GTA IV się udało, teraz pozostaje tylko czekać na Resident Evil 5. Przynajmniej tak jest w moim przypadku. Czwarta część najlepszego survival-horroru ostro namieszała w gatunku, a "piątka" wraz z afrykańskimi klimatami (potwierdziło się - to jest Afryka, nie Haiti) i zdeformowanymi murzynami ma szansę powtórzyć ten sukces. A właśnie, propos deformacji - panowie z Capcomu wyraźnie wzięli sobie do serca krytykę dotyczącą rasizmu, który rzekomo promuje ich nowy hit. Śmiało zaczęli pokazywać tych bardziej, niż mniej zniekształconych dziwolągów.
O tak, w końcu zaprezentowano jakieś pokraki i myślę, że ma to silny związek właśnie z aferą z zeszłego roku. Teraz na trailerze wyraźnie widać czym zarażają się mieszkańcy małej, obskurnej wiochy, do której trafia nasz macho - jest to jakiś mały, gluto-podobny, ruszający się syf. Po zaaplikowaniu takowego zwierzaczka do gardła ofiary, temu z buzi wychodzi sporawa macka, podobno nieco do kwiatu (a już obrazek, kiedy wchodzi tam z powrotem, a koleś wyciera twarz rękawem jakby się pobrudził przy jedzeniu, jest po prostu słodki). A jak buzi zabraknie - zostanie przykładowo odstrzelona - to owa macka (dwa razy większa) wyrośnie zamiast łba. Yeah, wracamy do patentu z poprzedniego Residenta. Czekam na jakieś szersze mutacje.
Zaprezentowano też całkowicie nowe miejscówki, wreszcie jakaś odskocznia od dobrze znanej nam wiochy. Chris (główny bohater) będzie ganiał po kopalniach, z tajemniczymi grobowcami w środku oraz po sporawym moście, łączącym miasto przerwane rzeką - to wiemy na pewno. Wiemy również, że na owym moście będą odbywały się niezłe, dynamiczne akcje. No chyba, że za normalkę uznać dachującą na samym środku ciężarówkę. Innym aspektem oraz zupełną nowością w serii jest karabin snajperski. Odstrzeliwanie nim poszczególnych członków gadzin powinno być miłym doświadczeniem, a już zupełnie nieziemskim strzelenie w wybuchowe beczki. Poleci zgniłe mięcho...
Rozwiązała się, przynajmniej częściowo, trapiąca mnie od zeszłych wakacji kwestia ucieczki przed tłumem. Jako że nie zapowiada się na to, abyśmy nareszcie mogli jednocześnie strzelać i iść, a nawet sam chód jest dość powolnym środkiem transportu, zastanawiałem się, w jaki sposób twórcy chcą uczynić grywalnym ten aspekt.
Jasne, możliwość barykadowania się wewnątrz budynków będzie przydatna, ale chodzi o coś na szybko, z biegu. Teraz już wiem - walka wręcz (bądź dobrej marki shotgun) będzie kluczem do sukcesu. Wiedzieliśmy to już od dawna, ale teraz widać jej zwiększoną przydatność. Choćby mocny kopniak w najbliższego zombiaka, spowoduje glebę delikwenta, a jednocześnie reakcję łańcuchową wśród ustawionych za nim kumpli. Generalnie, każde uderzenie wywołuje nienaturalnie duży podmuch. W ciasnych pomieszczeniach to dopiero będą kręgle.
Wisienką na torcie wydaje się być natomiast co-op. Niepotwierdzony jeszcze, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi, a przede wszystkim laska pomagająca Chrisowi na ostatnim trailerze, na to wskazują. Nie jest jeszcze znane imię owej najemniczki, ale jedno jest pewne - ma klasę kobita. Bezbłędny strzał coltem, prosto w czachę ubranego w worek na ziemniaki schizola z piłą mechaniczną, wywarł na mnie niezłe wrażenie. A potem jeszcze rozbrajający tekst "Welcome to Africa!".
Oprawa graficzna trzyma niesamowity poziom. Tłumy zmutowanych murzynów (teraz właściwie mam wrażenie, że przez ostatnie miechy nieco pojaśniała im karnacja, a przynajmniej części z nich) wyglądają kapitalnie. Zachowany jest też duży kontrast pomiędzy terenami oświetlonymi, a tymi schowanymi w cieniu. Ogólnie gra świateł ma wiązać ze sobą efekty w samej rozgrywce. Mrok jest niebezpieczny, ale jeżeli Chris zbyt długo będzie narażony na promienie słoneczne i upał, może się to skończyć osłabieniem i halucynacjami. Ciekawe co będzie widział... Półnagie Talibki? Ja tam bym wolał zobaczyć Residenta 5 już na mojej półce. A premiera się oddala... Teraz to już marzec przyszłego roku. Oby nie dłużej.