REKLAMA

The Guild 2: Piraci Nowego Świata

Perspektywa zagrania i zrecenzowania oficjalnego dodatku do The Guild 2 z podtytułem Piraci Nowego Świata nie napawała szczególnym entuzjazmem. Nie dlatego, że podstawka była jakoś koszmarnie słaba, ale grałem w nią bez szczególnego zacięcia, rzekłbym - z obowiązku. Na dodatek cała masa koszmarnych, frustrujących bugów i miażdżące wymagania sprzętowe zniechęcały mnie z każdą minutą coraz bardziej. I mając tamte chwile w pamięci, do dodatku podchodziłem z ogromną niechęcią.

Rozrywka Blog
REKLAMA

Czułem się potwornie, katując swój komputer tą grą. Najniższa możliwa rozdzielczość, w jakiej działa gra, to 1024x768, co jest moim zdaniem debilnym posunięciem. Owszem, wszyscy chcemy, aby każdy działający program wręcz błyszczał się na kompie, ale optymalizacja w The Guild 2 to największy problem. Nie dość, że przy najniższych możliwych ustawieniach grafika wygląda paskudnie i obleśnie, to w dalszym ciągu przeciąża procesor i serwuje przycięcia, w skrajnych przypadkach wykrzaczając się do Windowsa.

REKLAMA

Wiem, że nie powinienem zaczynać recenzji w taki właśnie sposób, ale wpienia mnie fakt, że 4Head olało sprawę i nie poprawiło nawet największych mankamentów. A co najlepsze na zachodzie gra była dodatkiem zupełnie samodzielnym, tymczasem w Polsce wymaga podstawowej gry, o czym CD Projekt zapomniał najwyraźniej wspomnieć na pudełku.

No dobrze. Podstawową zmianą w Piratach Nowego Świata jest fabuła. W The Guild 2 coś takiego było pojęciem zupełnie abstrakcyjnym - ot, gracz wybierał sobie mapkę, tworzył postać, wybierał profesję i hasał sobie po średniowiecznym mieście, gromadząc majątek, płodząc dzieci i odnosząc sukcesy w polityce. W teorii istnienie fabuły powinno mieć wpływ na gameplay, w praktyce niestety go nie ma. Oto mamy młodego potomka z rodziny Wiegbaldów, który chce przywrócić dobre imię swemu nazwisku, bowiem jego ojciec został zniszczony i oskarżony przez wrogów. Młody Wiegbald zamierza udowodnić prawość swego staruszka i ukarać jego prześladowców.

Do gry zaaplikowano 3 nowe profesje, którymi są rybak, medyk oraz pirat, a co za tym idzie - garść nowych budynków: chaty rybackie, lecznice, pirackie warownie oraz dość pomocne wieże strażnicze, pomagające chronić rodzinny dorobek przed mściwymi i złośliwymi zazdrośnikami. Oraz podstawowy czynnik - dostęp do morza wraz z możliwością pirackiej kariery.

Jednakże całość gry nie zmieniła się w szczególny sposób. Jako zwykły gospodarz czy rzemieślnik będziesz zmuszony wybudować zakład i produkować w nim towar, który sprzedasz potem na targowisku albo załadujesz na statek i wyślesz do innego miasta, aby uzyskać korzystniejszą cenę. Jednakże zanim będziesz sobie mógł pozwolić na handel morski, będziesz zmuszony zgromadzić jako-taki majątek. Czyli najpierw produkcja w zakładach, a ta część gry naprawdę przyprawia o rozstrój nerwowy, bowiem procesu tego musisz niemal nieustannie pilnować. Jest możliwość autoprodukcji, jednak jest to element gry tak niedopracowany, że lepiej omijać go z daleka. Tymczasem musisz zadbać również o to, aby Twoja dynastia trwała - znaleźć kobietę, spłodzić dzieci, zadbać o ich rozwój… Średniowieczny żywot to ciężki kawałek chleba. Warto też osiągnąć coś w polityce - jakieś ciepłe stanowisko na wysokim szczeblu władzy, dzięki któremu uzyskamy nowe przywileje i stałą pensję.

A wspinanie się po szczeblach władzy potrafi być męczące i przysporzyć nam nieco wrogów. Dać kilka dyskretnych łapówek czy uwieść 60-letnią panią burmistrz… Tak, tak! Relacje międzyludzkie tak właśnie w The Guild 2 wyglądają - możesz uwodzić kogo zechcesz i gdzie zechcesz - nawet 60-letnie zasuszone panie, biorąc z nimi wspólne kąpiele.

Kiedy uzbierasz już odpowiedni majątek, możesz wybudować składnicę, a wraz z nią karawelę. Jeśli jesteś wystarczająco bogaty, możesz pokusić się o budowę kilku kolejnych statków (do wyboru 4 rodzaje), a także postarać się o ich ulepszenie i powiększenie załogi, aby nie być bezradnym podczas starć z piratami. Oczywiście jeśli wybrałeś klasę pirata, sytuacja jest odwrotna.

Niestety sama gra wciąż jest monotonna, a wszelkie pozytywne odczucia względem tytułu skutecznie psuły wszechobecne bugi. Wspomniane wcześniej kiepskie SI, które nie potrafi pokierować Twoim zakładem (a co dopiero mówić, jeśli wybudujesz kilka) to tylko jeden z wielu. Jeśli wyślesz postać do swojego mieszkania i nie będziesz jej bacznie obserwował, licz się z tym, że ktoś po drodze wręczy jej podarunek albo zechce ją ucałować, a wówczas oszołomiona stanie w miejscu i zapomni o wydanym jej poleceniu. Raz nawet zdarzyło mi się, że zostałem zaatakowany, o czym gra raczyła mnie poinformować, gdy mój bohater był już na lepszym ze światów.

REKLAMA

No i wymagania sprzętowe - wierzcie mi, że grafika jest przepiękna, nie idealna czy szczególnie miażdżąca, ale widok tętniącego życiem miasta spowitego lekką mgiełką robi wrażenie. Niestety, aby cieszyć się tym widokiem w pełni, trzeba mieć naprawdę, naprawdę mocny sprzęt - inaczej odpalenie The Guild 2 na chociażby średnich ustawieniach będzie torturowaniem procesora.

Bardzo średni dodatek do bardzo średniej gry. Wybaczcie, ale nie jest to gra na jaką byłbym w stanie wydać pieniądze. Nie dlatego, że jest jakoś koszmarnie słaba, ale dlatego, że w Polsce można pozwolić sobie na kupowanie hitów.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA