Gry komputerowe stają się coraz bardziej podobne do filmów. Kolejne produkcje pokroju Modern Warfare, Lost Planet czy Halo 3 tylko utwierdzają mnie w tym przekonaniu. A czymże byłby dobry film bez pięknych kobiet… Wyobrażacie sobie Piratów z Karaibów bez Keiry Knightley? A co powiecie na Gwiezdne Wojny bez księżniczki Lei albo królowej Amidali? Czym byłby drugi Batman Burtona bez Kobiety-Kot? Podobnie jest z grami komputerowymi. Obecnie każda szanująca się produkcja musi mieć swojego "kociaka", chyba że jest to zupełnie niemożliwe ze względu na czasoprzestrzeń danej gry (front w Iraku czy może kolonia obcych na planecie detla Xb2).
Ja natomiast chciałbym skupić się na specyficznym, miłym memu sercu gronie takich cyfrowych dziewczyn. Od zawsze miałem słabość do Azjatek, co za tym idzie, zawsze ciągnęło mnie do specyficznych, orientalnych gier i filmów. Od dziecka wolałem Final Fantasy od Baldur's Gate. Zawsze wyżej stawiałem Pro Evolution Soccer niż FIFĘ, od Spider-Mana wolałem Dragon Balla, śmiałem się w twarz serii Alone In the Dark, robiąc jednocześnie w portki przy Silent Hillu. Gdy w końcu chłopiec stał się mężczyzną, doszedłem do przykrego wniosku, że Europejki stały się nagle zupełnie nieatrakcyjne. Azjatki wręcz przeciwnie.
Bynajmniej nie mówię tutaj o bliźniaczych, odpychających Chinkach czy Koreankach. Japonki, tak samo wspaniałe jak w prawdziwym życiu, tak samo wspaniale zaczęły pojawiać się w moich ulubionych grach komputerowych. A mnożyły się nad wraz szybko, eksportując swoje wdzięki również do czysto amerykańskich oraz europejskich produkcji. W przeciągu 2007 roku miałem przyjemność zagrać w naprawdę wiele gier, z czego duży procent charakteryzował się obecnością "tych jedynych" na ekranie. W związku z tym przeprowadziłem krótkie podsumowanie azjatyckich piękności, jakie pojawiły się ostatnimi czasy na rynku gier komputerowych. Jednocześnie zakończę ten nic nie wnoszący wstęp, póki nie wyszedłem jeszcze na kompletnego dewota.
TRISH & LADY - DEVIL MAY CRY 4.
Niektórzy w to już grali, inni widzieli, pozostali wciąż czekają, dla reszty gry tego typu są za trudne. Ja widziałem już DMC4 w akcji i uwierzcie mi, jest na co popatrzeć. Pierwsze skrzypce gra tutaj duet Dantego oraz Nero, ale każdy fan serii dobrze wie, że DMC nie istnieje bez dwóch rzeczy: ciętych dialogów oraz pięknych dziewczyn. W czwartej części zobaczymy aż trzy (na siłę cztery) piękności, ale to Lady oraz Trish znane z poprzednich części są tutaj główną siłą napędową, jeżeli chodzi o kobiece walory. Najbardziej zszokowała mnie kreacja Lady - z niepewnej, ubranej jak uczennica dziewczyny zamieniła się w pewną siebie, wygadaną i pyskatą kobietę. W DMC4 nie uświadczymy takiej interakcji między nią a Dante jak w poprzedniej części (wielka szkoda), Lady jest tutaj raczej postacią dodatkową. Najbardziej dziwiły mnie jej okulary oraz jeszcze bardziej skąpy ubiór. Może to tylko spostrzeżenie zboczeńca, ale piersi też ma jak gdyby nieco bardziej obwisłe :) (w zasadzie jest to zrozumiałe, DMC4 dzieje się wiele lat później niż DMC3 :P). Moim skromnym zdaniem przemiana Lady to jeden z gorszych elementów nowej części przygód Dantego. Na całe szczęście jest jeszcze Trish, która wygląda o niebo lepiej niż ostatnio. Wbrew stereotypom mężczyzny-gracza, największą uwagę zwróciłem na jej… oczy. Piękne, błękitne krople oraz zadziorne spojrzenie przyprawia o ciarki większość facetów, którzy staną na jej drodze. Trish jest jeszcze bardziej wampiryczna, jeszcze skąpiej ubrana i jeszcze bardziej zadziorna. Pasują do siebie z Dante. Tym razem poznajemy ją z nieco lepszej strony - to właśnie ta demonica urządza ewakuację zagrożonego miasta oraz ochładza impulsywne zapędy Dantego. Miła niespodzianka.
LUKA - LOST PLANET
Luka to najlepszy przykład na to, że bohaterka gier komputerowych wcale nie musi być roznegliżowana, ażeby się podobać. W Lost Planet to właśnie Luka wraz ze swoją bandą śnieżnych piratów po wielu latach odkopuje nas spod lodowej pokrywy, w której zostaliśmy zahibernowani. Pani kapitan cechuje emocjonalne podejście do wszystkich spraw, troska o każdego ze swoich przyjaciół, zauroczenie w głównym bohaterze (Wayne'ie) oraz ledwie odsłonięty dekolt (nie ma się co śmiać, drodzy czytelnicy, to naprawdę chlubny wyjątek). Po wielu perypetiach młoda dziewczyna ponownie spotyka się z głównym bohaterem. Co zdarzy się potem? Cóż, dodatek jest już podobno w drodze. W Luce każdy gracz powinien docenić uzewnętrznienie jej uczuć. Programiści świetnie oddali mimikę tej postaci, przez co od razu widzimy w jakim humorze jest młoda dziewczyna. O krok bliżej do filmu, o krok bliżej do rzeczywistości.
SAYOKO OHASHI - NEED FOR SPEED: PRO STREET
O Sayoko miałem okazję pisać już w numerze 25., toteż teraz ograniczę się jedynie do krótkiego przypomnienia. Ohashi jest początkującą modelką, która z grami komputerowymi ma więcej do czynienia, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Młoda Japoneczka podkładała swój piskliwy głosik w pierwszej Omnimushy, jest ponadto zapalonym graczem. W ProStreet występuje jako jedna z tych gorących, azjatyckich babeczek, które machają flagą na linii startu, otwierają klapę samochodu z jednoczesnym wygięciem pupy do tyłu oraz sympatyzują najlepszym rajdowcom. W produkcji EA rywalizuje z Kanadyjką Krystal, prężąc się we wszystkich możliwych menusach gry. Przyznam się, że to właśnie te momenty były jednymi z najlepszych w ProStreet. Mam nadzieję, że to nie ostatnia przygoda Sayoko z grami komputerowymi!
JEN ZI, LING, WU - JADE EMPIRE
Te trzy panie to grywalne postacie ze świetnego actionRPG od BioWare - Jade Empire. Każda z kobiet cechuje się unikalnym stylem walki. Jen Zi jest zdumiewająco szybka, Ling świetnie włada magią, natomiast Wu jest postacią idealnie wyważoną, znającą podstawy zarówno walki wręcz, jak i magicznych tajników. W Jade Empire interesujący był możliwy wątek romantyczny. Co ciekawe, nic nie stało na przeszkodzie, aby zauroczeniu uległy dwie osoby tej samej płci! Mi do gustu najbardziej przypadła skupiona na magii Ling, ale trudno się dziwić, w końcu to ona z całej trójki miała przecież najbardziej seksowną kreację ;). Na drugim miejscu plasuje się Jen Zi, która wyglądem bardziej przypomina Japonkę, niżeli Chinkę, czego niestety nie mogę powiedzieć o reszcie dam, w końcu akcja gry dzieje się w baśniowych Chinach.
JILL VALENTINE - RESIDENT EVIL: THE UMBRELLA CHRONICLES
Jill Valentine może się pochwalić stażem porównywalnym do legendarnej w naszych kręgach Lary Croft. Panna Valentine uczestniczyła w koszmarze Raccoon City od samego początku. Ba, jest nawet jedną z kilku postaci, które miały styczność ze złem korporacji Umbrella jeszcze przed zakażeniem całego Raccoon. W "Chronicles" to właśnie Jill jest jedną z dwóch głównych postaci, którymi przyjdzie nam pokierować w grze. Amerykanka w japońskiej grze bije na głowę każdego z twardzieli, których spotkaliśmy w pozostałych częściach. Prawdziwi fani zauważą w Jill dużą przemianę - ze zszokowanej, przerażonej kobiety zamienia się w zdecydowaną, poświęconą swemu celu maszynę do zabijania, która nie cofnie się przed niczym, aby osiągnąć swój plan. W "Kronikach" wytacza krucjatę przeciwko potężnej organizacji Umbrella, ścigając ją nawet na rosyjskich ziemiach. Szkoda tylko, że przez znamienitą większość czasu będziemy zmuszeni do oglądania broni, którą Jill trzyma aktualnie w rękach, niżeli plecków samej bohaterki. Na całe szczęście pozostały świetne filmiki przerywnikowe.
