Driver jest wielki. I nawet jeśli średnio za nim przepadam, a model jazdy doprowadza mnie do szewskiej pasji, tytuł jest naprawdę wciągający. Czego nie można powiedzieć o ich następcach, a szczególnie o królu crapów - Driv3rze. No właśnie, to od Drivera rozpoczęła się moda na dodawanie na siłę do rozgrywki możliwości wychodzenia z wozu. A kolejną ofiarą tej mody jest The Wheelman. Ale czy aby na pewno ofiarą?
Ha, na pewno oczekujecie, że teraz lub pod koniec tej zapowiedzi Wam odpowiem? Nic z tego, to jest TYLKO zapowiedź, a ja nie jestem wróżką. Ale dzięki mnie i nieocenionej pomocy naszego redakcyjnego "tłumacza", Miguela, z pewnością dowiecie się paru dość interesujących faktów.
Jedną z ciekawszych a dla wielu główną atrakcją powinna być już sama osoba Vina Diesela. Aktor z niego, delikatnie rzecz ujmując, co najwyżej średni, ale dzięki swej bardzo charakterystycznej aparycji i wizerunkowi ostatniego twardziela Hollywood zjednał mu z pewnością wielu fanów, a każdy jego film to gwarantowana dawka nieskomplikowanej, ale dobrej zabawy. A więc - to on jest głównodowodzącym całej ekipy Tigon Studios, a także twórcą scenariusza do filmu, który ma mieć premierę wraz z grą. No i oczywiście odtwórcą głównej roli.
Roli Milo Burika, kierowcy z piekła rodem, chłopca na posyłki i do usług wszelakich, związanych z czterema kółkami (nie, nie będzie "brał cię. Gdzie? W aucie. Ehe"). Jeśli dostanie wóz i godziwe wynagrodzenie, potrafi wyczyniać prawdziwe cuda i głównie dlatego jako super-hiper-tajny agent próbuje zinfiltrować hiszpańską organizację przestępczą, szykującą się do dużego skoku (i na tym podobieństwa do Drivera się nie kończą). Tak, dobrze widzicie. Nasz kochany Milo będzie opalał swój globus na skąpanych słońcem iberyjskich ziemiach, a konkretnie na ulicach Barcelony. Twórcy zapewniają, że miasto zostanie bardzo dobrze odwzorowane, łącznie z małymi uliczkami, którymi z pewnością będą przebiegać niektóre z pościgów.
No właśnie, jak to w wysokobudżetowym filmie akcji bywa, powiedzieć o nim, że jest widowiskowym byłoby znaczącym niedopowiedzeniem. Blacha gnie się w ekwilibrystyczne wzory, szyby eksplodują szkłem i zaśmiecają piękne uliczki Barcelony. To zresztą oczywiste, skoro równolegle powstaje także film. Nasz Wheelman ma za pazuchą wiele chwytów poniżej pasa - a to może obrócić wóz o 180 stopni i, gdy kamera przejdzie na parę sekund w tryb FPP, wystrzelać wszystkich oponentów jak kaczki (nie, to nie był żart polityczny, bo jako takowy byłby żenujący), albo zmieniać pojazd "w locie"... po prostu uderzając w interesujący nas wehikuł. Oczywiście, "pojazd" to pojęcie niezwykle szerokie, wliczają się w nie nie tylko samochody osobowe, ale i np. motocykle czy ciężarówki. Tylko koni, tylko koni żal... Co ciekawe, ważne jest też zadbanie o demolkę otoczenia wokół, a choćby i dla własnej satysfakcji. No i jednym z trybów rozgrywki ma też być klasyczny "rampage", znany doskonale z wspomnianego już wiele razy Drivera.
Wspomniałem również, że nasz gieroj będzie mógł sobie rozprostować kości. Jednak, jak zapewniają twórcy, piesze wędrówki będą stanowiły około 20% gry, czyli będą zaledwie miłym dodatkiem. To chyba nawet lepiej, bo jakoś dobrze nie wróżę etapom "chodzonym" uwielbienia tłumów. W każdym razie, Diesel będzie miał możliwość błyśnięcia łysiną w stronę stróżów prawa (choć sam nim teoretycznie jest, ale odłóżmy na bok "drobne" nielogiczności).
A gdy to wszystko podlejemy jeszcze znakomitą oprawą audio-wideo - naprawdę olśniewająca grafika napędzana silnikiem Unreal 3 oraz niebanalna muzyka i oczywiście paraliżujący przeponę i wątrobę głos Diesela - możemy spodziewać się naprawdę epickiego wydarzenia w branży rozrywkowej. Na pewno nie będzie to żadna rewolucja, ale warto odczekać swoje i wtopić zęby w Wheelmana. Szkoda tylko, że premiera była tak długo przekładana i nie można być pewnym, czy zawodnik dojedzie do mety.