Gry sygnowane nazwiskiem Toma Clancy'ego mają to do siebie, że bardzo często lubią być grami srogo wybijającymi się ponad przeciętność. No, a nie? Każda z pozycji, przy tytule której pojawiło się imię sławnego w światku gier pisarza, zasłużyła sobie na specjalne miejsce w moim małym rankingu. Może dlatego, że lubię gry wojenne? A zwłaszcza strzelanki? Nie - każdy z tych tytułów wprowadzał na rynek coś innowacyjnego. Jednakże o to coraz trudniej w takim przepychu FPS-ów i TPS-ów. Trzeba spróbować desantu na jakiś mniej popularny ostatnimi czasy gatunek... zaczęło się od strategii ze sterowaniem wojsk przy pomocy głosu, teraz pora na symulator lotniczy!
Bo takim właśnie ma być HAWX. No, może słowo "symulator" jest tu trochę na wyrost (nieco za głębokie wody dla Ubisoftu), całość prawdopodobnie będzie mocno śmierdziała arcade'ówką. Nie wykluczone, że będzie bardzo podobnie do japońskiej serii Ace Combat na konsole - tyle że z o klasę lepszym wojennym klimatem. Bo co jak co, ale właśnie tej militarnej atmosfery w produkcjach Ubisoftu nie brakuje. Nie inaczej zapowiada się w przypadku HAWX - pierwszy teaser zrobił ogromnego smaka i dał nadzieję na ostry tytuł. Pozycję, która ma szansę spełnić obietnicę twórców i "zrewolucjonizować sposób patrzenia graczy na podniebne batalie".
Przejdźmy jednak do rzeczy, bo nie za owijanie w bawełnę mi płacą. Historia ma swoje miejsce w roku 2012. Brud, kurz, kiła i mogiła zadomowiły się na naszej pięknej ziemi, a jedyne co z dnia na dzień staje się lepsze, to postępy nad produkcją coraz to okropniejszych zabawek zniszczenia. Jest to też świetny okres dla prywatnych armii, na których państwa muszą polegać teraz znacznie częściej niż kiedyś. Ale też trzeba znać umiar - nagły wzrost ich potęgi może grozić konfliktem zbrojnym na szeroką skalę. Nasz pilot należy oczywiście do elitarnej jednostki USA (zapewne zowiącej się, jak w tytule, H.A.W.X) i ma za zadanie pomóc trochę przy wyrównywaniu tej nieprzyjemnej sytuacji.
Co ciekawe - w trailerze pada nazwisko kapitana Scotta Mitchella, dowódcy oddziału Duchów, którego dobrze znamy z Ghost Recon. Wzywa on nas do pomocy, a my moment później ostrzeliwujemy rakietami grupę wrogich czołgów, stojących mu na drodze - scenka łudząco podobna do samego początku pierwszego G.R.A.W-a. Daje to nadzieję na parę smaczków dla wielbicieli uniwersum Clancy'ego. W akcjach, które dotąd mieliśmy okazję oglądać tylko z perspektywy obserwatora, być może tym razem sami weźmiemy udział!
Rozgrywka będzie najpewniej opierać się tylko na podniebnych pościgach i olbrzymich bitwach powietrznych - mam nadzieję na nową jakość, bowiem twórcy Ace Combat poprzeczkę zawiesili bardzo wysoko. O sukcesie HAWX ma przesądzić jednak system zaimplementowany przez twórców o nazwie E.R.S (skrót od ENHANCED REALITY SYSTEM), który zagwarantuje odpowiednie wsparcie dla mniej ogarniętych graczy, ale również da szereg interesujących możliwości tym bardziej doświadczonym; radar namierzający wrogie rakiety, kontrola uszkodzeń maszyny, system przeciw rozbiciu się, kontrola trajektorii lotu pocisku czy mapa taktyczna. Niby Ubi nie chce za bardzo mieszać się w symulatory, ale sami przyznajcie - przeróżnych opcji jest sporo, co daje znaczny wzrost realizmu. Przydadzą się również umiejętności taktyczne - w HAWX przejmiemy dowodzenie nad niewielkim oddziałem samolotów, choć na jakieś wyjątkowo rozbudowane komendy nie liczcie (w Ace Combat chociażby, ograniczało się to zaledwie do pozycji defensywnej i ofensywnej).
Znajdzie się także coś dla wielbicieli ostrej jazdy. W naszych myśliwcach domyślnie ustawiony jest tryb asistance mode. Jest to coś w rodzaju kontroli bezpieczeństwa, która blokuje nam poszczególne ostrzejsze manewry. Nie trzeba się wiele natrudzić, aby owy tryb wyłączyć, a wtedy to już świat leży u naszych stóp. Piruety, pętelki, korkociągi czy jak to tam już sobie nazwiecie... A wszystko z perspektywy TPP, co dodatkowo podgrzeje widowiskowość. Oprócz emocjonującego singla, zapowiedziany jest również miodny tryb online. Znajdzie się miejsce dla przeżywającego ostatnio drugą młodość co-opa (do czterech delikwentów, z możliwością dołączenia w każdym momencie gry), jak i dla klasycznego PVP - do piętnastu zawodników na jednej mapce. Za zwycięstwa zgarniać będziemy punkty doświadczenia oraz kasę na nowsze modele myśliwców.
O wyśmienitą oprawę bym się nie martwił. Twórcy obiecują, że zrobią wszystko, co w ich mocy, żeby wykorzystać tkwiący w konsolach nowej generacji potencjał i wykrzesać ile się da z najnowszych kart graficznych w pecetach. Zresztą, po co łamać sobie palce na klawiaturze, skoro wystarczy spojrzeć na screeny. Niezłe widoczki, co? Ace Combat ma poważnego konkurenta. W sumie to nie tylko pod względem wizualnym - HAWX zapowiada się bowiem na iście soczystą grę lotniczą, z ciężkim wojennym klimatem. I premiera wcale nie tak odległa, bo już na jesieni tego roku. Ciekawe tylko, co o tym wszystkim sądzą chłopcy z Namco. Czyżby w obozie japońców już trwały prace nad AC 7?