U-Boat: Morze Śródziemne
U-Boat: Battle of Mediterranean
- Otworzyć luki wyrzutni torped, zatopić wyrzutnie - niemal półszeptem rzuciłem przez ramię do stojącego za mną pierwszego oficera - cisza na pokładzie. Przez okular peryskopu, zalewany falami widziałem płynący brytyjski niszczyciel klasy "Hunt 1". Ciężko walczył z wysoką falą. Piękny kąsek, w sam raz na ukoronowanie "dziewiczego" rejsu bojowego - pomyślałem. Starałem się studzić emocje, które mnie ogarniały, ale przychodziło mi to z wielkim trudem. Ustawiłem siatki celownika bojowego na śródokręciu przeciwnika i podałem koordynaty oficerowi uzbrojenia Hansowi Moltke. Drobna korekta w kursie, maszyny zatrzymane i teraz to, co najgorsze. Czekanie. Zauważą peryskop, który każda przechodząca fala odsłaniała na krótką chwilę? Dystans niemal 1000 metrów dawał nadzieję, że może niekoniecznie. Widocznie mieli swoje własne kłopoty, gdyż dym z komina niszczyciela nie zwiastował zmiany prędkości jednostki. Powoli, ciężko kołysząc się na fali okręt wojenny posuwał się do przodu w zapadającym zmroku prezentując swoją kanciastą sylwetkę. - Wyrzutnie 3 i 4 - Pal! Z pluskiem dwie torpedy G7e o napędzie elektrycznym opuściły wyrzutnie i pomaszerowały ku przeznaczeniu. Cały czas obserwowałem wroga. Czas wydłużył się w wieczność. Nagle z komina niszczyciela uniósł się kłąb czarnego smolistego dymu. Za próżno! W osiem sekund później okazało się, że rozpaczliwe przyśpieszenie na niewiele się zdało. Pierwsza eksplozja, a cztery sekundy później druga za gejzerem wyrzuconej wody skryły przed moim oczami wrogi okręt. - Trafiony! - Triumfalny krzyk załogi, mimo rozkazu ciszy, jak burza przeszedł po okręcie. W chwilę potem, gdy woda opadła zobaczyłem, że niszczyciel jest prawie rozerwany na wysokości śródokręcia i niczym kamień idzie pod wodę, a to, co z niego zostało nad wodą jest trawione ogniem pożaru. Po chwili, gdy na powierzchni morza już nic nie było, poza fragmentami zatopionego statku huk wybuchających pod wodą kotłów parowych i zgrzyt miażdżonego ciśnieniem wody kadłuba niszczyciela stał się jedyną oznaką jego agonii. - Kurs 230, zanurzenie 120 metrów, cała naprzód - opuściłem kolumnę peryskopu, składając jej rączki - spadamy Panowie, zaraz tu będzie ruch niczym na Piccadily Circus w Londynie! Pokład "mojego" U-133 odczuwalnie pochylił się w dół w kierunku "dzioba" okrętu, a do uszu dobiegł dźwięk napełnianych komór balastowych. Delikatna wibracja pokładu i słyszalny szum silników elektrycznych dyskretnie poinformowały o przemieszczaniu się U-Boota. Przepełniała mnie duma. Mój staruszek - Horst von Pirks nieźle wychował pierworodnego, nie ma to tamto!
Z niekłamaną radością zabierałem się do przygotowania recenzji dodatku do "Silent Huntera 3" o podtytule "Morze Śródziemne". Co prawda w chwili otrzymania do rąk własnych pudełka z grą z lekka osłupiałem, ale nie w takich opałach człowiek już bywał. Dłuższą chwilę wpatrywałem się w obwolutę okładki symulatora, nie bardzo bowiem dowierzałem własnym oczom. Ilustrowana okładka, zdobiąca pudełko dodatku, przedstawiająca okręt podwodny w wynurzeniu z kapitanem na mostku i tonący w bliskiej perspektywie statek handlowy, jest wymowna. Lekko kiczowata, ale niech tam…. Co prawda autor ilustracji tak skrócił widoczek, że w "realu" wspomniany oficer musiałby w głowę dostać jedną z fruwających beczek, ale nie każdy rodzi się z talentami Kossaka, czy też Matejki, a żyć z czegoś trzeba. Nic to, zaledwie mały browarem w porównaniu do wyeksponowanego tytułu "U-BOAT" z podtytułem "Morze Śródziemne". Nieźle nasz rodzimy i wszak wielce Szacowny Wydawca - Cenega Poland dał ciała! Nazwać grę i to taką grę w ten sposób... . Zwyczajem praktykowanym niemal na całym świecie utarło się używać wobec niemieckich okrętów podwodnych nazwy U-Boot będącej skrótem słowa unterseeboot. W języku Albionu używa się natomiast słowa submarine. Co prawda w czasie wojny dżemojady używały słowa U-Boat używając go do określenia niemieckich łodzi podwodnych, ale żaden to powód, aby polska wersja gry musiała świecić akurat anglosaskim slangowym określeniem [szczególnie, że poprawną formą w naszym języku jest tylko U-Boot - dop.kor.]. Do "gorącego psa" przyzwyczaili się już wszyscy lub prawie wszyscy, ale niechaj U-Boot zostanie bez zmian. Winowajca tej kompromitacji powinien potężnie dostać w **** (cztery gwiazdki, niczym cel chłosty wystarczą). Taki jest mój punkt widzenia w tej sprawie, tym bardziej, że w innych krajach gra została wydana, jako U-Boot. Tyle w tym temacie.
