie na skraju "przepaści", wybuchy, czy nienaturalne głosy dochodzące jakby z oddali. Wszystko to brzmi rewelacyjnie i realistycznie. Muzyka budzi niesamowite napięcie, towarzyszy nam podczas przemierzania zakrwawionych miejsc i doskonale współgra z odgłosem naszych kroków stąpających po splugawionych nieczystą krwią podłogach. Buduje nastrój, a zarazem powoduje niezdecydowanie, nigdy nie wiemy co się za chwilę wydarzy lub co ujrzymy w mrocznych korytarzach... Niepokój to chleb powszedni tego tytułu.

REKLAMA

Z przyjemnością stwierdzam, że dzieło Monolitu jest jednym z najlepszych FPS-ów od 2005 roku. Może gra prezentuje troszkę niższy poziom od chociażby Chronicles of Riddick, czy wydanego w zeszłym roku Prey'a, ale to nadal bardzo grywalny produkt. F.E.A.R. jest grą, bez wątpienia, wyśmienitą.. Autorzy niesamowicie się postarali, z olbrzymią starannością i precyzją dopracowali prawie każdy szczegół. Szkoda tylko, że gra starcza na zaledwie 10-12 godzin, ale za to miło spędzonej rozrywki. Na koniec dodam jeszcze - jak zauważyliście pewnie nie opisałem wcześniej trybu multiplayer, więc nadmieniam, że takowy istnieje. W grze znajdują się takie tryby rozgrywki jak m.in. Deathmatch, eliminacja (drużynowa), czy Capture The Flag pod nazwą WoF. Rozgrywka jest szybka (nawet w przypadku trybów z możliwością spowolnienia czasu), dostarcza również tak, jak w trybie single wielu emocji - na pewno fani "bójek" sieciowych nie powinni być zawiedzeni (przekonajcie się sami - za friko można pobrać wersję tylko dla multi - niezwykle miłe zagranie ze strony autorów). Jeżeli oczekujecie od F.E.A.R. dynamicznej zabawy z lekką dawką horroru, to ten produkt jest dla Was. Reszta i tak powinna zagrać, bo jest to tytuł naprawdę godny polecenia i jeden z lepszych ostatnich lat.

Powróciłam, zasiałam na zawsze zło, zemsta była słodka, prawie wszyscy zginęli tak jak marzyłam. Nastała wojna, wszystko obróciło się proch. A ja nadal żyłam, ale czy naprawdę? Tego nikt się nie dowie…

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA