Nie wiedzieć czemu, gry z alternatywną wizją historii nie cieszą się zbytnią popularnością, a już szczególnie te rozgrywające się w bliżej niezidentyfikowanym momencie II wojny światowej. Prawdę mówiąc jedynym tytułem spełniającym powyższe kryteria, jaki sobie przypominam, jest Iron Storm. Tam Wielka Wojna trwa nieprzerwanie od 1914 roku do lat 60. Fabuła Turning Point zapowiada się nie mniej ciekawie.
Produkt Spark Unlimited (chłopaki póki co popełnili jedynie Call of Duty: Finest Hour na PS2) przeniesie nas w rok 1952 do Nowego Jorku. Jednak nieco wcześniej nastąpiło wydarzenie, które zmieniło bieg znanej nam historii. W roku 1931 Winston Churchill, jedna z najważniejszych postaci sceny politycznej w Europie w czasie II wojny światowej, został potrącony przez taksówkę. Zastanawialiście się, co by się stało, gdyby przyszły premier Wielkiej Brytanii zginął pod kołami auta? Już nie musicie się głowić - Spark Unlimited zrobił to za Was. Bez charyzmatycznego lidera (który notabene usunął ze swych stanowisk w rządzie zwolenników pokoju z nazistami) Wielka Brytania nie była w stanie pokonać ofensywy niemieckiej. III Rzesza zdobyła całą Europę i przystąpiła do agresji na USA, dotąd nie zaangażowanego w wojnę. Jak łatwo się domyślić, Amerykanie sprawiają wrażenie zaskoczonych i kompletnie nieprzygotowanych, gdy widzą tysiące spadochroniarzy niemieckich, zasypujących Nowy Jork. Mieszkańcy wpadają w panikę, wokoło rozlegają się wystrzały i wybuchy zrzucanych bomb. A my? My przyglądamy się temu wszystkiemu z niepokojem.
Jednak po krótkim czasie następuje otrzeźwienie. Trzeba szybko zwiewać z płonącego, walącego się budynku. Idąc po rusztowaniu, widzisz ogromne transportowce niemieckie, wypluwające z siebie ludzi i ładunki wybuchowe. Po krótkiej przebieżce po budynku trafiasz na jednego ze Szwabów. Nie musimy go wcale witać chlebem i solą (chlebem w łeb, solą w oczy), możemy zastosować bardziej "subtelne" rozwiązania. Nasz inżynier może np. zrzucić go z wysokości czy posiłować się z nim, po czym odebrać broń. Może po przedstawionym fragmencie tak tego nie widać, ale nie wcielimy się w jakiegoś tam bezimiennego, bezpłciowego, mrukliwego gieroja, który w bicepsie ma więcej, niż ja w pasie.
Nie jesteśmy też obdarzeni nadludzką percepcją i celnością, więc strzelanie z zabranej Szkopowi pukawki nie będzie należało dla naszego "ordinary-guy'a" do najłatwiejszych czynności. A z racji niezbyt pakownych kieszeni i przeciętnych gabarytów uniesie on jedynie dwie giwery i kilka granatów. Nie wiem jak Wy, ale ja nie lubię być chodzącym magazynem. Do wyboru będziemy mieli jedynie bronie z epoki, żadnych wymyślnych plasma-gunów ani elektrycznych pastuchów - sama klasyka broni z II wojny światowej. Jak już jednak wspomniałem w przykładowym fragmencie gry, do wyrównywania sił wykorzystamy też różnego rodzaju chwyty poniżej pasa - akcje dywersyjne typu "zabili go i uciekł", dźganie gościa od tylca (spokojnie, bagnetem...) i siłowanie się na żelastwo.
Całość ma być bardzo podobna do np. gier z serii Call of Duty (przypominam, że Spark jest twórcą jednej z części), a więc będzie oparta na wszędobylskich, wciąż ciągnących się za nami skryptów. To zapewni mnóstwo emocji przy pierwszym przechodzeniu gry i zapewne mniej przy drugiej próbie. A może developer jednak nas zaskoczy czymś jeszcze?
Gwarantem widowiskowości ma być także grafika. Hula ona na silniku Unreala 3, a możliwości tegoż widzieliśmy już na przykładzie Gears of War. Jeśli twórcy pójdą o krok dalej w rozwoju oprawy wizualnej - będzie czym nacieszyć oczy. Zresztą - popatrzcie na screeny. Metropolia na skraju upadku nie jest może jakimś epickim widokiem, ale do premiery zostało jeszcze trochę czasu. W sprawach monumentalności jeszcze wiele może się zmienić.
Ja z miłą chęcią wcieliłbym się w żołnierza również w trybie multiplayer, ale póki co niewiele (a właściwie nic) o nim nie wiadomo. Zacząć się martwić? Nie sądzę. Tak czy inaczej, pojedynczo czy z kumplami, czeka nas bardzo miła strzelanina w oparach spalin i dymu... walących się wieżowców.