Dodatek do gry "Silent Hunter 3" z podtytułem w polskiej wersji językowej "Morze Śródziemne" został stworzony przez studio X1 Software, wydany w wersji oryginalnej przez połączone siły Wydawców znanych i uznanych w branży, czyli Deep Silver i Koch Media. Skorzystano przy okazji budowy dodatku z silnika graficznego, który leżał u podstaw sukcesu trzeciej odsłony serii. Wprowadzono też kilka zmian, ale są one raczej kosmetycznej natury. O jakości tego przedsięwzięcia wypowiem się na końcu niniejszego tekstu. Do rzeczy.
Rozpoczynam instalację gry od przejrzenia dołączonej do gry instrukcji. Wydana starannie i, co ważne, kompetentnie, zawiera najistotniejsze informacje potrzebne do użytkowania gry. W tym miejscu Szanowni Czytelnicy zwrócę szczególną uwagę na jedną z nich. Otóż dodatek do "Silent Hunter 3" współpracuje tylko z pełną wersją tej gry. Oznacza to, że wszyscy Ci, którzy kupili ten symulator jakiś czas temu muszą zainstalować do niego patcha 1.4 PL, gdyż inaczej z wojennych przeżyć nici. Łatka dostępna jest na stronach firmowych "Cenegi Poland" i bezproblemowo można ją stamtąd ściągnąć. Nowsze wydania gry są przez Wydawcę wyposażone w ten element, tak, więc opisywany problem odpada. Podstawka, patch (lub niekoniecznie, zależnie od potrzeb) i zawartość "cedeka" z dodatkiem zainstalowana, zatem pora wyruszać w morze.
No, może nie tak zaraz. Nauka w pierwszej kolejności. Akademia Kriegsmarine czeka! Po ukończeniu szkolenia i promocji na stopień oficerski pora na decyzję, co dalej. Symulator oferuje dwa tryby - pojedynczych misji i kampanii. Otwieramy stosowną zakładkę i widzimy, że ich ilość w stosunku do wersji podstawowej gry znacząco została poszerzona, w tym także o zadania w akwenie tytułowego Morza Śródziemnego. Tryb kampanii także został wzbogacony. Wybierając daty rozpoczęcia swoich działań na morzu oprócz dotychczasowych baz macierzystych Kiel i Wilhelmshaven, oraz w późniejszym nieco okresie Orient otrzymujemy możliwość rozpoczęcia walki z portów wojennych w Salamis, La Spezia i Constantzy. Dodatkowo, Autorzy dodatku dorzucili nam w prezencie jedną bazę pomocniczą w Taranto, gdzie, co prawda uzupełnimy zaopatrzenie w paliwo i broń, ale nic ponad to. Zapowiada się smacznie. A to jeszcze nie wszystko. Dodatek wydatnie powiększa armadę statków i okrętów wojennych, zarówno pływających pod banderą Kriegsmarine, jak i Sprzymierzonych. Dość powiedzieć, że wśród tych jednostek są historyczne bliźniacze niemieckie pancerniki "Scharnhorst" i "Gneisenau", czy też ciężki krążownik klasy "Deutschland". Dzięki temu zabiegowi teatr wojenny naszych zmagań uległ znaczącemu "zagęszczeniu", ale Morze Śródziemne to nie Atlantyk, więc i możliwość półrocznego pływania bez nawiązania kontaktu, a w jego następstwie walki znacząco zmalała. Z drugiej strony przemierzanie bezkresnych połaci oceanu w poszukiwaniu konwojów ma swój nieodparty urok, ale nie jest to zajęcie dla niecierpliwych.
