REKLAMA

The Cave - gadająca jaskinia, rycerz i dziwne bliźniaki

Gra Rona Gilberta (tak, tego Gilberta) zatytułowana The Cave pojawiła się na świecie pod koniec stycznia i zamieszała w sercach graczy jak łyżeczka w kubku kakao. Bo co to właściwie jest?

The Cave – gadająca jaskinia, rycerz i dziwne bliźniaki
REKLAMA

Przewijana, klasyczna platformówka? Nie bardzo, bowiem w The Cave wyzwań typowo zręcznościowych jest stosunkowo niewiele i są łatwe do ogarnięcia, nie mówiąc już o tym, że sterowana postać nigdy nie ginie i nie ujrzymy obowiązkowego epitafium: The End. Try again!

REKLAMA

To może mamy do czynienia z przygodówką? Właściwie to nie do końca, bo gros łamigłówek ogranicza się do przełożenia jakiejś wajchy lub wykonania innej, prostej czynności. Na tyle nieskomplikowanej, że pierwsze przejście gry trójką bohaterów zajmuje maksymalnie 3-4 godziny, a ze zawiązanymi oczami może pięć.

Ta niemożność prostego zakwalifikowania The Cave do jakiejś kategorii sprawiła, że Gilbert usłyszał od recenzentów wiele przykrych słów a efekt jego pracy został przyjęty raczej chłodno i nienajlepiej oceniony (metacritics zaledwie 68/100). Dla faceta, który skonstruował niegdyś w ramach projektów dla LucasArts legendarne Monkey Island, kultowe Maniac Mansion, czy niezapomniane Day of the Tentacle to musiał być kubeł zimnej wody na łeb. Problem nie był jednak po stronie Gilberta, ale odbiorców, bowiem w The Cave nie chodzi o wytężanie umysłu nad logicznymi zagadkami lub wielokrotne próby zdobycia tej samej półeczki w platformowym wyzwaniu.

Gilbert wykorzystał założenia obu gatunków gier jako fundament, aby dać odbiorcom czystą, nieskrępowaną zabawę wspartą na nietypowych historiach, zbudowaną na lekkim i nienachlanym żarcie gadającej, tytułowej jaskini i losach ósemki bohaterów, którymi gracz może pokierować.

Prosta formuła służy do opowiedzenia ciekawych historii, choćby podróżniczki w czasie, która nie tylko trafia do różnych epok ale również, dzięki nam, zmienia bieg przyszłych wydarzeń. Jednocześnie jej historia nie byłaby pełna, gdyby nie pomoc dwójki kolejnych bohaterów bo przecież, aby poznać wszystkie meandry opowieści trzeba wykorzystać odmienne moce i umiejętności aż trzech postaci.  Rozwiązując proste zagadki logiczne przedzieramy się tak naprawdę przez umysły bohaterów, poznajemy ich losy i natrafiamy na ich grzeszki, które próbowali ukryć. To nieodległe echo Psychonauts i to jest naprawdę świetne.

Oczywiście nie ma róży bez kolców i można zżymać się na konieczność wielokrotnego biegania po tych samych etapach (aby dotrzeć do wszystkich zakamarków jaskini trzeba przejść grę trzykrotnie, odmiennymi zespołami bohaterów). Daje to co prawda asumpt do nowych, wisielczych humorów narratora – jaskini, ale to rozwiązanie może irytować jeśli skupiamy się wyłącznie na pokonaniu trasy, a nie śledzeniu losów średniowiecznego rycerza, parki niepokojących bliźniąt, naukowca i pozostałych postaci.

REKLAMA

Do The Cave trzeba po prostu wejść bez balastu wielkich oczekiwań. Jeśli ktoś liczy wyłącznie na szeroki uśmiech, fajną opowieść i przyjemne dla oka widoki, z miejsca zostanie The Cave urzeczony. A przecież to o właśnie chodzi w tej formie rozrywki, która nie zawsze musi oznaczać wielogodzinną walkę, zmaganie się z łamiącymi mózg wyzwaniami. To może być również niespiesznie snuta opowieść, przetykana żartem. Tym właśnie jest The Cave i to wystarczy.

Promocja na Steamie  (7,49 euro = ok. 30 zł)  jest ograniczona czasowo i kończy się już wieczorem!

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA