REKLAMA

Sonalysts Naval Pack

Marc Mc Donahy wpatrywał się w rozłożona przed sobą locję. Ten dokument US Navy określał w sposób niepozostawiający złudzeń warunki wykonania zleconego w trybie alarmowym zadania. A brzmiało ono - w sposób najmniej konfliktowy z punktu widzenia polityki ogólnoświatowej podjąć z kry dryfującej na Morzu Barentsa zespół "naukowców" amerykańskich i dostarczyć ich do Norfolk w Wielkiej Brytanii.

Rozrywka Blog
REKLAMA

Proste? Niekoniecznie! Świat przypomina beczkę prochu, a wycieczka "boomera" w strefę dominacji floty Rosji świadczy tylko o braku wyobraźni kumpli "dabliu" Busha, co to nie lubi coli! Co gorsze, czasu także jest niewiele, bo kra pchana prądami morskimi kruszy się niebywale szybko.

REKLAMA

- Dowódco! - Głos sonarzysty wyrwał z zamyślenia Marca.

- Poniżej nas, poniżej termokliny złapałem echo rosyjskiej "Akuły"! Ma nas jak na strzelnicy! Rozkazy? - Pytanie zabrzmiało retorycznie.

- Na peryskopową! Żadnej ciszy na okręcie! Hałasować ile wejdzie! Misja jest oficjalna! - Pierwszy odruch zadziałał, jak instynkt samozachowawczy. Szum szasowanych balastów wynurzającego się kolosa klasy "Los Angeles" towarzyszył wszystkim.

- Co robi "Rusek"? - zapytał.

- Jest obok, kurs 270 stopni, stanął w dryfie, chyba chce rozmawiać - zameldował sonarzysta Dick Mahoney.

- Peryskop! - Marc przylgnął do okularu i po chwili dojrzał wśród fal opływowy kiosk "Akuły". Na szczycie jej masztu komunikacyjnego zaczęło migać światło w międzynarodowym języku Morse`a.

Ku zaskoczeniu Marca Rosjanin informował go o otrzymaniu sygnału ratunkowego z kry, nadanego przez naukowców kręgu polarnego. Z informacji wynikało, że CHCE POMÓC zagrożonym ludziom! Niebywałe! Śmiercionośna siłą swoich wyrzutni rosyjska atomowa łódź podwodna chce ratować amerykańskich naukowców?! Po raz kolejny Marc Mc Donaty stwierdził, że świat normalnych ludzi poważnie różni się od świata polityków, a tych miał w poważaniu liczonym we liczbach ujemnych!

- Dick! Poproś ich o podprowadzenie do rozbitków, przedstaw nas i w ogóle ma być pełny Wersal z słowami podziękowania za postawę na morzu! Idziemy w wynurzeniu, bandera na maszt! - Marc miał wrażenie, że sam pisze historię. I chyba się nie mylił. Rosjanie dostosowali się do stylu dowódcy amerykańskiego okrętu podwodnego. Do tego stopnia, że wyczyścili przejście przez pole lodowe, podjęli rozbitków i z pełną atencją przekazali ich na pokład "Los Angeles". Pozostaje tylko kwestia, dlaczego tak wzorcowy przykład współdziałania dwóch rywalizujących potęg morskich pozostał w wiedzy tylko uczestniczących w tym wydarzeniu załóg? Polityka? Tak! Polityka, czyli pozbawione sensu i przyszłości rozważania brzuchatych degeneratów za ciężką kasę naprawiających w swoim mniemaniu świat!

Sosnowiec. Miasto, gdzie ruchy socjalistyczne pod ciężkim buciorem rosyjskiego zaborcy sen z powiek mu spędzały. Miasto niepokorne, gdzie bruk krwią robotników splamiony, którzy o Godność i Zapłatę walczyli do samego końca. Miasto zwane Stolicą Czerwonego Zagłębia! Miasto, które dla równowagi zasług wydało wielu naukowców, artystów i szeroko rozumianej Inteligencji, o prestiżu daleko wykraczającym poza granice Polski. Miasto rodzinne Wielkiego Jana Kiepury, o którym poza Nazwiskiem nie napiszę nic, ufając, że Oświata pod Giertychem nie osiągnęła aż takiego dna. To MOJE MIASTO! Co ma wspólnego wstęp z prezentacją Sosnowca? Otóż w Sosnowcu ma siedzibę prężnie rozwijający się Wydawca gier komputerowych - Nicolas Games!

