Przyznaję się bez bicia, że nigdy nie byłem ani wielkim fanem serii Turok, ani tym bardziej jej znawcą. Co więcej, gdyby nie przypadek prawdopodobnie nigdy bym nie zetknął się z tym tytułem. Na szczęście jednak parę lat temu dane mi było zagrać w najnowszą wtedy odsłonę sagi: Turok Evolution. Produkcja ta już od pierwszych minut przypadła mi do gustu i jeszcze przez długi okres czasu się z nią rozstawałem. W pewnym momencie dowiedziałem się, iż według powszechnej opinii jest to najgorsza odsłona tej stareńkiej serii. Toteż z jeszcze większym zapałem postanowiłem osobiście sprawdzić jej poprzedniczki. Takim sposobem wylądowałem w tym oto miejscu, czekając z nadzieją na kolejną wspaniałą grę, która będzie zdolna zapełnić kilka naprawdę długich, zimowych wieczorów.
Korzenie serii sięgają aż dziesięć lat wstecz. Dlaczego użyłem słowa "aż"? Albowiem dziesięciolecie w przemyśle komputerowym może odzwierciedlać nawet setki lat. To, co zaskakiwało nas 5 lat temu, dzisiaj jest już prehistorią. Ale wracając do tematu. Pierwsza gra okraszona znanym wszystkim tytułem została wydana już w roku 1997; w czasach, kiedy tryumfy świeciła konsolka Nintendo 64. Już w dniu premiery Turok osiągnął niezwykły sukces i nie trzeba było długo czekać aż zostanie przeniesiony na zwykłe komputery. Dla większości szczęśliwych posiadaczy PC wiązało to się jednak z przymusem modernizacji swojej maszyny, albowiem gra jako jedna z pierwszych w historii wymagała akceleratora 3D. Potem wszystko potoczyło się już z górki. Fani otrzymali jeszcze kolejne dwie doskonałe części, które rozwijały serie w odpowiednim kierunku, cokolwiek by to znaczyło. Niestety każde przysłowiowe pięć minut chwały, chociażby trwało latami, musi się kiedyś skończyć. Tak też stało się w tym przypadku. W 2002 roku firma Acclaim wydała na świat Turok Evolution, którego już na dzień dobry okrzyczano najgorszą częścią serii. Można podejrzewać, że skutkiem tego była zmiana Producenta z Iguana Entertainment na wspomniany wyżej Acclaim. Gdybanie jednak pozostawmy innym i skupmy się na niedalekiej przyszłości Turoka. Albowiem, gdy nieszczęsny Acclaim stanął na krawędzi bankructwa, losy wszystkich gier z tej stajni stanęły pod znakiem zapytania. W tym momencie na scenie pojawia się Buena Vista Social C... Wróć! Nie ta bajka ;). Na scenie pojawia się Buena Vista Games, które wykupuje prawa do serii oraz zleca tworzenie gry studiu Propaganda Games. To, nie czekając długo, zabiera się do ostrej roboty i wyznacza premierę najnowszej odsłony tej doskonałej serii już na przyszły rok. Na tym kończymy tą krótką lekcję historii. A na koniec tego przydługiego wstępu warto wspomnieć, iż w dobie niezwykłej popularności FPS-ów szykuje się nam solidny konkurent dla osławionego Crysisa, kolejnych epizodów HL2, a także kolejnych części Far Cry oraz F.E.A.R.
Tym razem wcielimy się w postać Josepha Turoka, byłego komandosa, który zostaje wezwany z błogiej emeryturki na "misję specjalną". Linia fabularna nie jest w żaden sposób połączona z poprzednimi odsłonami gry. Można by rzec, że jedyne, co łączy wszystkie części to dinozaury i wspaniały, niespotykany klimat. Główny bohater wraz z małym oddziałem zostaje wysłany na odległą planetę z zadaniem przeprowadzenia na tamten świat niezwykle szkodliwego jegomościa - Caina. Jak to bywa w tego typu grach, już na samym początku ma miejsce katastrofa, w której jedynym ocalałym zostaje nie, kto inny jak... pan Turok. Jednak żeby jeszcze bardziej utrudnić mu misję okazuje się, iż oprócz dobrze znanych nam "zwierzątek" spotkamy także przeróżne obiekty podejrzanych eksperymentów. W tym momencie wszystkim fanom shooterów zaistniała sytuacja powinna skojarzyć się z tajemniczą wyspą i przeciwnikami z Far Cry. I na tym podobieństwa się nie kończą.
Podczas poszukiwań głównego celu misji będziemy zwiedzać niczym nieograniczony, ogromny obszar. Tylko od gracza będzie zależeć, którą drogą dotrze do celu. Czy będzie to podejrzanie wyglądająca droga na skróty, czy może z pozoru spokojnie wyglądający "objazd". Oprócz swobody ruchu, także i klimat częściowo zapożyczono z Far Cry. Znowu ogarnie nas paraliżujący strach i uczucie ciągłego zagrożenia. Ciągle będziemy mieć przeczucie, że coś nas za chwile zje. Jednak, jak mówi producent, zachowano zdrowy rozsądek i w żadnym wypadku nie będziemy mieć do czynienia z survival-horrorem. I bardzo dobrze, bo mogłoby to zepsuć końcowy efekt pracy sporej rzeszy ludzi.
Na naszej drodze w większości staną zwykli żołnierze podlegli Cainowi. Wyposażeni oni będą w najróżniejszej maści giwery, o których zresztą mowa poniżej. Dodatkowo zostaną obdarzeni rozbudowaną sztuczną inteligencją. Dzięki niej, oprócz realistycznego zachowania na polu bitwy, będą potrafili współdziałać i planować zasadzki na kierowaną przez gracza postać. Drugą część przeciwników będą stanowiły wspomniane już nie raz dinozaury. Co ciekawe ich zwierzęce móżdżki będą w stanie kombinować nie gorzej od humanoidalnej części mieszkańców planety. Wcale nie znaczy, że każdy napotkany T-Rex będzie musiał zaatakować gracza. Bo gdy na przykład okaże się, że łatwiejszą zdobyczą są nasi przeciwnicy, to czemu nie skonsumować by ich... W końcu trzeba jakoś swój głód zaspokoić ;). Co lepsze, wszystkie zwierzęce zachowania będziemy mogli wykorzystywać. W końcu, co może być lepszego od wpuszczenia rozwścieczonego "Reksia" do obozu nieprzyjaciela. Nie dość, że sprawisz zwierzątku radość, to jeszcze zaoszczędzisz kilkanaście magazynków amunicji ;).
A będąc przy temacie broni. Joseph Turok przez cały czas rozgrywki będzie mógł dzierżyć w swoich dłoniach dziesiątki narzędzi tortur. Poczynając od prostego łuku, czy noża, a kończąc na ogromnych minigunach i miotaczach ognia. Dzięki ogromnej różnorodności arsenału, będziemy mogli przystosować sposób przejścia poszczególnych etapów do naszych indywidualnych preferencji. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby likwidować wrogów znienacka za pomocą strzał wystrzelonych z łuku. Albo zakradać się po cichu i wysyłać złe duszyczki tam gdzie ich miejsce za pomocą zgrabnego pociągnięcia nożem. Wolisz styl a'la Rambo? Proszę bardzo. Weź do ręki najnowszej generacji karabiny maszynowe, wspomóż się od czasu do czasu minigunem i innymi tego typu wynalazkami, a mała apokalipsa gwarantowana. Dodatkowo żeby nie było nudno, przewidziano dla prawie każdej broni alternatywne działanie, co jest już chyba standardem w tego typu grach.
A gdy znudzi nam się samotna rozwałka będzie czekał na nas tryb multiplayer. Na razie wiele informacji na ten temat nie ujawniono, jednak na dzień dzisiejszy znamy m.in. niektóre tryby rozgrywki. Oczywiście będą to standardowe deathmach, team deathmatch, capture the flag oraz inne, przygotowane specjalnie na potrzeby najnowszego Turoka. Z prezentowanych fotosów można wnioskować także dostępność pojazdów. Niestety nic więcej nie wiemy. W każdym razie już teraz należy spodziewać się solidnej porcji rozrywki.
Oglądając opublikowane w sieci screeny trudno pozbyć się wrażenia, iż gra prezentuje równy, a nawet można się pokusić o stwierdzenie - wyższy poziom od głównego konkurenta na rynku - Crysisa. Do przedstawienia świata stworzonego postanowiono skorzystać z najnowszego silniczka Unreal Engine 3. Będzie on odpowiedzialny za generowanie wielkich, otwartych i zalesionych terenów, które przyjdzie nam przemierzać. Twórcy przede wszystkim nastawiają się na klimat. Czyli już teraz wiadomo, że od ekranu będzie aż biło wilgocią, smrodem i stęchlizną mrocznej puszczy. Także i wszystkie stworzenia i postaci odwzorowano bardzo dobrze. Dinozaurom nie brakuje polygonów, widać doskonale fakturę ich skóry, a także każdy mięsień prężący się przy ataku. Gdy będziesz miał pecha przyjrzeć się mordeczce któregoś gada z bliska, dojrzysz obficie ściekającą ślinę oraz każdy psujący się ząb z osobna. Wszystko to wygląda znakomicie, przywołując od razu obrzydzenie i strach. Ludzie wyglądają jeszcze lepiej. Każdy z nich wygląda inaczej, u każdego da się zauważyć różnice ubioru. To wszystko już na zdjęciach wygląda dobrze, a pomyśleć tylko, co to będzie, kiedy zobaczymy całość w ruchu...
Niestety, jak na razie gra zapowiadana jest tylko i wyłącznie na konsolę Xbox360. Trzymajmy kciuki, aby historia zakończyła się, tak jak to wyglądało przy pierwowzorze, kiedy to po sukcesie konsolowej wersji postanowiono uszczęśliwić także znacznie większą brać pecetową. Szkoda by było, aby tak dobrze zapowiadający się tytuł ominął nasze maszynki. W końcu nie każdego stać na zakup konsoli. Buena Vista Games ma jeszcze sporo czasu, aby zastanowić się nad poszerzeniem swej oferty o inne platformy, albowiem premiera Turoka przewidziana jest na pierwszy kwartał 2007 roku.