REKLAMA

Resistance 2

Czym było Resistance 2 gdy pisaliśmy o nim po raz pierwszy parę miesięcy temu? Kilkoma podciągniętymi w fotoshopie obrazkami i pustymi słowami o rewolucji w gatunku, grafice z Crysisa i w ogóle cudach na wianku. Czyli, innymi słowy, standardzik. Czym zaś jest teraz? Teraz okazuje się, że wszystkie wymienione wyżej "cuda na wianku" wcale nie powstały tylko w głowach dobrze opłaconych PR-owców. Teraz są to fakty. Najprawdziwsze. Nawet obrazki, jak na złość, kosmetyczki prawdopodobnie na oczy nie widziały...

Rozrywka Blog
REKLAMA

Okej, może nie jest to jeszcze Crysis, ale naprawdę od strony technicznej Resistance już teraz zjada na przystawkę pozostałe tytuły z PlayStation 3 (no, Killzone 2 będzie dopiero w lutym...). Od czasu pierwszej części, która nawiasem mówiąc trochę rozczarowała, w silniku gry zaszła nadspodziewanie szeroka lista zmian i poprawek - w oświetleniu, w eksplozjach, modelach postaci czy ostatecznie animacjach, które dotąd zalatywały nieco poprzednią generacją. Teraz mamy zdecydowanie poprawniejszy rag-doll, a cut-scenki wprost zabijają rozmachem. Oglądając dotychczasowe materiały z R2 ma się wręcz nieodparte wrażenie, że poprzednia odsłona powstała tylko po to, aby mogła ukazać się druga. Znacznie lepsza, ładniejsza, ambitniejsza.

REKLAMA

Sama koncepcja inwazji obcych na naszą planetę w czasach II WŚ została znacznie poszerzona. Opuszczamy na dobre doszczętnie zniszczoną Europę, a przenosimy się m.in. na gruzy obleganego San Francisco, nad którym zawisł statek-matka Himer wraz z setkami kosmicznych F-16. Nie zabraknie także potężnego Chicago, którego ulicami przechadza się ogromny Leviatan - zwierzątko, które było na ustach prawdopodobnie każdego odwiedzającego tegoroczne E3 jegomościa, a przy którym Godzilla wygląda jak malutka jaszczurka. Teraz nareszcie czuje się ten klimat wojny z nieznaną inteligentną rasą, a to raczej nieczęsto się zdarza. Także intensywność i spektakularność walk z wrogimi brzydalami rozmiarów XXXL, którzy śmiało mogliby startować do castingu na maskotkę nowego Shadow of the Colossus, gwałtownie skoczyła w górę.

Sami twórcy sprawiają wrażenie niezmiernie dumnych z tego co udało im się osiągnąć w temacie przeciwników. Chcieli żeby walki z wykreowanymi przez nich gadzinami były niecodzienne, wyjątkowe, aby ludzie kojarzyli je tylko i wyłącznie z ich grą. I w sumie udało się. Leviatan, wielki kloc zlepiony z błocka, ciska nami po całym mieście, przewraca wieżowce i strasznie krzyczy. Na widok wielkich pająkowatych maszyn bojowych aż się ślina toczy, niczym przy borowaniu jedynki, a pomniejsze Himery po drobnym liftingu w końcu powodują ciarki na plecach. Mniejsza już, że na razie skaczą na główkę w deszcz naszych pocisków i sami nadstawiają tyłek do chłostania ich nożem bądź kolbą - może programiści poprawią to później, a może tak po prostu ma być, coby stworzyć nieustanne poczucie pressingu.

Wśród całej reszty tej bandy kolorowych pomyleńców, najbardziej rzucają się w oczy jeszcze niewidzialne (fajnie wyszło ;)) niedźwiedzio-podobne bestie, rozrywające na strzępy naszych kompanów - nowe efekty gore są super! - oraz Grimy, które po prostu podbiły moje serce. Nieopancerzone, wyposażone jedynie z pazury, całkowicie nagie i przeraźliwie chude (wiem, po prostu idealni kandydaci do mojego serduszka), ale za to zawsze w ilościach hurtowych. Pierwsze skojarzenia, to oczywiście mutanty z "Jestem Legendą". Po obejrzeniu levelu, na którym w ciasnej uliczce Grimy wybiegają dosłownie zewsząd - z okien, z bocznych alejek, z kanałów... zewsząd - i biegną tłumem prosto na nas, nie wiedziałem co powiedzieć. Wrażenie jest wyśmienite i już widać, że pojedynki z nimi będą prawdziwą walką o przetrwanie, wymagającą podejmowania wyjątkowo szybkich decyzji.

REKLAMA

Nie można również zapomnieć, że za grę odpowiada studio Insomniac. Firma, która jakiego by tytułu nie zrobiła, zawsze wciska do niej najlepszy, najbardziej wymyślny i najbardziej szalony pakiet pukawek na rynku. Co tym razem? Wszystko co było w poprzedniej części rzecz jasna, plus spluwa na eksplodujące naboje, wyrzutnia rakiet wystrzeliwująca pocisk zmieniający się w locie w kilka mniejszych... To tak na pierwszy rzut oka, bo niespodzianek będzie zapewne o wiele, wiele więcej.

Premiera ustalona została na listopad tego roku i raczej nic już nie stanie grze na przeszkodzie w znalezieniu się na półkach sklepowych w wyznaczonym terminie. I w czytniku mojej zakurzonej PS3. Tak hitowej jesieni jeszcze nie było, ale dla Resistance 2 po prostu trzeba sobie znaleźć miejsce! Będzie to absolutnie jeden z najlepszych i najładniejszych shooterów na konsole. No, na 90%, bo w końcu Haze też miało takie być...

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA