REKLAMA

Współtwórca „The Office” nakręcił film, którego pewnie nie znacie. Znajdziecie go na SkyShowtime

„Vengeance” to najnowsze dzieło B.J. Novaka - aktora, komika, producenta i scenarzysty, który odpowiada m.in. za napisanie i wyreżyserowanie części odcinków kultowego „The Office” (w którym to wcielał się w Ryana Howarda). Czarna komedia ominęła polskie kina, w związku z czym nie jest zbyt rozpoznawalnym tytułem - a szkoda, bo z całą pewnością zasługuje na uwagę. 

vengeance film skyshowtime opinie recenzja bj novak
REKLAMA

Główny bohater „Vengeance” - Ben Manalowitz (Novak) - to uznany nowojorski dziennikarz, który chciałby opowiedzieć światu o swojej wizji Ameryki za pośrednictwem podcastu. Niestety, wizja i chęci to za mało - pisarz potrzebuje również dobrej historii. Ta znajdzie go sama: pewnej nocy Manalowitz odbiera telefon od brata jednej z wielu dziewczyn, z którymi przez krótki czas randkował: Abby. Ty Shaw (Boyd Holbrook) - sądząc, że para była ze sobą blisko - informuje niedoszłego szwagra, że Abby nie żyje, a następnie ściąga Bena na pogrzeb do niewielkiej mieściny w Teksasie. Ulegając presji, dziennikarz poznaje rodzinę Abby - ludzi, których za sprawą uprzedzeń i stereotypów wyobrażał sobie zupełnie inaczej. Sęk w tym, że Ty i spółka są przekonani, że do śmierci dziewczyny przyczyniły się osoby trzecie - i chcą zemsty. Węsząc materiał na mocną historię, Manalowitz zgadza się pomóc rodzinie Shaw.

REKLAMA
Vengeance - SkyShowtime

Vengeance na SkyShowtime: dlaczego warto obejrzeć?

Film „Vengeance”, który debiutował na Festiwalu Filmowym Tribeca, nie jest obrazem doskonałym, ale z całą pewnością wystarczająco unikalnym, wciągającym i niegłupim, by poświęcić mu półtorej godziny swojego życia. Tym bardziej, że - gwarantuję - najpewniej nie oglądaliście w ostatnim czasie niczego podobnego.

Film Novaka początkowo wydaje się dość przewidywalny, szybko jednak zdajemy sobie sprawę, że jego siła to małe zaskoczenia. Twórca wprowadza kolejne klisze i stereotypy po to, by niedługo później je rozbroić; czasem pokazuje, z czego - jego zdaniem - mogą wynikać, kiedy indziej obrazuje, w jaki sposób mogą pokrywać się z prawdą, jednocześnie rozmijając się z krzywdzącą interpretacją. I tak na przykład członkowie rodziny Abby to, w istocie, grupa tak zwanych „rednecków” i szczęśliwych posiadaczy kilkunastu egzemplarzy broni palnej - co nie jest równoznaczne z tym, że są niemądrzy, oderwani od rzeczywistości, wrodzy czy skrajnie uprzedzeni. Przeciwnie: dosłownie każda z postaci prędzej czy później czymś zaskakuje, pokazując swój indywidualizm - choć początkowo mogą wydawać się dość jednoznaczne.

Interesujący jest również sam główny bohater - choć nie jestem fanem tego, że film lubi go karcić, momentami zajeżdżając ocierającym się o banał moralitetem, ostatecznie pozwala mu przebyć ciekawą drogę, której finisz może zdziwić. Ben, krytykując stereotypizację, sam nie wychodzi poza stereotypy, karmiąc się swoimi zamkniętymi medialnymi pętlami i prezentując postawę, którą sam piętnuje. W końcu jednak bohater spogląda na siebie ze wstrętem, uświadamiając sobie, że jest więźniem dokładnie tego samego ograniczonego myślenia, które potępia. 

Czytaj także:

REKLAMA

Na osobny akapit zasługuje fenomenalne wystąpienie Ashtona Kutchera - kto wie, czy nie najlepsze w jego karierze? Spokojny, pewny siebie, ale i niepokojący bohater hipnotyzuje swoimi monologami o tym, jak nasza kultura analizuje i wyjaśnia, paradoksalnie okradając wszystkich i wszystko ze znaczenia; o narkotykach, hedonizmie, sztuce, edukacji. Wraz z Benem spijamy słowa z jego ust, odruchowo przytakujemy nawet wówczas, gdy wcale się z nim nie zgadzamy.

„Vegneance” to czarna komedia o zderzeniu kultur, medytacja nad stosunkiem do wartości w różnych stronach USA, rozmyślania nad rozrywanym od środka krajem, ambicją, stratą, uzależnieniem i... teoriami spiskowymi, którym poświęcono tu sporo uwagi. Z czasem staje się też opowieścią o twórcy ze Wschodniego Wybrzeża, który opowiada historię mieszkańców teksańskiej wsi, coraz bardziej obnażając przed widzami (i swoimi słuchaczami) własną ślepotę. Co więcej, potrafi być ciepła, zabawna i bardzo poruszająca zarazem. Do obejrzenia w SkyShowtime - warto, gwarantuję. 

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA