Studio Raven, niegdyś w ogóle nie znane na rynku komputerowej rozgrywki, postanowiło spróbować swych sił podczas tworzenia gry innej niż wszystkie pozostałe. Wymyśliło Soldier of Fortune, które to pojawiło się na świecie w roku 2000. Była to produkcja z całą pewnością niespotykana, ze względu na swój wyjątkowy charakter. Rzadko kiedy w grach przeciwnikom odpadały wszelkie możliwe kończyny.
Tytuł został ciepło przyjęty w wielu krajach, lecz niestety niektórzy mieli pewne zastrzeżenia. A to, że SoF jest zbyt brutalny, a to zakazano znowuż jego sprzedaży. Mnie osobiście wciągnął - swoją fabułą, klimatem i ciągłą akcją oraz idealnym wczuciem się w głównego bohatera, co jest dziwne, gdyż produkcja sama w sobie była po prostu zwykłym FPS'em. W związku z odzewem graczy, często pozytywnym, Raven zabrało się do pracy nad kontynuacją. Po 2 latach spłodzono Soldier of Fortune II: Double Helix. Podobnie jak w części pierwszej, otrzymaliśmy możliwość zmasakrowania ciała wroga w taki sposób, na jaki mieliśmy ochotę. Grafika, jak na owe czasy, zachwycała, a do tego wszystkiego dołożono bardzo dobry tryb wieloosobowy i rozbudowaną sztuczną inteligencję. Po ukazaniu się w sklepach sequela, brakowało wieści na temat trzeciej odsłony serii. W końcu, po 5 latach, usłyszeliśmy pierwsze nieoficjalne pogłoski dotyczące SoF3. Szkoda, iż teraz tworzy je Cauldron, mniej doświadczone studio od Raven.
Ma ono na swoim koncie kilka gier - Knights of The Temple II czy Gene Tropper, lecz ich oceny wahają się w granicach 50-60 punktów na 100 możliwych, co dobrze o developerze raczej nie świadczy. Może czeka nas teraz jakaś zmiana w przypadku SoF 3, lecz niestety nie mam pozytywnych odczuć. Studio Raven wychowało się na grach z gatunku FPS, przez co byliby oni zdecydowanie lepszymi producentami kolejnej odsłony, tym bardziej, że to jest przecież ich własny tytuł. Odłóżmy jednak narzekania na bok i po prostu zerknijmy, cóż takiego ma do zaoferowania kolejna część "Najemnika", a troszkę tego jest.
Kierujemy Thomasem Masonem, mięśniakiem, który jest wysyłany do boju, gdy inne jednostki zostały unicestwione. Charakter rozgrywki pozostanie taki, jaki znamy z poprzednich odsłon, czyli otrzymujemy cykl zadań do wykonania w poszczególnych zakamarkach świata. Te z kolei według twórców oddane są z wyjątkową pieczołowitością, nawiązują do prawdziwych miejsc znanych z telewizji bądź Internetu i mają zapewnić odpowiedni klimat areny, na której toczymy bój z przeciwnikiem. Za pomocą czego dokonujemy eksterminacji? Oczywiście giwery! Pojawi się ich około 30, z czego część będzie realistyczną bronią dostępną na światowym rynku, a pozostałe są wytworem wyobraźni programistów. Czego konkretnie możemy się spodziewać, nie wiadomo, lecz są zapewnienia, że będą one bardzo śmiercionośne.
Jakiś czas temu pojawił się pierwszy trailer prezentujący kawałek gameplaya z Soldier of Fortune 3. O dziwo jednak, znajdowało się w nim mało krwi i przedstawienia zmasakrowanych postaci przeciwników. Fani obawiali się, iż w ukończonym produkcie, będzie to wyglądać podobnie, a gra straci swój wyśmienity charakter, polegający na zrobieniu z ciałem przeciwnika, co nam się żywnie podoba. Na całe szczęście nic z tych rzeczy. Cauldron zapewnia, iż każda postać zostanie podzielona na 36 elementów, które oczywiście uda nam się odstrzelić. Na dodatek w powietrzu oprócz kończyn, kawałków nóg czy rąk, latać będą także skrawki ubrań. Wszystko przykryje wielka mokra czerwona plama krwi. Osobiście liczę na kilkugodzinny produkt relaksujący, podobnie jak poprzednie części. Na swej drodze spotkamy terrorystów, powstańców, żołnierzy regularnych armii bądź niezrzeszone z żadną grupą osobniki, którym nie spodobała się nasza buźką i z wielką chęcią po prostu skopią nam tyłek.
Grafikę zaprezentowaną na screenach czy oficjalnym trailerze można ocenić dość wysoko w skali 10 stopniowej. Muszę przyznać, że jak na tytuł budżetowy - wszak SoF3 zalicza się do takowych - wygląda ona bardzo smakowicie. Zastosowano tutaj możliwie jak najwięcej filtrów czy różnych technik poprawiających ogólny zarys graficzny. Postacie wrogów wykonano z dużej ilości polygonów, szkoda tylko, że świecą się oni trochę bardziej niż powinni. Na taki detal jednak można przymknąć oko, a nie zmrużę go również po zobaczeniu dostępnego uzbrojenia. Przyznam, że niektóre z giwer są dopracowane w najdrobniejszych szczegółach, lecz można znaleźć i takie, którym przydałoby się poprawić oprawę wizualną. Nie zachwycają poszczególne tekstury, a inne z kolei są ponad przeciętną. Do czasu premiery pozostał niecały miesiąc, toteż twórcy mają mało czasu by coś poprawić. Cieszy rozbudowana fizyka oraz możliwa interakcja z otoczeniem. Trailer pokazał opcję strzału w beczkę, która po chwili wybucha, oraz zarys destrukcji otoczenia. Jak zapewnia Cauldron, możliwe będzie zniszczenie otaczającego nas środowiska. Naturalnie tylko do pewnego stopnia.
Fanom szczędzi się nawet skrawków wiadomości na temat gry, ponieważ samo Activision poinformowało o tym, iż SoF3 jest de facto produktem budżetowym. Sami wiecie, co to oznacza na rynku. Albo wydawca nie wierzy w dobrą passę własnego tytułu, albo chce uzyskać tym samym wymuszoną od recenzentów nieco inną skalę oceniania, ze względu na obcięte fundusze. Przecież w czasie, gdy na rynku pojawi się trzecia odsłona Soldier of Fortune, to my zagrywać się będziemy w takie hity jak Gears of War na PC, Call Of Duty 4, czy Unreal Tournament III. Konkurencja potężna, której jeden mały "Żołnierz za Kasę" nie ma szans podskoczyć do pięt. Co by nie było, zapowiada się nieźle, grafika i fizyka prezentują bardzo zadowalający poziom, a twórcy diament doszlifują z czasem. Ot, na kilka chwil odpoczynku od powyższych tytułów - idealne!