Sklep Windows 8 zaprzyjaźnia się z pakietami tematycznymi?
Na to wygląda. Chociaż Sklep nie prezentuje się tak doskonale, jakbym sobie tego życzył, panowie z Redmond zaczynają kombinować, jak związać użytkownika najnowszej „windy” z ich flagową aplikacją.
To, że Sklep jest daleki od doskonałości, czują na własnej skórze wszyscy posiadacze Windowsa 8. Przy słabszych połączeniach Internetowych Store działa w kratkę. Przerywanie połączenia to dla mnie największy koszmar. Czasem karta z aplikacją się otworzy, czasem nie. Raz możemy wrócić do poprzednich treści, wybierając strzałkę wstecz, czasem przycisk jest martwy i znęcanie się nad myszka nie przynosi żadnych rezultatów. Szukanie plików w oknie wyszukiwarki aplikacji działa tak precyzyjnie, że równie dobrze tej opcji mogłoby w ogóle nie być.
Tego typu niedoskonałości, błędy wręcz fundamentalne, prawdopodobnie nie zostaną naprawione szybciej niż na późne lato/wczesną jesień. Typuję taki termin, bo mniej więcej w tym okresie można spodziewać się „blue” – dużej łatki do Windows 8, która poprawi funkcjonowanie nie tylko Sklepu, ale również Kontaktów, Wiadomości, Poczty i innych flagowych aplikacji od samego M$. Do tego czasu gigantowi pozostanie kombinowanie z tym, co się ma w piaskownicy tutaj i teraz. Parę dni temu zauważyłem pierwsze tego efekty.
Wchodząc do Sklepu, okno najbardziej promowanej aplikacji, z największym metrażem na tle innych ofert, zostało zastąpione przez niczego sobie zdjęcie galaktyki z podpisem „poznajemy kosmos”. Nie wiem, na ile to efekt nowego odkrycia łazika Curiosity, na ile dzieło przypadku, no ale w końcu coś się dzieje. Po kliknięciu w polecane okno rozwija się szereg sugerowanych aplikacji, zarówno płatnych jak i w pełni darmowych. To co je łączy, to tematyka. Szerokie spektrum apek skoncentrowanych na poznawaniu wszechświata poza naszym ziemskim padołem zawiera zarówno Angry Birds Space jak również aplikację Planety, pokazującą i opowiadającą o naszych martwych, kosmicznych sąsiadach (bez Plutona to już nie to samo) na rozczarowującym pod względem treści, ale zachwycającym wizualnie Przewodniku po Drodze Mlecznej kończąc.
Pomysłów jest bez liku. Już widzę podobny pakiet związany z fotografią i zabawą grafiką. Później kulinaria i gastronomia. Przyjdzie czas na matematykę, naukę języków obcych i tym podobnych. Opcji jest od zatrzęsienia i przyporządkowanie parunastu – parudziesięciu programów w jeden konkretny zbiór to ciekawa forma, odświeżająca niewystarczającą formułę Sklepu. Przez niefunkcjonującą w praktyce opcje wyszukiwania zapoznałem się z ponad dziesiątką aplikacji, których wcześniej nawet nie zauważyłem, a w Store jestem przynajmniej raz dziennie. Może to przez niesamowicie nieciekawą i nieatrakcyjną listę aplikacji, która wyświetla się po wybraniu jednej z dostępnych kategorii?
Do czasu wypuszczenia „blue” jesteśmy skazani na kiepski zarówno w formie, jak i treści Store. Chociaż nowe aplikacje pojawiają się w coraz szybszym tempie (w końcu doczekałem się wydania spolszczonego, oficjalnego Tweetera), większość z nich to totalny chłam, którym nie warto zaśmiecać sobie pamięci komputera i miejsca na dysku. Jasne, tak samo jest również w App Store i Google Play, ale w tych dwóch przypadkach klienci mają przynajmniej dobrze działające narzędzia wyszukiwania. O tych póki co w Windows Store można co najwyżej pomarzyć. Musimy więc ręcznie przedzierać się przez sterty śmieci, szukając perełek na tyle porządnych, aby miały zaszczyt zagościć na naszym ekranie startowym. Tyle dobrze, że Microsoft sam stara się podać nam na tacy to, co najlepsze z ich oferty, łącząc to w tematyczne pakiety. Z fekaliów zamku nie ulepisz. Mimo tego mały plusik dla wielkiego M$ się należy. Więcej takich inicjatyw i może jakoś wytrzymamy do jesieni.