KAI - UNREAL TOURNAMENT 3
Kai to fanatyczka należąca do klanu nazywanego przez innych Roninami - wojownikami bez stałego pana. Po podbiciu kolonii przez Krall, Kai wraz z resztkami ocalałych rozpoczyna akcje dywersyjne, w celu zemsty na bezlitosnym oprawcy. Ta chłodna, od stup do głowy zakuta w czerwoną zbroję kobieta potrafi swoim wzrokiem zgasić nawet ogromne ognisko. Najważniejszą dla niej wartością jest tradycja. Podąża drogą wytyczoną jej przez przodków, niszcząc przy tym całe legiony naszych przeciwników. Ciężko powiedzieć cokolwiek o walorach fizycznych tej kobiety, kilkunastocentymetrowa zbroja potrafi świetnie ukryć każdy możliwy atut :)
MAEKO MATSUO - MASS EFFECT
Maeko poznajemy w dosyć nieprzyjemnych okolicznościach - przy wlocie na Noverie żąda od nas oddania broni oraz ekwipunku. Po dosyć ostrym początku można (choć nie trzeba, w końcu Mass Effect to świetny RPG) się z nią dosyć mocno zaprzyjaźnić. Maeko dosyć silnie odpowiada japońskiemu stereotypowi - praca, praca, praca, dokładność, dokładność, dokładność. Muszę jednak rozczarować co niektórych czytelników, którzy być może liczą, że to właśnie z tą (moim zdaniem stosunkowo brzydką) Azjatką przyjdzie nam romansować. Nici z tych brudnych myśli, panowie. Maeko możemy co najwyżej pomóc w sprawie jej zakłamanych pracowników, nic więcej. Patrząc na jej facjatę… może to i dobrze.
YOKO RETOMOTO - KANE & LYNCH: DEAD MAN
Yoko to pyskata gówniara, córka szefa Yakuzy, która prowadzi klub nocny Mizuki w samym sercu Tokio. Rozpieszczona córeczka tatusia zaistniała w pamięci graczy poprzez swój cięty język, między innymi dzięki nazwaniu głównego bohatera "zwiędłym chujem". Na jej nieszczęście Lynch również nie lubi się patyczkować. Młoda Yoko boleśnie się o tym przekonuje na własnej twarzy, jest to jeden z brutalniejszych momentów w grze. Mimo wszystko, nie zważając na jej ostry temperament, trzeba przyznać, że dziewczynie niczego nie brakuje. Zgrabna pupa, ładna fryzura, duże oczy, masa pieniędzy… Gdzie takie można znaleźć naprawdę?
Helena Rosenthal - CRYSIS
Córka jednego ze słynniejszych archeologów, wraz z nim przybywa na wyspy Lingshan, gdzie trafiają na ślad pozaziemskiej cywilizacji. Odnajdujemy ją w jednej z wietnamskich baz wojskowych, przerażoną i zamkniętą w sobie. Ta rdzenna Koreanka mająca konszachty z amerykańskimi służbami specjalnymi jest jedynym przykładem, jak next-genowy silnik CryENGINE 2 adaptuje się z delikatną budową smukłego, kobiecego ciała. Zapamiętajcie więc chwilę spotkania z tą kobietą na długo, innych krągłości w tej grze już niestety nie uświadczycie (chyba, że gustujecie w Obcych). O ile sama agentka prezentuje raczej przeciętny typ urody, radzę zwrócić uwagę na jej towarzysza, a dokładniej na jego dłoń! Sądząc po minie Koreanki, raczej nie jest z tego powodu zadowolona.
ALMA - F.E.A.R.: EXTRACTION POINT
Nie mogłem się powstrzymać, w końcu to też Azjatka, nawet jeżeli już nie żyje :). Alma jest/była dosyć młodą dziewczynką, ale prawda jest taka, że starzy japońscy degeneraci lecą właśnie na takie młódki. Z tym, że Alma nie jest znowu wcale taka bezbronna. Przeważnie pozostawia za sobą ogromne kałuże krwi, oczywiście nie jej własnej. Polecam tylko wytrwałym i doświadczonym randkowiczom :).
Na sam koniec dodam tylko, że jest to lista zupełnie subiektywna, zawierająca jedynie te pozycje, z jakimi miałem styczność. Jeżeli wydaje się wam, że zapomniałem o jakiejś istotnej postaci - nie omieszkajcie poinformować mnie o tym w komentarzach. Pozostaje mi tylko pozdrowić wszystkich fanów azjatyckich produkcji!