To właśnie staraniem Nicolas Games wydana została antologia symulatorów morskich pod znamiennym tytułem "Sonalysts Naval Pack". Zestaw zawiera trzy bezspornie kultowe pozycje z tego gatunku - "688(I) Hunter/Killer", "Fleet Command" i "Sub Command". Z niekłamaną satysfakcją stwierdzam, że upływający czas niewielką krzywdę zrobił tym pozycjom. Grywalność na poziomie, który obecna, jakże miła memu sercu Młodzież zwykła określać, jednym lapidarnym, a jakże wymownym słowem MIODZIO! Można utyskiwać na jakość grafiki, lecz malkontentom proponuję zerknąć na daty premier tych symulatorów. W owym czasie NIKT nawet nie marzył o osiągach uzyskiwanych przez współczesne karty graficzne, ba!, one po prostu leżały poza granicami marzeń. Dziś w czasach, gdy popularnymi kartami są wyroby chociażby NVIDII na poziomie GF serii "6" i "7", takie porównania nie mają po prostu sensu. Gwoli sprawiedliwości dodać muszę, że "poligon graficzny" doskonale zniósł ostatni z tytułów, czyli "Sub Command". Nic w tym dziwnego, jako że premierę miał zaledwie kilka lat temu, potem dzięki kretyńskiej polityce cenowej zalegał nie niepokojony na półkach sklepowych z uwagi na zaporową cenę i starzał się w sposób niedostrzeżony. I pewnie odszedłby w niepamięć zepchnięty kolejnymi odsłonami "Silent Huntera", gdyby nie Nicolas Games! Genialne pociągnięcie Wydawców polega na tym, że nie dość, iż do rąk naszych trafia unikalny symulator współczesnego okrętu podwodnego o napędzie nuklearnym w trzech dostępnych typach, czyli faktycznie symulator potrójny to jeszcze w doborowym towarzystwie starszych braci z rodziny studia Sonalysts Combat Simulations! I do tego cena. Rewelacyjna cena - ustalona na poziomie dostępności dla Każdego Gracza. Wydatek rzędu niecałych 50 złociszy jest żaden w porównaniu z tym, co otrzymujemy za nasze w końcu pieniądze. Powodów do wygłoszenia słów Uznania pod adresem Wydawcy jest znacznie więcej i postaram się je przedstawić w podsumowaniu tego tekstu.

Nim przejdę do krótkiego omówienia części składowych antologii słów kilka o Autorach, czyli firmie Sonalysts Combat Simulations. I to jest naprawdę trudne zadanie, jak bowiem w notce kilkuzdaniowej pomieścić to, czym w istocie jest wspomniana Firma i celowo słowo to piszę z dużej litery. Spróbujemy. Podstawową częścią tego wielkiego kombinatu naukowego jest Sonalysts, powołany do życia w 1973 roku! Od początku ściśle związany był z ośrodkami naukowymi Marynarki Wojennej USA, uczestnicząc między innymi w pracach badawczo - rozwojowych, testowych i opracowywaniu metod treningowych dla tworzonych sonarów, stanowiących głównie wyposażenie bojowe amerykańskich okrętów podwodnych o napędzie nuklearnym. Ostatni wymieniony aspekt działalności Sonalysts spowodował, że w ramach opracowywania metod treningowych wdrażających do pracy na nowym sprzęcie marynarzy niejako przy okazji powstał pierwszy symulator boomera, jak w marynarskim slangu określa się "atomówki". Projekt o nazwie 688(I) Hunter/Killer początkowo wykorzystywany do szkolenia trafił w końcu w ręce Graczy. I to był strzał w dziesiątkę! Od tego momentu powstała wewnątrz Sonalysts grupa pasjonatów, do której odwiecznym prawem przyciągania się wzajemnego trafili maniacy morscy wszelkiej maści, o jakże przydatnych umiejętnościach w budowaniu oprawy graficznej, dźwiękowej i wszystkiego tego, co składa się na końcowy efekt symulatora, który trafia do szuflady z napisem "Pozycja Kultowa". Po tym debiucie poszło łatwiej o, tyle, że co prawda Autorzy nie zasypują nas corocznie nowymi pozycjami, koncentrując się na swojej głównej działalności, czyli pracy dla wojska, niemniej, co kilka lat przekazują nam Graczom pozycję, która zawsze jest z absolutnie górnej półki swojego gatunku. Czytelników chcących wiedzieć więcej odsyłam na stronę domową Sonalysts Combat Simulations i czynię to z wielką przyjemnością.

Pora na omówienie części składowych "Sonalysts Naval Pack".

Pozycja numer jeden to symulator atomowego okrętu podwodnego z serii 688(I), która potem przekształciła się między innymi w klasę Los Angeles. Jednostka ta bez wątpienia stanowi znaczący element Marynarki Wojennej USA. Mało tego, spopularyzowana została między innymi poprzez uczestnictwo w wysokobudżetowych produkcjach filmowych, że przypomnę niezapomniane "Polowanie na Czerwony Październik" z kapitalnym w roli dowódcy okrętu Marka Ramiusa Seanem Connerym. Pamiętacie alarmowe wynurzenie okrętu?! Tą rolę powierzono właśnie okrętowi podwodnemu klasy Los Angeles. W galerii przekazuję Wam zdjęcie upamiętniające ten manewr. Symulator oferuje misje treningowe, pojedyncze i tryb kampanii w zmieniającej się sytuacji geopolitycznej, warunkach pogodowych i zaskakujących scenariuszach. Od razu też poinformuję początkujących miłośników walko morskiej, że symulator ten do prostych w obsłudze nie należy. Konieczne jest wręcz bliskie zawarcie stosunków przyjacielskich z Instrukcją dołączoną do gry i powolne "naumienie" się poszczególnych czynności związanych z kierowaniem jednostką, walką z różnego typu przeciwnikami, oraz organizacją życia na pokładzie. Ten trud bardzo się opłaci, a doświadczenie zdobyte w trakcie dowodzenia 688(I) procentować będzie w obsłudze trzeciej części tej antologii, czyli "Sub Commander". Przejście symulatora na 100 % niewątpliwie zajmie Wam wiele godzin i to wypełnionych dźwiękami sonaru, gorączkowymi myślami, jak skutecznie zaatakować i ujść z życiem obławie z nagonką! Przyjemnych wrażeń z potężną dawką adrenaliny życzę! Jednego i drugiego na pewno nie zabraknie!

Element numer dwa. To symulator taktycznego pola walki kampanii morskich o nazwie oczywistej, jak to, co zawiera, czyli "Fleet Command". To, co zasadniczo odróżnia tę grę od poprzednika to FABUŁA! I to fabuła na tyle prawdopodobna, że przy chwiejących się starych układach na mapie politycznej świata, przy nieposkromionym apetycie na posiadanie broni nuklearnej przez małych satrapów w różnych regionach świata całkiem realna. Ostatnie wydarzenia związane z próbami nuklearnymi dokonane przez komunistyczną Koreę, której przywódcą jest szaleniec w czystej postaci nie napawają optymizmem. Z przyczyn oczywistych nie będę opisywał tu szczegółowo wprowadzenia do gry, jak i poszczególnych misji pojedynczych, czy też przebiegu kampanii. Podobnie jak poprzednio ważne jest prześledzenie misji treningowych w celu opanowania arkanów dowodzenia podległymi jednostkami, procesem dowódczo - decyzyjnym i zasadami taktyki w walce morskiej. Sama rozgrywka jest tak wciągająca, że nawet nie zauważycie upływającego czasu. Oj, będzie się działo! Dużo i dynamicznie, tym bardziej, że nasi przeciwnicy też nie strzelają grochem, a i nie mieli możliwości korzystać z wątpliwych "dobrodziejstw" panagiertychowej matury! Na początku obsługa tego symulatora może stwarzać niejakie trudności, lecz po solidnym przepracowaniu treningów i uruchomieniu własnych szarych komórek pozostaje czysta frajda.

