REKLAMA

The Darkness - relacja z pokazu

Kiedy redaktor naczelny zadzwonił do mnie z zaproszeniem na pokaz gry The Darkness organizowany przez Cenegę, nie wahałem się ni chwili. W końcu, taka okazja na poznanie wstępnego kodu gry oraz chwila zabawy prawie kwartał przed oficjalną premierą na pewno więcej się nie powtórzy. Już następnego dnia, w deszczu, jechałem z wielkimi nadziejami do siedziby Microsoftu, gdzie została zaplanowana prezentacja. Z nadziejami, albowiem jest to jedna z niewielu gier (obok m.in. Turoka) zapowiadanych w zeszłym roku, na którą miałem ochotę praktycznie od ukazania się pierwszych informacji prasowych. Równo dwie godziny przed południem zasiedliśmy w naszym wąskim gronie i kameralnej atmosferze przed wielkim plazmowym ekranem, na którym chwilę później pojawiły się pierwsze animacje z młodym mafiosem, panem Estacado w roli głównej, a prowadzący imprezę zaczął snuć ciekawą opowieść na temat gry. ;)

Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Na początek warto przypomnieć, co "Ciemność" ma nam zaoferować. The Darkness jest jednym z najnowszych produktów 2K Games. Osoby pracujące nad tym tytułem, wcześniej stworzyły między innymi tak świetną grę, jak Chronicles of Riddick. Już sam ten fakt mówi bardzo wiele o poziome najnowszego dzieła, jednak, żeby nie było, po ostatnich targach Games Convention wiele znanych serwisów okrzyknęło ją jednym z najlepszych pretendentów na hit bieżącego roku. Gra ma być typowym FPS-em wzbogaconym kilkunastoma atrakcjami, które mają nam umilić rozrywkę (i ręczę, że tak jest naprawdę). Fabuła została oparta na serii komiksów Paula Jenkisa, który pracował także nad scenariuszem The Darkness.

REKLAMA

Bohaterem tej niezwykłej historii jest młodziutki Jackie Estacado, który wiedzie spokojne życie na usługach nowojorskiej mafii. Aż do czasu... W dniu swoich 21 urodzin odkrywa, że posiadł mroczne moce tytułowej Ciemności. Odtąd jego ustatkowane i nudne życie zmienia się nie do poznania. Jackie chcąc nie chcąc musi nauczyć się kontroli nad nowymi zdolnościami, które, jak się potem okaże, będą mu coraz bardziej potrzebne. Zwłaszcza, że czeka go krwawa jatka nie tylko z całą nowojorską policją, ale także z własną, mafijną rodziną, oraz, jak mówią producenci, ze sobą samym, cokolwiek miałoby to znaczyć. O ile wszystko ładnie wyglądało na papierze, nie mogliśmy sprawdzić, jak to się sprawdza w praniu. Teraz z czystym sercem mogę rzec - będzie niezła jazda!

Dzięki tajemniczym mocom, które zawładnęły naszym młodzieńcem, będziemy mogli wzywać między innymi małych pomocników, którzy nie dość, że są... pomocni, to jeszcze potrafią naprawdę rozbawić nawet największego sztywniaka. Dodatkowo z ciała (?) Jackiego będzie wychodziło kilka macek, które nie raz się nam przydadzą, oraz dwa, tak jakby, węże. Ogólnie wszystko, o czym czytaliśmy przez ostatnie miesiące w zapowiedziach, zostało spełnione i nie czekają nas żadne niemiłe niespodzianki. Natomiast poniżej możecie przeczytać dokładniej o wybranych aspektach gry, które podczas pokazu cieszyły się największym zainteresowaniem.

Na początek zaprezentowano nam ot najprostsze mechanizmy rozgrywki, bez których żaden FPS nie mógłby się obejść. Najciekawszym zjawiskiem w tym momencie, jest możliwość strzelania z dwóch broni w tym samym czasie, jednak do każdej z nich jest przypisany osobny klawisz. Muszę przyznać, iż ten pomysł sprawdził się w praniu doskonale. Kolejnym smaczkiem jest umiejętność wychylania się Jackiego zza rogu. Tym razem za tą czynność nie odpowiada żaden klawisz funkcyjny. To sama gra wybiera sytuacje, w których jest to potrzebne, a w których nie. Aby było jeszcze ciekawiej, młody mafioso może strzelać na ślepo z jednej broni, wychylić się w celu przycelowania, bądź wysunąć za róg obie bronie i siać spustoszenie wśród wrogów. Abyśmy się jednak nie nudzili, jednocześnie, razem z broniami, używamy różnych mocy głównego bohatera. I tak za pomocą pistoletów możemy wybijać wrogów stojących przed nami, a za pomocą macek sięgnąć schowanych za różnymi skrzyniami lub meblami.

Warto jeszcze wspomnieć o mocy Jackiego - tytułowej ciemności. Dzięki interaktywnemu otoczeniu, nasze moce nabierają całkiem nowego znaczenia. Otóż, gdy staniemy przed bramą zastawioną samochodem z drugiej strony, wzywamy do pomocy małego Darklinga, który przechodzi wysoko nad murem, oraz dzięki swej zdumiewającej sile przesuwa pojazd tarasujący nam przejście. Albo, aby dostać się do zamkniętego garażu, czy pomieszczenia wpuszczamy przez szyb wentylacyjny jedną "mackę", za pomocą której od środka, najzwyczajniej w świecie, możemy otworzyć sobie dane drzwi. Dzięki temu pomysłowi rozgrywka wzbogaca się o elementy wymagające pewnego wysiłku umysłowego. Tutaj nie tylko liczy się celność oraz refleks, ale także umiejętność kombinowania.

Skoro wyżej była mowa o sługach ciemności, gotowych przyłączyć się do Ciebie, więc przybliżę trochę ich schematy zachowania, które naprawdę potrafiły mnie rozbawić. Przykładowo dwa "węże" znajdujące się po obu stronach Estacado sprawiają wrażenie żywych. Gdy przystaniemy na chwilę, te zaczynają się niecierpliwić i "żreć się" nawzajem. Jest to na tyle zabawne, że warto zatrzymać się czasami na 5 min i popatrzeć, co będą wyczyniać nasi podopieczni. Dzięki "gadom" odnawia się szybciej energia życiowa poprzez zjadanie zwłok zabitych przeciwników. I tutaj znowu potrafią się kłócić niczym prawdziwe dzikie zwierzęta o pokarm. Oprócz kilku efektów wizualnych, mają też ogromne znaczenie w walce. Dzięki nim możemy złapać wroga, po czym go podrzucić wysoko w niebo, lub złapać delikwenta za szyję i przyciągnąć do żądnego krwi zabójcy gotowego na wykonanie egzekucji. Nie ma to tamto, zabawa była przednia. ;)

Przejdźmy teraz do spraw technicznych, konkretniej związanych z oprawą. O ile muzyka jest świetnie dopasowana, tak grafika, muszę przyznać, rozczarowała mnie. Szumne zapowiedzi producenta wskazywały na dużo wyższą jakość, godną czasów konsol nowej generacji. Tymczasem oprawa graficzna, owszem, prezentuje się nad wyraz doskonale na tle obecnych na rynku gier, jednak to i tak za mało. Spodziewałem się czegoś lepszego. Może podczas gry, owe uproszczenia w wyglądzie lokacji i postaci nie przeszkadzają (przede wszystkim przez wszechogarniającą ciemność), natomiast już na przerywnikach filmowych tworzonych na silniczku gry potrafią nieźle kłuć w oczy. No, ale co tam... Gra służy do grania, a nie do patrzenia, a przyjemność płynąca z zabawy jest ogromna.

REKLAMA

Na koniec nie pokazano nam niestety trybu multiplayer, którego byłem najbardziej ciekawy. Przypomnę, że w tym trybie mamy wcielać się w małe Darklingi, które w normalnej grze towarzyszą głównego bohaterowi. Niestety nic więcej nie było wiadome na ten temat, a pokaz także nic nowego nie wniósł. A szkoda...

Podsumowując, dwie godziny spędzone na zapoznawaniu się z The Darkness minęły nad wyraz szybko. Aż szkoda było wychodzić, lecz cóż na to poradzić. Nie można ludziom siedzieć na głowie w nieskończoność. W każdym bądź razie możecie mi wierzyć, że jest, na co czekać i zapowiada się prawdziwy hit tych wakacji. Jeśli nie masz jeszcze konsoli, to zacznij już zbierać. Dla tej gry naprawdę się opłaca zainwestować w sprzęt "grający". ;)

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA