"Terrifier 2" szturmem podbił serca miłośników kina grozy na całym świecie. Dlaczego? Informacja, że widzowie na pokazach mdleli i wymiotowali, stała się viralem. Każdy chciał sprawdzić, czy horror rzeczywiście jest tak brutalny i obrzydliwy.
Jak już cyferka w tytule wskazuje, "Terrifier 2" jest sequelem. Klaun Arta, który terroryzuje w nim nastolatkę i jej brata spotkaliśmy jednak wcześniej już czterokrotnie. Zadebiutował w krótkometrażówce "The 9th Circle" z 2008 r., a trzy lata później pojawił się w shorcie "Terrifier". Potem dopiero przyszły pełne metraże: nowelowy "Cukierek albo psikus" i w końcu solowy "Terrifier". Ten ostatni wyszedł jednak z głębokiej niszy dopiero gdy dwójka zdobyła globalne zainteresowanie.
Sequel doczekał się w naszym kraju regularnej dystrybucji. Najpierw można było go obejrzeć w ramach Splat!FilmFest, a potem zawitał w repertuarach kin. Przed seansem trudno (o ile w ogóle się dało) było zapoznać się z pierwszą częścią. Przynajmniej w sposób legalny. "Terrifier" od jakiegoś czasu znajduje się już jednak na dostępnych w Polsce platformach VOD. Ostatnio nawet wpadł do kolejnego serwisu, przez co teraz bez większych problemów, można po niego sięgnąć w weekend. Podobnie jak w przypadku kontynuacji, warto uzbroić się wcześniej w worek na ewentualne wymioty.
Terrifier - brutalny horror na VOD
Owszem, do obejrzenia dwójki znajomość "Terrifiera" wcale nie jest wymagana. Obie części łączy tak naprawdę tylko klaun Art. No i jego zamiłowanie do ultrabrutalnych morderstw. Psychopatyczny morderca na celownik bierze tutaj Tarę i Dawn, które po halloweenowej imprezie spotykają go w pizzerii. Kpią sobie z niego, robią mu zdjęcia i wyśmiewają. Jak można się domyślić, spotka je za to kara. Przebite opony w aucie szybko okażą się ich najmniejszym zmartwieniem.
"Terrifier" nie jest tak rozbuchany jak jego sequel. W dwójce Damien Leone każe nam spędzić z Artem prawie 2,5 godziny. Klaun atakuje kolejne ofiary, popisując się swoją pomysłowością. Robi się duszno, ciężko. Film jest jak koszmarny sen, z którego chcielibyśmy się wybudzić, a nie możemy. Jedynka jest luźniejsza, prostsza. Trwa przecież ledwo 80 minut. I chociaż reżyser nie miał do dyspozycji za dużego budżetu, dobrze wykorzystuje wszystkie dane mu pieniądze.
"Terrifier" to film tani. Przy dwójce wypada wręcz nadzwyczaj skromnie. Wypełniony jest jednak krwawymi atrakcjami. Damien Leone skupia się w nim na pokazywaniu, jak Art znęca się nad kolejnymi dziewczynami. Tak żeby móc w pełni zaprezentować nam jego psychopatyczne zapędy. Klaun nie jest co prawda tak zabawny jak w sequelu, ale i tak z szelmowskim uśmiechem na ustach oblewa widzów krwią swoich ofiar. Ręka, noga, mózg lądują na ścianie. A raczej na obiektywie kamery. Splatter pełną gębą.
Więcej o "Terrifierze" poczytasz na Spider's Web:
Damien Leone z każdą częścią "Terrifiera" idzie o krok dalej. Sądząc po tym, co osiągnął w dwójce, aż strach się bać, co będzie się działo w trzeciej części serii. A ta nadchodzi wielkimi krokami. Reżyser mówił już, że budżet będzie jeszcze większy niż poprzednio, co przełoży się na bardziej krwawe atrakcje. Podobno podczas realizacji niektórych scen, nawet biorący w nich udział aktorzy nie wytrzymali. Lepszej rekomendacji fanom brutalnych horrorów nie potrzeba.