Pora na trzeci składnik tego wspaniałego zestawu, czyli symulator "Sub Command". Nie będę ukrywał, że moim zdaniem jest to najlepsza część dzieła ekipy Nicolas Games. Na wstępie już dla potencjalnych Wilków Morskich moja dobra rada. W trakcie instalacji gry pojawi się zapytanie, jaką wersję winszujecie sobie zainstalować, dla początkujących, czy też zaawansowanych Graczy. ZALECAM instalację dla początkujących. Dlaczego? Otóż w tej opcji można korzystać z wyszkolonej załogi, która lwią cześć pracy zrobi za nas, a w szczególności chodzi tu o obsługę reaktora, nawigację i co najważniejsze panel uzbrojenia z czynnościami związanymi z bezpośrednią walką i wykorzystaniem TMA - Target Motion Analysis. To urządzenie to współczesna wersja protoplasty kalkulatora torpedowego. Dzięki niemu uzyskacie wszystkie niezbędne informacje niezbędne do skutecznego przeprowadzenia ataku rakietowego, czy torpedowego. Bez ego ani rusz i możecie mi wierzyć, że jest tak w istocie, jako, że użytkuję ten symulator od dnia premiery! Sprawa najpiękniejsza w "Sub Commander" do dostęp do trzech okrętów z napędem nuklearnym - kolejno 688(I) Los Angeles, Seawolf i rosyjskiej śmiercionośnej Akuły. Dla każdej z tych jednostek przeznaczono osobne tryby kampanii z uwzględnieniem okoliczności towarzyszących misjom, misje pojedyncze o różnorakim przeznaczeniu. Spotkacie z bardzo różnym wykorzystaniem "boomerów" od misji ratunkowych (naukowcy dryfujący na krze na kole podbiegunowym), po typowe rozpoznanie zwiadowcze i pomoc w desantowaniu na tereny objęte konfliktami żołnierzy jednostek specjalnych. Każda z misji pojedynczych oznaczona jest gwiazdkami w różnej ilości obrazującymi stopień trudności. No i rzecz jasna walka! Przy okazji - dowodząc jednostką sprawdzajcie, co czynią Wasi podwładni. Podobnie jak w życiu są w stanie szpetnie się pomylić, błędnie oznaczając cel, charakteryzując go i podając koordynaty do skutecznego ataku. Sam tego doświadczyłem zawierzając w nieomylność Załogi i niszcząc atakiem rakietowym pełnomorski, luksusowy statek wycieczkowy z ponad tysiącem turystów na pokładzie, czym zyskałem mało zaszczytne miano Pirata i Zbrodniarza Wojennego. Co gorsze tego osiągnięcia nijak nie mogłem usunąć z własnych papierów i nie pozostało nic innego, jak reinstalacja gry! W przeciwieństwie do pozostałych elementów zestawu "Sub Commander" nie tylko świetnie prezentuje się na ekranie, ale i interfejs ma wielce przyjazny nawet dla początkującego dowódcy, a to rzecz ważna. Do możliwości, jakie stwarza gra dodać należy jeszcze tryb multiplayer do rozgrywek sieciowych. Symulator "Sub Commander" jest programem wymagającym, ale przecież o to właśnie chodzi! W momencie, gdy już "zajarzycie", o co chodzi zostanie tylko jedno - czysta przyjemność z użytkowania tego rozbudowanego programu! Jest jeszcze jedna rzecz niezwykle cenna w opisywanym symulatorze, a mianowicie encyklopedia typów uzbrojenia uczestniczącego w operacjach morskich od jednostek nawodnych różnego typu i przeznaczenia, poprzez okręty podwodne na samolotach skończywszy. Wszystko to opatrzone stosownymi ilustracjami i modelami 3D! Moim zdaniem jest to Absolutnie najlepszy w tej chwili, mimo upływu lat od premiery symulator współczesnych okrętów podwodnych. I na tym poprzestanę by nie popaść w przesadę wychwalając dzieło Sonalysts Combat Simulation! Ci, z Was Szanowni Czytelnicy, którzy zdecydują się na zakup tej pozycji, nie będą żałować wydanych pieniędzy, ani przez jedną sekundę. Pod jednym wszak warunkiem - własnej chęci poznania niełatwego symulatora i sporej dozy wytrwałości. Powtórzę jeszcze raz, że "Sub Commander" podobnie jak jego "bracia" w zestawie jest pełnoprawnym symulatorem, a nie gierką zręcznościową dla pragnących nieskomplikowanych rozrywek. W nagrodę otrzymamy za to taką dozę satysfakcji z osiągniętych wyników, jakiej nie jest w stanie dać wiele, wiele innych programów komputerowych.

REKLAMA

Pora na posumowanie. Trafia do rąk Graczy, a w szczególności miłośników symulatorów morskich wspaniały zestaw wydany sumptem Nicolas Games. I to wydany w jakim stylu! Wszystkie trzy symulatory pomieszczone zostały na płycie DVD i jako bonus nabywca otrzymuje dodatkową płytę DVD z pełnometrażowym filmem opowiadającym o rozwoju broni podwodnej niemal od początku jej istnienia. Gratka nieziemska wprost! Do tego inne materiały o niewątpliwych wartościach poznawczych. Do tego Poradnik, znakomicie wykonany z niemal profesjonalnym znawstwem tematu (znalazłem, co prawda parę drobnych niezbyt fortunnych z punktu językowego terminów, jak chociażby "okręt powierzchniowy", zamiast bardziej stosownego zwrotu "jednostka nawodna", ale w żaden sposób nie obniża to mojej oceny łącznej!). Mało tego, opis wprowadzeń i pierwszych kroków w trakcie gry został wykonany z dużą dozą dbałości o Gracza, aby go nie zniechęcić, a wręcz przeciwnie wciągnąć w świat symulatorów. Moje Wielkie Gratulacje za Świetnie wykonaną pracę dla całego Zespołu Nicolas Games. Panowie i Panie! Proszę o więcej i więcej gier wydawanych na takim poziomie! Pod względem wykonania w tym wypadku prześcignęliście daleko swoich Konkurentów, którzy czasem gotowi poradnik do gry, czy też instrukcję wydać niemal na papierze toaletowym, spojony tak, że po kilkukrotnym przewertowaniu nadaje się tylko do umieszczenia w skoroszycie. Chyląc moją posiwiałą głowę z Szacunkiem jeszcze raz gratuluję Nicolas Games doskonałego wydania zestawu "Sonalysts Naval Pack"

Ze swojej strony Wszystkich Czytelników, których ten tekst zainteresował gorąco zachęcam do wstąpienia w szeregi użytkowników symulatorów. Serdecznie Pozdrawiam i do spotkania w oceanicznych głębinach!

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA