REKLAMA

TimeShift

Umarł król, niech żyje król. Odszedł Timeshift, niechaj nadejdzie Timeshift. WTF? Tytuł był już zapowiadany wielokrotnie, również na łamach Playbacku. Ale wraca ponownie, gdyż-ponieważ zmienił wydawcę oraz całą otoczkę. Zapomnijcie więc o tym, co widzieliście na starych trailerach i w starej wersji demo - Timeshift will rule!

Rozrywka Blog
REKLAMA

"Ale o so hozzi?", zapytacie zapewne. Z grubsza jest to FPS, w którym jak zwykle uratujemy miliony istnień ludzkich. Ziewajcie, ziewajcie, najlepsze przed Wami. Wracając do fabuły - pokierujemy poczynaniami gieroja, ścigającego doktora Krone'a, który ukradł skafander własnego projektu, wysadził w powietrze zakłady badawcze i rozpłynął się, zniknął bez śladu. My jednak mamy drugi egzemplarz tegoż skafandra i poganiamy doktorka-kleptomana w ponad 30 misjach po alternatywnej rzeczywistości, którą on sam sobie stworzył i stał się panem i władcą.

REKLAMA

Hej, nie wychodźcie, mówiłem przecież, że najlepsze przed Wami. No więc rozsiądźcie się wygodnie i posłuchajcie. Skafandry, o których tu mowa to nie takie zwyczajne, bajeranckie łachy. Służą one mianowicie do manipulowania czasem. I wcale nie mam tu na myśli jakichś tanich matrixowych chwytów. Tu możemy zarówno czas zwolnić, zatrzymać albo cofnąć w krytycznych sytuacjach (czyt. gdy za moment ma w gracza walnąć pocisk przeciwpancerny). Jeśliście oglądali oficjalny trailer, wiecie raczej, o czym mówię. Szybkie zatrzymanie czasu, podbiegnięcie do wroga, odebranie mu pukawki i rozstrzelanie całego plutonu czyhających na nas żołnierzy. Takie akcje to tutaj codzienność, tak samo jak uchylanie się przed kulami czy uciekanie przed walącą się na nas ścianą budynku. Żeby jednak nie było nam zbyt trudno, system SAM SAM-odzielnie włączy niektóre opcje kombinezonu automatycznie, gdy zrobi się zbyt gorąco. No cóż, w końcu 5-latki też muszą sobie jakoś radzić (choć przeciętny japoński gracz w tym wieku pewnie rozwaliłby mnie na łopatki ;)).

Co ciekawe - narzędzie manipulujące czasem działa jedynie na otoczenie, nie zaś na samego gracza. Ma to swoje wady i zalety. Z jednej strony nie warto liczyć tu na akcje typu "wybiegnę zza rogu, zniknie mi 80% paska życia, a ja sobie cofam czas, cudownie się uzdrawiam i drżyjcie oponenci". Skoro na bohatera czas nie działa, nie działa on jak apteczka, co z pewnością grę utrudni. Z drugiej jednak strony, można tą właściwość wykorzystać. Dla przykładu - jeśli chcemy się dostać na dach budynku, przy którym stoi rusztowanie, możemy to rusztowanie zdemolować, wejść na jego szczątki i cofnąć czas. Le voila, jesteśmy na szczycie.

Nie za dużo wiadomo, jak sprawa wygląda z środkami anihilacji, wiadomo zaś, że to nie posiadanie najmocniejszej spluwy zrobi z nas największego kozaka w okolicy, ale sprawi to odpowiednie i umiejętne korzystanie z możliwości skafandra.

REKLAMA

Mówiłem, że to było najlepsze? Kłamałem, muhaha... Choć to już zależy od nastawienia, ale informacjami o grafice chyba nie pogardzicie? Nie radzę, bo ta potrafi naprawdę docisnąć szczękę do ziemi. Po tym, jak developerem Saber Int. zaopiekowało się Vivendi, gra lśni i błyszczy, jeśli o oprawę wizualną chodzi. Za to wszystko odpowiedzialny jest silnik Saber 3D. Jeśli nie wierzycie, że ta grafika jest taka dobra, znajdźcie walający się po Sieci trailer, ukazujący urywki z samej rozgrywki (wprawdzie pokazuje on możliwości X-Klocka 360, ale chyba nietrudno zgadnąć, że na PieCu będzie to wyglądało tak samo lub niewiele gorzej). Jest na co popatrzeć, uwierzcie mi. Postęp, który nastąpił po zmianie wydawcy z Atari na Vivendi (który to postanowił całkowicie przebudować tytuł, który właściwie zmierzał już do tłoczni) jest wyraźny, co więcej - jest ogromny. Zniszczone miasto jest na tyle sugestywne, że strzelaniny w nim z pewnością przysporzą nam wora emocji.

Wiele radości nam ten FPS dać może, zaiste. Jeśli developer spełni swe rozhukane obietnice, nam, graczom, pozostanie już tylko zatopienie kłów w tej produkcji. A stanie się to najprawdopodobniej jesienią 2007 roku, a my będziemy mieli szczęście zagrać w polską kinową wersję językową, którą zaserwuje nam CD-Projekt. Szykujcie więc sztućce. I nie zaślińcie obrusu, na miłość boską!

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA