REKLAMA

Unreal Tournament 3 [demo]

Któż nie kojarzy serii Unreal Tournament, ręka w górę. Na pewno niewielkie grono musi teraz wytężyć mięśnie - seria powstała jako rozwinięcie zasad Unreala, przełomowego, niesamowitego i nierealistycznego dzieła powstałego w 1998 roku. Strzelanina wyprodukowana przez Epic zmiażdżyła serię Quake, ciesząc się niesamowitą popularnością. Zaledwie pod jednym względem gra id przerastała Nierealnego - multiplayer Quake'ów był o wiele lepszy. Na szczęście studio Epic naprawiło to wypuszczając w roku 1999 kolejną grę z serii - Unreal Tournament. Gra zwyciężyła nawet bardzo popularnego QIII, stając się jedną z najbardziej poważanych FPS-ów online wszech czasów. Dzisiaj, prawie dziesięć lat później zagrać możemy w wersję demonstracyjną trzeciego już Unreal Tournamenta. Jak zwykle w związku z pojawieniem się nowego UT możemy liczyć na zapchanie sporej części Internetu, zejście rozmów tylko na jeden temat i podziwianie nowych technologii w grach video. Czy Unreal XXI wieku dorównuje tym starszym? O tym już za chwilę...

Rozrywka Blog
REKLAMA

Wstydem byłoby nie przyznać, że początki zabawy związanej z demem są bardzo przyjemne. Instalacja dema zajmuje zaledwie 900MB, co jest liczbą aż dwa razy mniejszą od innej sławnej wersji promocyjnej - Call of Duty 4. Dodatkowo oferuje ono o wiele więcej zabawy, gdyż granie online i kilka trybów gry pozwala na zabawę nawet przez kilkanaście godzin. Pobawimy się na trzech mapach - nieco mniej niż w demie UT2004, do tego nie każda z nich jest dopracowana do granic możliwości. Każdy weteran strzelanin zacznie raczej od klasycznego deathmatchu, ewentualnie jego wersji w drużynach. Mapy są zaledwie dwie - Heat Ray i Shangri La. Pierwsza to mroczne uliczki opuszczonego miasta, przypominające nieco inną grę studio - Gears of War. Arena prezentuje się bardzo ciekawie, zwłaszcza walki toczone przez wielu graczy. Jest tu wiele zaułków, w których przydaje się minigun, ewentualnie rocket launcher czy flak. Dla snajperów i fanów shock combo pozostają otwarte przestrzenie, jakich także jest wiele. Poziom jest na tyle elastyczny, że grać może równie dobrze zaledwie trzech znajomych - i nie będą się długo szukali. Niestety, jest jeden element bardzo zniechęcający do mapy - darkwalker. Gigantyczny robot respawnuje się raz na jakiś czas, co powoduje wyścigi do punktu jego wejścia. Kto pierwszy dotrze do pojazdu zyskuje gigantyczną, zdecydowanie za dużą przewagę nad innymi wojakami - darkwalker ma wiele punktów życia i bardzo zabójczy arsenał. Za to minus dla gry. Kolejną mapą deathmatch jest Shangri La, kilka budynków i placyków otoczonych przez malownicze góry. Budowle zbudowane są w chińskim stylu, co w połączeniu z grafiką zapiera dech w piersiach. Niestety, gameplay podobnie jak w poprzedniej arenie nie jest szczególnie ciekawy. Co prawda nie ma tu irytujących utrudnień, ale poziom nie jest dobrze zbudowany. Za wiele tu placyków i przejść, co zbędnie wydłuża czas gry. Walczącym na głównym placu będzie przeszkadzał snajper - gracz siedzący w wysokim punkcie, do którego trudno dojść i w którym dwie osoby mogą się bronić przez całą rundę.

REKLAMA

Na szczęście nie zawiódł nowy tryb - vechicle capture the flag. Jest to standardowy, znany z innych gier CTF, acz z dodanymi pojazdami i deską. Jeśli myślicie że to coś oryginalnego, mylicie się. vCTF powstał już dawno temu jako mod do UT2004, pozwalając graczom na podobną zabawę. Większość pojazdów z UT3 to zwykła konwersja tych znanych wcześniej, choć dodane bonusy znacznie umilają zabawę. Do tego pojazd-działo, czyli nowinka, także oryginalny nie jest, gdyż pojawił się w bonus packu do UT2004. Jedyną nową zabawką jest deska, o której wielu z Was mogło słyszeć już wcześniej. Otóż w każdej chwili możemy wyciągnąć podręczną deskorolkę, którą dysponuje każdy gracz. Poruszając się w taki sposób zawodnik jest bardziej śmiertelny, a do tego po otrzymaniu obrażeń - niezależnie jak wielkich - spada z deski, co znacznie spowalnia wojaka. Wracając do areny, powalczymy na moście - jedna drużyna startuje po północnej stronie, druga po południowej. Można także dostać się dość wysoko ponad poziom jezdni, a także zejść na dół, gdzie czeka na nas reedmer. Mapa jest bardzo ciekawa i pozytywnie nastraja do trybu vCTF.