Pora na objęcie okrętu we władanie. Mustrujemy na pokład brakujących członków załogi, przeglądamy stan wyposażenia jednostki. Ta czynność na początku znacząco jest utrudniona przez znikomą ilość punktów reputacji warunkujących zmiany, jak i dostępność najnowszych zdobyczy technicznych. Takie życie. Wszystko zostało wykonane i opuszczamy port. W wypadku obrania bazy macierzystej poza basenem Morza Śródziemnego pierwsza misja w planie będzie zawierać przejście przez miejsce, w którym jak głosi mitologia stały Słupy Herkulesa, czyli Cieśninę Gibraltarską. Skończyła się zabawa, a zaczęło się życie wilka morskiego. Garść rad praktycznych. Przed ostatecznym wejściem do rozgrywki, w trakcie konfigurowania jej profilu określ racjonalnie poziom realizmu. Racjonalnie powiadam, jako że z reguły samozwańczy bohaterowie bardzo szybko umierają, a przez nich załogi, którymi dowodzą. W wypadku niskiego stażu w dziedzinie dowodzenia okrętem podwodnym określ go nisko, dzięki temu pożyjesz dłużej. Gracze zaawansowani mogą sobie pozwolić na wysoki poziom realizmu. Z czym to się wiąże? Z umiejętnością zarządzania paliwem, dbałością o stan akumulatorów, bez których silniki elektryczne Twojego okrętu będą tylko kupą bezużytecznego złomu, a płynąc cały czas w wynurzeniu staniesz się łatwym kąskiem dla samolotów zwiadowczych, myśliwskich i torpedowych, przewietrzaniem okrętu i troską o stan załogi, a dokładniej o jej stan psychofizyczny, gdyż z przemęczonego marynarza korzyść żadna. Proste? Niczym świński ogon! Dodajmy do tego Twoje własne umiejętności w dowodzeniu, posługiwaniu się kalkulatorem torpedowym, zdolnościami taktycznymi niezbędnymi w przeprowadzeniu skutecznego ataku i mamy komplecik.
Koniec ględzenia! Płyniemy. Losowo generowana pogoda nie ułatwia zadania, a "jazda" na powierzchni morza jest niebezpieczna i nieekonomiczna, najbliższa stacja paliwowa daleko, bardzo daleko. W dzień idziemy w zanurzeniu, przy niesprzyjających warunkach pogodowych proponuję zanurzenie w okolicach 50 - 70 metrów. Co jakiś czas wychodzimy na głębokość peryskopową i sprawdzamy, co w trawie piszczy. Nasz akustyk na przyrządach, też nie powinien przysypiać. Tak regulujemy prędkość jednostki, aby optymalnie wykorzystać akumulatory, a dzięki temu zwiększyć zasięg pokonywanej trasy. Wraz z nadejściem mroku, optymalnie około 21.00 wynurzamy "U-Boota", przewietrzamy go z zabójczego CO2 i ładujemy baterie, posuwając się na ekonomicznej prędkości silników diesla. Cały czas wachta pilnuje, aby nam ktoś kuku ślicznego nie zrobił. Po odpoczynku, przed nastaniem świtu schodzimy pod wodę i powracamy na wytyczony kurs. Przy odrobinie szczęścia, a w tym dodatku ten pierwiastek również występuje spotkamy jakąś jednostkę handlową, a może i cały konwój. W trakcie prowadzonej walki należy pamiętać o tym, że Twórcy gry zgodnie z prawdą historyczną zaplanowali zawodność używanych torped, która jest generowana losowo. Zdarzy się nie raz i dwa, że strzelony torpedowy "pewniak", dzięki wykonanemu manewrowi atakowanej jednostki zdąży tylko zrykoszetować, po czym zniknie w bezmiarze otaczającej wody. Przyznać muszę, że Autorzy dodatku nieco ulżyli doli wirtualnych podwodników w czasie walki na Morzu Śródziemnym, gdyż takie przypadki zdarzają zdecydowanie rzadziej, niż w czasie gry w wersję podstawową "Silent Huntera 3". W późniejszym etapie rozgrywki zalecam zaznajomienie się z parametrami torped, aby dobrać je optymalnie pod kątem wykonywanego zadania. I tak z zatopionym tonażem na koncie, lub bez sukcesów doczłapaliśmy do Gibraltaru. Teraz pora na zabawę w chowanego. Patrolujących ten teren jednostek bojowych przeciwnika jest sporo. Po namierzeniu ciężko się napracujesz, by ujść z życiem. Wykorzystaj całą swoją wiedzę, a cało dotrzesz do punktu przeznaczenia. Teraz tylko patrol, akcje bojowe i po ich wykonaniu powrót do bazy macierzystej. Bułka z masłem! O ile rzecz jasna masz paliwo, inaczej będziesz z podwładnymi pchał U-Boota. Żartowałem. Po rejsie jego podsumowania, premia w postaci odznaczeń, możliwości szkolenia poszczególnych członków załogi, oraz punkty reputacji, o których znaczeniu pisałem wcześniej. Zasłużony odpoczynek, a po nim z powrotem do służby.
