Rhaenyra jest okrutna, ale Alicent nie jest lepsza. Oceniamy 2. odcinek nowego sezonu "Rodu Smoka"
Walka o tron Siedmiu Królestw rusza niemrawo do przodu. Strony zbierają sojuszników i zadają sobie coraz głębsze rany. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że to jeszcze nie Taniec Smoków, a dopiero pląs.
Nowy odcinek „Rodu Smoka” zaczyna się zaledwie kilka minut po zakończeniu ostatniego epizodu. Przelana krew dziecka, następcy tronu musi mieć gigantyczne konsekwencje. Dlatego przez większość odcinka przyglądamy się temu, jak obie frakcje rozstawiają swoje figury i rzucają pionki do walki o władzę.
Niniejszy tekst pełen jest spoilerów z 2. odcinka 2. sezonu „Rodu smoka”.
Zieloni planują wykorzystać śmierć dziecka do swoich celów i decydują, że ciało następcy tronu będzie obwożone po Królewskiej Przystani, a żeby wzmocnić efekt, mieszkańcy stolicy będą mogli obejrzeć, jak wygląda cierpienie matki i babki chłopca. Jednocześnie Otto Hightower rozpoczyna szeroką akcję PR-ową, która całą odpowiedzialność za śmierć dziecka ma zrzucić na Rhaenyrę. Tymczasem do córki Viserysa dociera informacja o tym, co się stało. Kobieta doskonale rozumie, jakie konsekwencje niesie dla niej oskarżenie o zabójstwo dziecka.
Warto się tym scenom przyjrzeć, bo to właśnie one doskonale pokazują, jaki przekaz płynie z „Rodu Smoka”.
Od samego początku konflikt Alicent i Rhaenyry jest splotem wydarzeń wyreżyserowanych przez otaczających je mężczyzn i szczypty dramatycznych wypadków. Zarówno żona, jaki córka Viserysa znalazły się po obu stronach barykady nie do końca z własnej woli. Ich błędem było posłuszne branie udziału w scenariuszu napisanym przez Otta Hightowera z dialogami Larysa Stronga, w którym Daemon z przyjemnością obsadził jedną z głównych ról. Przypadkowa śmierć Jaecerysa i decyzja Daemona, aby go pomścić popchnęły obie strony w szaleństwo wojny. Choć obie mają opory, to wchodzą w role rozpisane im przez mężczyzn.
To nie tylko kwestia konfliktu konkretnych osób, rodów i kipiących ambicji, ale samej konstrukcji fantastycznego świata. Wie o tym doskonale Rhaenys, niedoszła królowa, która już od 1. sezonu zdawała się znać przebieg wydarzeń gry o tron, jeśli następczynią zostanie kobieta. Jej przenikliwość pozwala nam wyobrazić sobie, co by się wydarzyło, a raczej – co by się nie stało, gdyby to ona zasiadła na tym niewygodnym krześle.
Długa droga do wojny.
Można też zauważyć, że w gigantycznej liczbie wątków i bohaterów, twórcy wymyślili sobie, że każdy z odcinków będzie kończył się mocnym domknięciem jednego z wątków. Tym razem dostaliśmy potyczkę bliźniaków, którzy, niczym w greckiej tragedii, zostali rzuceni na przeciwne strony barykady. Muszą więc wybierać: miłość braterska i więzy krwi czy obowiązek i honor? Niestety w przeciwieństwie do zmagań Aemonda i Lucerysa, tu napięcie było minimalne, bo nie zostały pod nie ułożone fundamenty w poprzednich odcinkach.
Konflikt Rhaenyry z Daemonem, a także walka króla Aegona ze swoim dziadkiem Ottonem Hightowerem zmienia dynamikę w konflikcie, choć trudno nie odnieść wrażenia, że serial traci tempo. Nie jest to jednak wina jego reżyserów czy scenarzystów, a raczej materiału źródłowego. Książka Martina jest dokładnie o tym, o politycznej walce, zawiązywaniu i łamaniu sojuszy, a także o zdradach. Na kartach książki wszystkie te wydarzenia są bardzo skondensowane. Autor wzorując się na kronice historycznej pcha wydarzenia do przodu i gdy mu wygodnie, całe machinacje zamyka w kilku zdaniach. W serialu takie numery nie przejdą i można odnieść mylne wrażenie, że serial dopiero się rozkręca.
Czytaj więcej o uniwersum Gry o tron na Spider's Web:
To oczywiście nieprawda, bo „Ród Smoka” będzie dokładnie taki, jaki jest.
Polityczne machinacje będą odbywały się głównie w zamkowych komnatach. Debaty, dyskusje i konflikty są przecież esencją serialu. Produkcję ogląda się jednak nie dla bitew, pojedynków i krwi (choć wiadomo, że wszyscy na to czekamy), ale dla scen takich, jak ta, w której Otto Hightower zaczyna rozumieć, że oddając królestwo w ręce swojego wnuka nie tylko stracił nad nim kontrolę, ale również że utopi je w krwi i ogniu. To najlepszy moment tego epizodu i jestem pewien, że zostanie z wami na dłużej.
Serial obejrzycie tutaj.