Streaming jest super! Przynajmniej dopóki wiesz, co chcesz obejrzeć. Wyzwolenie od ramówki telewizyjnej ma bowiem swoje mroczne strony, bo niezdecydowani widzowie mogą godzinami szukać interesującego ich tytułu na Netfliksie, aby potem zderzyć się jeszcze z ogromem treści Disney+, HBO Max, czy Amazon Prime Video. Tak, wybór odpowiedniej produkcji nieraz zajmuje więcej czasu niż jej oglądanie. Rozwiązaniem tego problemu mogłaby być ta kategoria.
Wszyscy to znamy: przychodzi wieczór po ciężkim dniu w szkole lub pracy i kiedy chcemy się zrelaksować przy jakimś filmie lub serialu, nagle do nas dociera, że spece od reklamy nie kłamią, kiedy promując daną platformę streamingową, używają wyświechtanego frazesu, wedle którego w ofercie serwisu każdy znajdzie coś dla siebie. Pół biedy, jeśli odpalamy usługę, bo chcemy obejrzeć coś konkretnego: o, na Disney+ wjechał nowy tytuł MCU, na Netfliksie pojawiło się świeżutkie teen drama, a o serialu HBO Max zrobiło się głośno, więc też warto go znać. Gorzej, gdy nie wiemy, na co mamy ochotę. Wtedy zalewa nas wodospad treści - od reality shows, przez true crime'y, po produkcje nagradzane czy w stylu "kropla drąży skałę".
Na szczęście każda z platform porządkuje swoją bibliotekę wedle kategorii. Możemy się śmiać, że "zobaczyć jeden taki tytuł, to widzieć wszystkie", ale to jest przecież idea gatunków - mają pomóc nam w wyborze odpowiedniej dla nas produkcji, bo na przykład obejrzeliśmy jeden akcyjniak z Sylvestrem Stallone i chcemy czegoś w podobnym stylu. Tylko jakby film i serial filmowi i serialowi nierówny. Jeden przypadł nam do gustu, ale drugi wcale już nie musi. I wtedy wracamy do punktu wyjścia, wpływając na przestwór oceanu treści platform VOD.
Czytaj także:
Platformy streamingowe - ta kategoria może być lekiem na nadmiar filmów i seriali
Jedna z (akurat niedostępnych w Polsce) platform streamingowych znalazła rozwiązanie problemu nadmiaru treści, z jakim mierzy się każdy z nas. Arrow Player wprowadził kategorię Selects. Na czym polega? To bardzo proste. Twórcy lub osoby jakoś powiązane z branżą filmową wybierają najciekawsze ich zdaniem tytuły dostępne w serwisie. Podobał ci się "Baby Driver"? Świetnie, jego reżyser Edgar Wright poleca, co obejrzeć w usłudze. Wierzysz w gust Eli Rotha? On też ostatnio przedstawił, co według niego warto w usłudze zobaczyć.
Arrow Player to platforma sprofilowana pod konkretnego widza - takiego, którego w kinie najbardziej interesuje przekraczanie granic i przełamywanie utartych schematów. Jej biblioteka obfituje w filmy kultowe, gatunkowe, arthouse'owe i zakurzone lub po prostu zapomniane. Subskrybenci usługi dobrze więc wiedzą, czego się spodziewać, ale Selects mają dla nich wartość naddaną: to po prostu jest konkret. Gdy ktoś taki, jak Wright czy Roth wybierają swoje ulubione tytuły, zdajemy sobie sprawę, że są to często produkcje, stanowiące dla nich jakąś inspirację - wywarły wpływ na ich twórczość. W ten sposób możemy lepiej poznać ulubionego artystę.
To oczywiście nie jest nic odkrywczego, bo przecież chyba nie ma na świecie kinomaniaka, który szukając pomysłu na seans, nie sięgnąłby po listę ulubionych filmów Quentina Tarantino. Selects działa na podobnych zasadach, tylko nie trzeba już grzebać w sieci za podobnym zestawieniem, bo wszystko mamy pod ręką - dostępne za kilkoma kliknięciami. Jest to nie tylko genialne w swej prostocie, ale też bardzo użyteczne w dzisiejszych czasach. O ileż łatwiejszy stałby się bowiem wybór filmu lub serialu na wieczór, gdyby na Netfliksie pojawiła się kategoria "David Fincher poleca", na HBO Max zagościłoby "James Gunn poleca", na Dinsey+ uśmiechałby się do nas Spider-Man z napisem "Tom Holland poleca", a na Amazon Prime Video moglibyśmy wejść w "Jeremy Clarkson poleca".
Kategoria, która naprawdę pomaga w wyborze filmu lub serialu do obejrzenia na VOD
Oczywiście, po obejrzeniu jakiegoś filmu czy serialu na platformie streamingowej zaraz wyskakują nam propozycję "obejrzyj także", "to też ci się spodoba", "podobne", etc. Wiemy jednak, jaki jest z tym problem. Te tytuły wybiera pozbawiony duszy i gustu algorytm na podstawie naszych preferencji, oglądanych produkcji i kilku innych danych. Selects to coś bardziej wiarygodnego, wzbudzającego zaufanie. Nie stoją za nimi żadne obliczenia i - co nawet ważniejsze - nie są anonimowe. Bo przecież zdarzają się w usługach polecenia redakcyjne, tylko my nie wiemy, kto za nimi stoi, czy zna się na temacie, ani czy ktoś mu przypadkiem wyboru nie narzucił.
Selects jest o tyle interesującym rozwiązaniem, że nie tylko nam ułatwiłyby życie, ale też byłyby dodatkowym sposobem promocji danej platformy: "ej, patrzcie, ten i ten przybił nam pieczątkę jakości, chodźcie do nas, zobaczycie, co wywarło na niego wpływ, co go kręci w naszej ofercie". Wtedy jego fanom pozostaje już tylko oglądać i przekonać się, czy słusznie wierzyli w jego gust.