Co widzimy, co słyszymy? Oprawa graficzna na niezmiennie wysokim poziomie wyznaczonym przez "podstawkę", z małymi zmianami, szczególnie, jeśli chodzi o cieniowanie, kontrast, refleksy świetlne i szczegóły poszczególnych jednostek. Gra po zainstalowaniu dodatku prezentuje się jeszcze okazalej, o ile to w ogóle możliwe. Dźwięk stanowi integralną część dodatku i podobnie jak grafika stoi na wysokim poziomie. Odgłosy środowiska, wszystkie dźwięki, odgłosy wybuchów, szumy wykonane zostały z wielką dbałością. I wszystko to otrzymujemy do rąk przy niewyśrubowanych raczej wymaganiach sprzętowych. Za wykonanie techniczne moje słowa Uznania.
Rozszerzenie gry mogę z czystym sumieniem uznać za sukces fachowców X1 Software. Jest tylko pewien mały problem, który zwykle pojawia się przy publikowaniu dodatków do gier, a do gier darzonych szczególnymi względami w szczególności. Spodziewałem się nieco więcej. Więcej misji do wykonania, większej ich różnorodności. Faktem jest, że dzięki zainstalowaniu opisywanego dodatku gra znacznie staje się dynamiczna. To niezaprzeczalna okoliczność, ale …. Na samym Morzu Śródziemnym w okolicach Malty brakło mi podkreślenia w scenariuszu roli, jaką odegrał port wojenny w La Valletcie. Była to przecież kluczowa baza Aliantów. A gdyby do tego, w scenariuszu Autorzy umieścili po przeciwnej stronie dwa okręty podwodne klasy "U" (Ursula) o swojsko brzmiących nazwach ORP Dzik i ORP Sokół moje szczęście nie miałoby granic! Ta para była zwana przez Aliantów "straszliwymi bliźniakami" (nie mylić proszę z xero kurduplo dirrectore!) i sporo krwi upuściła Niemcom i ich sojusznikom. Spotkanie z nimi w czasie walki mogłoby być ciekawym doświadczeniem, że nie wspomnę o połechtaniu mojej narodowej Dumy. Szkoda.
Czas na podsumowanie. Dodatek do gry "Silent Hunter 3" obdarzony podtytułem "Morze Śródziemne" jest niewątpliwie wartościową pozycję i nie wyobrażam sobie, aby szanujący się miłośnik symulatorów, a w szczególności ich odmiany morskiej nie posiadał jej w swojej kolekcji. Słowa Uznania dla Cenegi Poland za wydanie tej gry (pomijam w tej chwili wpadkę z nieszczęsnym, szpetnym errorem w tytule - poprawcie się!), wykonanie i poradnik, który w skondensowanej formie przekazuje wszystkie ważne informacje, a dla początkujących może być cenną wskazówką, jak korzystać chociażby z hydrofonu, czy przeprowadzić atak na chroniony obecnością okrętów wojennych konwój. Cena dodatku została skalkulowana na rozsądnym poziomie, co czyni ją dostępną, a wyrywa złodziejski grosz z kieszeni chałupników. Gorąco polecam ten tytuł, gdyż jest tego!
Na koniec informacja dla Miłośników "Silent Huntera" i tych, którzy w tej chwili właśnie ulegli "bezpowrotnemu zakażeniu" tym gatunkiem gier komputerowych. Dni dzielą Nas od premiery kolejnej odsłony serii - "Silent Hunter 4: Wolves of the Pacific". Czym będzie ten tytuł możecie się dowiedzieć czytając zapowiedź mojego autorstwa w jednym z poprzednich numerów Playbacku. Oj, będzie się działo, będzie! Mam tylko nadzieję, że nasz rodzimy Wydawca Cenega Poland stanie na wysokości zadania i wypuści w terminie na rynek ten tytuł, a nie z kilkumiesięcznym poślizgiem, czego sobie i Wam Szanowni Czytelnicy życzę. Ahoj, wirtualne Wilki Morskie!