A jak tam z arsenałem? Z ważniejszych zmian, Epic wyeliminowało tarczę, zastępując ją starym, dobrym młotkiem znanym z UT Classic. Każda z broni ma lekko zmieniony design, a do tego większość z nich strzela teraz w inny sposób. Zamiast karabinu także jest enforcer znany z pierwszego Unreal Tournamenta, acz tym razem jest kompletnie bezużyteczny i nie da się nim nawet zabić gracza z jednym punktem życia. Taki rocket launcher znów w alternatnym trybie ognia strzela granatami, choć nie zabrakło możliwości wypuszczenia trzech rakiet. Dodatkowo broń strzela trochę wolniej, co czyni ją nieco mniej zabójczą niż w UT2004. Przyspieszono za to pracę flaka, co czyni go niesamowitym narzędziem mordu, choć szkoda trochę, że osłabiono jego drugi tryb ognia. Snajperka to także "oldskulowa snajpa" z UT Classic, nie wynalazek z edycji a.d. 2004.

Oczywiście muszę wspomnieć o tak kluczowej sprawie, jaką jest grafika. O tej z Unreal Tournament 3 rozmawiano już od dawna, oczekiwania były przeolbrzymie. Niestety, premiera dema nic nie zmieniła - nadal są sceptycy jak i ci, którym grafika się podoba. Osobiście należę do tej drugiej grupy, choć jeszcze miesiąc temu sam miałem wątpliwości. Na szczęście Unreal Tournament 3 godnie reprezentuje silnik, pokazując nam, że jest jedną z najładniejszych gier na świecie. Na pewno nie aspiruje do bycia fotorealistycznym programem - wygląda troszkę plastikowo, ale nie do przesady. Tekstury są bardzo ładne, choć należy wspomnieć że Epic nie udostępniło na razie plików najlepszej jakości i możemy spodziewać się jeszcze ładniejszej oprawy. Mimo to dzieło Epic wyciska ostatnie soki z kart graficznych, nawet tych najnowszych. Efekty takie jak HDR czy post processing znacznie poprawiają wrażenia, zwłaszcza na chińskiej mapie, gdzie jedno spojrzenie na otoczenie wręcz zapiera dech. Reszta oprawy również stoi na poprawnym poziomie. Dźwięki są przyjemne dla uszu, a nowe słowa komentatora znacznie umilają grę, na przykład odliczanie ile fragów/minut zostało do końca.

REKLAMA

I na koniec sprawa kluczowa - grywalność. Jest bardzo dobrze, mogę powiedzieć nawet, że świetnie. Znacznie przyspieszono akcję, co nie pozwala na obmyślanie szczegółowego planu. Oczywiście nadal trzeba wytężyć mózg, to na pewno nie jest bezstresowa sieczka. Dodatkowo, gracze UT2004 muszą na nowo nauczyć się gry, gdyż początki mogą sprawiać problemy - prędkość "bańki" i jej wielkość nieco utrudnia shock combo, choć po chwili każdy gracz je wykona. Tak samo z rakietnicą - na początku strzelanie "na dobieg" sprawia problemy, ale tylko na początku. Gracze mają już niezłe umiejętności, gdyż mimo kilku różnic to nadal jest następca UT2004 - i profesjonaliści, wyćwiczeni w tamtej grze, i tu będą osiągać cuda. Do tego gra coraz więcej nowicjuszy, przez co każdy znajdzie oponenta na swoim poziomie. Boty znów są cholernie inteligentnie i sprawiają wiele problemów, ba - można nawet powiedzieć, że dopracowano je jeszcze bardziej. Godlike staje się niesamowicie trudnym poziomem, nawet ja nie mogłem sobie poradzić z jednym takim zawodnikiem. Za to najniższy poziom botów to już bardzo prosta zabawa, przez co każdy sobie poradzi.

Gracze przyjęli nową grę dość ciepło, o czym świadczy ilość serwerów i zawodników online. Co prawda nadal jest paru sceptyków, ale i oni zostaną uciszeni w najbliższym czasie. Muszę to przyznać - Unreal Tournament 3 nie jest grą przełomową. Ale to nie przeszkadza być mu niesamowitym dziełem, ponadprzeciętnym i po prostu cholernie grywalnym. Jak wielu ludzi, czekam na pełną wersję. Epic nas nie zawiodło, godny następca godnej gry nadciąga!

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA