Test Drive jest serią bardzo zasłużoną dla świata komputerowych rajdówek, a początki jej datuje się na rok 1988. Przez wszystkie te lata seria miała wzloty i upadki, ale tych pierwszych było więcej. Mimo to jej najnowszą edycję, TD Unlimited, tworzyli inni ludzie niż ci, którzy odpowiadają za wcześniejsze gry z cyklu, a mianowicie studio Eden. Czy aby na pewno wyszło to serii na dobre?
Grę rozpoczynamy na lotnisku w oczekiwaniu na odlot w stronę Hawajów, konkretnie do Honolulu, leżącego na wyspie Oahu. Wybieramy postać, którą będziemy widzieć za kierownicą naszych aut i odlatujemy. Nie silono się tutaj na wymyślenie oryginalnej fabuły z wieloma zwrotami akcji i zawiłą intrygą, prawdę mówiąc trochę szkoda, bo w takich grach jak TOCA 2 czy NFS: Most Wanted (później także Carbon) takie rozwiązanie sprawdziło się całkiem nieźle. Na miejscu udajemy się do wypożyczalni samochodów i wybieramy wóz, którym tymczasowo będziemy jeździć. Póki co jest tylko jedno miejsce, w które warto się wybrać: agencja nieruchomości. Domy w TD Unlimited stanowią bardzo ważną rolę, to one są naszymi bazami wypadowymi, w nich zapisuje się gra, a w ich garażach przechowywać będziemy nasze cacuszka. Gdy już nabędziemy własne 4 kąty (głównym wskaźnikiem wartości domu jest wielkość garażu, jednak na razie stać nas tylko na coś z 4 miejscami) możemy wreszcie zakupić własny samochód. Oczywiście na początku nie będzie to żadne Lamborghini czy Ferrari. Samochody w TD Unlimited podzielone są na kilka kategorii oznaczonych literami od A do G, na początku najlepiej zainteresować się wozem z kategorii F. Przez całą grę będziemy kupować i sprzedawać auta wybierając spośród niemal setki dostępnych modeli uznanych marek takich jak Ferrari, Lamborghini, Pagani, Aston Martin, McLaren, Chevrolet, Audi a także wielu innych.
Nic nie stoi na przeszkodzie, aby po świecie gry poruszać się czymś, co ma dwa koła zamiast czterech, jednak motorów w grze jest znacznie mniej niż samochodów. Ogólnie wszystkich pojazdów w grze jest prawie setka. Niby dużo, ale mimo wszystko nie można powiedzieć, że niczego nie brakuje. Na początku zdziwił mnie brak Subaru i Mitsubishi. Co niektórzy osobnicy (chyba niezbyt mądrzy) próbowali mi wmówić, że zakup licencji na użycie tych marek jest bez sensu, bo jak maja się one w osiągach mierzyć z takim choćby Ferrari Enzo czy Pagani Zonda. Ale co w takim razie w grze robią takie auta jak Volkswagen Golf czy Audi A3? Nikt mi nie wmówi, że nawet najmocniejsze wersje tych samochodów dysponują większych "kopem" niż taki Lancer czy Impreza. Jeszcze bardziej dziwi zupełny brak Porsche. Ech, najpierw EA, teraz Atari... Przy czym ci pierwsi najwyraźniej pokłócili się z Ferrari, przez co w żadnym z najnowszych NFS'ów nie ma ani jednego modelu tej firmy, więc można powiedzieć, że jest mniej więcej kwita. Z licencjami był problem w jeszcze jednym przypadku. Mianowicie w grze nasze auta w ogóle się nie niszczą, co jest bolączką także gier EA z ostatnich czasów. Widocznie producenci wozów uznali, że nie dadzą się przekonać za oferowane pieniądze, że ich auta są jednak zniszczalne, a w Atari uznano, że to mało istotne. Prawdę mówiąc mało mi się podoba ta tendencja, bo teraz takie gierki jak wspomniany Most Wanted czy TD Unlimited wyglądają jak płatne reklamówki koncernów samochodowych. Dobrze, że jest choć Codemasters i ich Toca.
Ok. Mamy własny dom, własne cztery kółka i postać, która zasiądzie za ich kierownicą - co teraz? TD Unlimited jest grą wyjątkowo otwartą, możemy jechać gdzie nam się żywnie podoba i robić co tylko chcemy, nie ma tu zwartej listy zadań, które koniecznie trzeba wykonać, aby ukończyć grę. W różnych miejsca wyspy Oahu czekają na nas organizowane przez miłośników mocnych wrażeń wyścigi w ruchu ulicznym, a także próby czasowe i prędkościowe. Te ostatnie są bardzo podobne do prób prędkości z NFS: Most Wanted. W różnych miejscach poustawiane są fotoradary, w tychże lokacjach musimy osiągnąć jak największą prędkość jednocześnie dając się sfotografować, aby w końcu przekroczyć żądaną prędkość średnią. Oprócz tego typu wyścigów jest też cała masa różnych misji polegających na dowiezieniu w dane miejsce cennego towaru, supermodelki, autostopowicza, bądź samochodu zleceniodawcy. Za pomyślne ukończenie tego typu zadań otrzymujemy pieniądze, bądź kupony do butików. Za te pierwsze kupujemy szybsze samochody i mieszkania z większą ilością miejsc w garażu, za te drugie zaś nabywamy odzież dla postaci, którą wybraliśmy na początku gry.
Większość zadań w grze wymaga posiadania przez nas modelu samochodu z danej grupy, na szczęście są też takie, które możemy wykonać za pomocą dowolnego pojazdu.
Po wyspie Oahu porusza się swobodnie wiele innych pojazdów. Jedne należą do naszych potencjalnych przeciwników, których jeśli tylko zauważymy możemy wyzwać na pojedynek. Ustalamy metę i stajemy do walki. Podobnie jak w przypadku misji i wyścigów zamkniętych za wygraną w takiej potyczkę dostajemy pieniądze. Co do naszych przeciwników to jest jeszcze jeden szczegół. Mianowicie ktoś się widać nie postarał i kiedy obok nas pojawia się jeden z nich gra gwałtownie zwalnia aż do momentu, kiedy zniknie on z ekranu. Nie mam pojęcia czym jest to spowodowane, tym bardziej, że jeśli już zdecydujemy się na ściganie się z danym oponentem gra odzyskuje płynność. Po wyspie niestety nie poruszamy się jedynie my i nasi potencjalni przeciwnicy, ale też normalni uczestnicy ruchu drogowego, a także policja. Niebiescy nie prześladują nas zbytnio, interweniują tylko w przypadku zderzenia się nas z innym pojazdem lub ich radiowozem. W takim przypadku mamy dwa wyjścia: poddać się i zapłacić mandat, lub podjąć ryzyko ucieczki. Czasem się udaje.
Ważnym elementem każdej samochodówki jest zawarty w niej model jazdy. Ten obecny w TD Unlimited został dopracowany w najmniejszych szczegółach. Jest doskonale zrównoważony pomiędzy realizmem, a przyjemnością z jazdy, dzięki czemu pozwala doświadczonym kierowcom na korzystanie z takich trików jak hamowanie lewą stopą czy przerzut skandynawski, a niedzielnym graczom pozwala na zrezygnowanie z nauki owych technik.
Czas powiedzieć coś o grafice. Przed premierą gry raczeni byliśmy pięknymi, niemal fotorealistycznymi zdjęciami z wczesnej wersji najnowszego Test Drive'a. Rzeczywistość jednak brutalnie zweryfikowała wydajność silnika graficznego gry. TD Unlimited wygląda tak naprawdę niewiele lepiej niż wydany półtora roku temu NFS: Most Wanted i zaprawdę dużo jej brakuje do poziomu grafiki znanego ze screenów. Pocieszyć się można tym, że gra ma relatywnie niskie wymagania sprzętowe, u siebie w domu na Athlonie 64 X2 3800+ z 1GB RAMu i Geforcem 7600 GT (nie oszukujmy się, teraz to już nic specjalnego) udało mi się włączyć niemal najwyższe detale graficzne przy zachowaniu zadowalającej płynności animacji. Wyłączoną pozostawiłem jedynie opcję HDR Lighting odpowiedzialną za bardzo realistyczne oddanie działania promieni słonecznych i innych źródeł światła, ponieważ po jej włączeniu liczba klatek na sekundę spadała o około 10-15. Model fizyczny gry jest bez zarzutu, o ile jedziemy po terenie w miarę równym. Po wyjściu z hopy auto zachowuje się dziwnie i na pewno nie zgodnie z rzeczywistością. Jeszcze ciekawiej jest, gdy staniemy na trawie w środku wzniesienia. Wtedy auto robi wszystko, żeby tylko zjechać na dół, nawet jeśli ma to zrobić... bokiem! Zdecydowanie ten element gry woła o odpowiedni patch do twórców.
Dźwięk w TD Unlimited jest niezły, choć wydaje mi się, że nie do końca taki jaki powinien być. Brzmienie poszczególnych wozów jest zbyt podobne do siebie, co chwila coś trzeszczy, mimo że mam najnowsze sterowniki do swojej karty dźwiękowej, a mowa autostopowiczów nie jest zsynchronizowana z ruchem ust. Tak przynajmniej jest w polskiej wersji gry, którą miałem okazję testować. Poza tym polska wersja jest bez zarzutu. Wbrew napisowi na pudełku spolszczono absolutnie wszystko, z wyjątkiem nielicznych reklam w grze i w sumie dobrze, zresztą co tu dużo mówić - jest to kolejna świetna polonizacja made in CD-Projekt, firma ta chyba nigdy nie przestanie mnie zadziwiać swoją dbałością o gracza [Nie popadajmy w przesadę… - Volt.].
Co zatem mogę powiedzieć na koniec? Nie da się ukryć, że odczułem pewien zawód po zagraniu w TD Unlimited. Kilka elementów gry można było zrobić lepiej, dziwi zwłaszcza brak tuningu (zmienić w aucie można tylko kolor) i niektórych uznanych marek, takich jak Subaru czy Mitsubishi. Cóż, nie ma gier idealnych i z tym należy się pogodzić. Może Test Drive Unlimited 2 będzie lepszy?