Soul Calibura lub Tekkena zna praktycznie każdy szanujący się konsolowiec. Obie serie stanowią od lat jakby dwa niezniszczalne filary gier z gatunku bijatyk. Każda z nich ma także swoich wiernych wyznawców i nieźle rozwiniętą scenę. Nikt jednak nie jest w stanie jasno sprecyzować, która z nich jest lepsza. Oczywiście miłośnik Tekkena, będzie wychwalał pod niebiosa właśnie... Tekkena i nikt tego nie zmieni. Jak to w życiu bywa, wraz z nową generacją konsol przybędą kolejne odsłony obu serii. Może tym razem dowiemy się, która z nich zasługuje na miano królowej bijatyk.
Dzisiaj jednak skupimy się na wielkim konkurencie Tekkena. Co prawda, ciężko napisać długą i obfitującą w informacje zapowiedź, bowiem jak wszyscy wiedzą, zwykle kolejna gra z serii, to mocno podrasowana poprzedniczka i nic więcej. No, ale w gruncie rzeczy, czego innego by się spodziewać, skoro taki system od lat się sprawdza i gracze zawsze szturmują sklepy w dniu premiery. Ja sam, pomimo tego, iż swoją przygodę z Soul Caliburem zacząłem dopiero od trzeciej części, postaram się jak najdokładniej opowiedzieć wam o najnowszym produkcie Namco, który na półkach sklepowych zadebiutuje już w przyszłym roku.
A czego możemy się spodziewać po Soul Calibur IV? Nowej, efektownej oprawy graficznej, kilka nowych postaci, kilkaset nowych ciosów, jakiś nowy tryb, nowe areny i wiele więcej. Jak zauważyłem, słowo "nowe" jest wręcz nadużywane. Nie daj się jednak zwieść pozorom, bowiem w grze na pewno będzie więcej starego, niż nowego. Ot po prostu dobrze znana nam "trójeczka" w świeżym ubraniu. Bo tak naprawdę, co można zmienić w bijatyce? Co, skoro wydawać by się mogło, że wszystkie pomysły zostały wykorzystane, a poziom grywalności sięgnął zenitu? Odpowiedź jest jedna - nic! Nie wiem jak was, ale mnie to satysfakcjonuje. Jestem pewny, że spędzę przed tym tytułem kolejne długie, nieprzespane noce w towarzystwie znajomych, a i sam developer osiągnie sukces komercyjny. Czyli wszyscy będą zadowoleni, o co chyba chodzi w tym wszystkim. ;)
Przejdźmy teraz do konkretów. Sama mechanika walki nie zmieni się znacznie. Nadal mamy tutaj wyróżniający element serii - czyli broń białą. To właśnie dzięki wszelakim mieczom, włóczniom czy różnym innym wynalazkom do zadawania śmierci, walki przyciągają nas przed ekran telewizora. I taka jest prawda. Jeśli komuś się nie podoba i woli walkę wręcz, niech przesiądzie się na Tekkena. W każdym razie czekają nas nowe wersje broni oraz wiele combosów, co zdecydowanie wpłynie na wysoką grywalność.
Drugim ważnym elementem są bohaterzy. Oczywiście zobaczymy całą śmietankę towarzyską znaną nam z poprzedniej odsłony serii, lecz nie zabraknie także nowych twarzy. Z tych znanych warto wymienić takie osobistości jak: Ivy, Mitsurugi, Tira, czy Nightmare i na tym lista się nie kończy, jednak szkoda miejsca na całą listę. Natomiast z nowych wojowników znamy na razie tylko Hildę (ma być postacią uniwersalną, zarówno do walki na dystans, jak i walki twarzą w twarz). Resztę prawdopodobnie poznamy dopiero w dniu premiery, ponieważ na razie twórcy są dosyć oszczędni w informacjach. Nie mamy jednak o co się martwić. Patrząc na poprzednie części Soul Calibura możemy być pewni ciekawych bohaterów oraz jeszcze ciekawszego stylu walki.
Co teraz? Teraz warto wspomnieć o oprawie graficznej, która na screenach prezentuje się znakomicie. No cóż, era next-genów wysoko postawiła poprzeczkę i wymaga od producentów trzymania się pewnych standardów. W każdym razie tekstury są ostre jak brzytwa, postaci przepięknie animowane, bogate w najdrobniejsze szczegóły. Efekty graficzne towarzyszące wykonywanym combosom także zachwycają. Co ciekawsze, ilość klatek na sekundę ma nie spadać poniżej 60, co jest wartością zdecydowanie wystarczającą dla dynamicznej animacji bijatyk.
Jak zapewne już zauważyłeś, w powyższym tekście zabrakło konkretów. Powód jest dosyć prosty. Soul Calibur IV jest dopiero we wczesnej fazie produkcji i pewnie jeszcze wiele wody w Wiśle upłynie, nim znajdziemy pudełko z grą na sklepowych półkach. Niestety Namco coś za bardzo nie chce się chwalić swoją najnowszą produkcją, przez co wiemy naprawdę niewiele. Sama data premiery nie jest jeszcze jasna, bowiem sam rok wiele nam nie mówi. Nie możemy się jednak gry spodziewać na początku przyszłego roku, to jest pewne...
W każdym razie czeka nas niezły tytuł i poważny konkurent dla Tekkena 6. Znów będziemy obserwować walkę dwóch gigantów na rynku gier komputerowych. Czy znowu będzie remis, czy tym razem zostanie wyłoniony zwycięzca? Żeby odpowiedzieć na to pytanie będziemy musieli jeszcze jakiś czas poczekać. Wiem jedno. Tak, czy siak czekają mnie kolejne godziny i dni wyjęte z mojego życiorysu. Znów przekrwione oczy i wzrok zombie będzie na porządku dziennym!