Szalone... ale tak musi być. Jeszcze nie zdołaliśmy się pozbierać po rewelacyjnym "Abe Lincoln Must Die", a już w sieci pojawił się kolejny odcinek Sam & Max: Season I - pierwszego tytułu, który faktycznie realizuje ideę "komputerowego serialu". Reality 2.0 to z pewnością najbardziej specyficzny rozdział w historii serii. Oto bowiem znajome zwierzaki wkraczają w zupełnie nowy świat...
Świat gier komputerowych, spamu, portali, zakupów bez wychodzenia z domu i sztucznej inteligencji. Tym razem spersonifikowany Internet tworzy wirtualną rzeczywistość - tytułową Reality 2.0. Ludzie po założeniu specjalnych okularów stają się częścią ogromnej gry mmo. Kłopot w tym, że nie mogą jej... opuścić. Zniewoleni mocą hipnozy (a propos - zdziwieni?) pragną pozostać w cybernetycznym świecie na wieczność i dzień dłużej... [te P., ty piszesz o Matrixie, czy jak? :D - mCrvn]
Jak nietrudno się domyślić - większa część gry będzie rozgrywać się właśnie wewnątrz Reality 2.0. I choć akcja w zasadzie nie wychodzi poza sąsiedztwo (a raczej - jego wirtualny odpowiednik) detektywów - i tak zabawy jest kupa. Internet stworzył (a może raczej "stworzyła", bo objawia nam się pod postacią kobiety) bowiem, krainę niezwykłą. Choć oparł swój świat na solidnej podstawie tego rzeczywistego, to wygląda to, jak zresztą możecie podziwiać na screenach, dość niecodziennie.
Piąty odcinek przygód detektywów to przede wszystkim okazja do wyśmiania standardów, które rządzą grami komputerowymi i absurdów internetu. Znajdujemy tutaj także nawiązania do "wielkich" komputerowej rozgrywki - Mario, czy Final Fantasy. Nie zabraknie również zwykłego humoru sytuacyjnego (z genialnym "hasłem Bosco" na czele!), dowcipów nawiązujących do do bólu klasycznego heroic fantasy i żartów z amerykańskiej biurokracji (bądź co bądź, Max w poprzednim odcinku objął urząd... a zresztą - nie chcę spoilerować).
Mały plusik należy się programistom za oprawę. Znane z poprzedniczek motywy Jareda Emersona-Johnsona (którego przy okazji Reality 2.0 wspomógł Julian Kwasneski) w wersji rodem z ośmiobitowców brzmią przekomicznie. Podobnie, jak prześmiewcza piosenka (tak!) C.O.P.S (maszyny, pod które, notabene, głos podłożył sam Emerson-Johnson). Stanowi ona zresztą kpinę ze współczesnej muzyki techno. Cieszy, że autorzy kontynuują dobre pomysły z "Abe Lincoln Must Die". Niezwykle zjawiskowo brzmi również motyw w wirtualnej siedzibie C.O.P.S - podniosły i patetyczny kawałek nieco przypomina podobny, który przygrywał nam podczas wizyty w siedzibie agenta Forda przy okazji "Psychonauts". Grafika zyskuje na niecodziennym charakterze wirtualnego świata. Całość utrzymana jest w stylu znanym z kultowego filmu Tron (i opartej na nim grze komputerowej Tron 2.0).
Tematykę odcinka znakomicie ilustrują również nagłe przemiany Bosco i Sybil. Sprzedawca tym razem zbyt dosłownie potraktował mit pół-elfów (co widać jednak dopiero w Reality 2.0), zaś była swatka podjęła pracę... beta-testera. Stworzyła nawet własną witrynę internetową (którą, na marginesie, przyjdzie nam odwiedzić). Z ciekawostek warto odnotować powrót Myry (a w każdym razie, korzystającej z jej wizerunku Auntie Biotic).
Telltale staje na rzęsach, aby utrzymać graczy przy kolejnych odcinkach Sam & Max: Season 1. I, o dziwo - idzie im naprawdę przyzwoicie. Formuła zaczyna się powoli wyczerpywać, ale dzięki kolejnym udoskonaleniom, świetnemu poczuciu humoru scenarzystów i zakręconej fabule - w każdy epizod autentycznie chce się grać. Do Reality 2.0 przyciąga atrakcyjna tematyka, sensowne, choć proste łamigłówki (na wyróżnienie zasługuje sprawa Firewalla e-banku Banco Lovodero! Perełka!) i specyficzna oprawa. Jedno jest pewne - tak nietypowego epizodu jeszcze nam nie zaserwowano. Pozostaje oczekiwać na owiany tajemnicą odcinek szósty, w którym wreszcie się dowiemy kim jest osoba, która dotychczas pociągała za sznurki (w końcu, jakby nie było - 5 spraw, w których pojawiają się hipnotyczne sugestie, to nie przypadek). I nie zdradzę wiele, jeśli powiem, że przy okazji Reality 2.0, otrzymujemy szczyptę informacji na temat tego, co czeka nas w wielkim finale... Tytuł wart każdych (byle nie za wielkich!) pieniędzy.