Kapitalizm, prawa rynku, liberalizm. Popularne ostatnio hasło w złym bądź dobrym świetle znakomicie oddają to, co się dzieje na rynku gier. Walka pomiędzy gigantami naszego podwórka jest tak zażarta, tak gwałtowna, że tylko siąść i oglądać, co nam przyniesie kolejny dzień tych zmagań. Pytanie tylko, kto na tym traci, a kto zyskuje, bo w świetle ostatnich wydarzeń, wcale nie jest takie oczywiste, że to my możemy się cieszyć, gracze. Dlatego też niczym pewien program o rynkach dla opornych, postaram się oprowadzić was po z pozoru prostym do zrozumienia rynku.
A zaczniemy sztampowo, od gigantów. Nietrudno wszak ich wskazać, CDP i Cenega to cenione (dobra, wiem, cenione różnie, przez różne strony barykady, ale zachowajmy pozory) i lubiane (p/w) firmy, które już od lat toczą krwiożerczą walkę o klienta. Zacznijmy więc.
1. CDP vs Cenega
CDP i gram.pl
CD Projekt to w mniemaniu wielu jest dystrybutor doskonały, rzetelny, który zawsze lokalizował i wydawał gry w sposób iście profesjonalny i był inicjatorem wielu epokowych przemian na naszym małym rynku. Czy jest to zasłużona chwała i skąd wzięła swój początek? Aby odpowiedzieć na te pytania cofnijmy się do roku 1999 kiedy to w kraju nad Wisłą miała premiera Baldur's Gate. Ten i inne cRPGi wydane przez Interplay wiele zmieniły w świecie gier komputerowych, ale jeszcze więcej zmieniły na polskim rynku. To właśnie na doskonałych spolszczeniach gier fabularnych CDP oparło swoją potęgę. Mimo tylu lat, które upłynęły od premiery drugiej części Wrót Baldura, nadal można kupić go w sklepie (niektóre tytuły nie są w stanie przetrwać na rynku nawet 2 lat), zaś wszystkie większe spolszczenia gier są obowiązkowo przyrównywane do tego dzieła. Rok 2000 zapisał się więc złotymi zgłoskami w kronikach CDP (w końcu to wtedy wyszedł właśnie BG2, Planescape: Torment, czy także doskonale zlokalizowany Diablo II). Czy po drodze, od roku 2000, do obecnego, 2007 roku, mieliśmy równie wielkie polonizacje? Z przykrością muszę stwierdzić, że nie. A przynajmniej ja nie dostrzegłem żadnej takiej pozycji. Owszem, można wymienić Gothic'a, czy inne należycie spolszczone gry, ale wg mnie mimo wszystko nie mogą rozmachem dorównywać tamtym produkcjom. Nadzieję, na powrót do tamtych czasów rokował najpierw Heroes V, który przynajmniej dla mnie okazał się całkowitym niewypałem, a potem NwN2, który był już tak blisko tych wielkich ideałów... Ale poległ technicznie. Na (swoje) szczęście CDP dokonał jednak swoistego przełomu, spolszczył bowiem MMORPG (odłóżmy na chwilę dokładną terminologię), Guild Wars. Szkoda, że na początku były duże problemy z tym spolszczeniem, na szczęście jednak CDP tutaj się postarało i błędy są sprawnie wyłapywane i poprawiane.
Niestety jednak, to tylko chlubny wyjątek, a aspekt techniczny spolszczeń coraz bardziej się pogarsza. Zmorą polskich użytkowników gier przestały być dziwne tłumaczenia, bo zostały one przysłonięte przez bugowatą zmorę. Chciałoby się powiedzieć, że biblijnym zwiastunem klęski był Dungeon Siege II, którego wydajność na niektórych komputerach była porażająco niska. Potem się zaczęło... Fable się wysypywało po napisach końcowych, Spellforce II ledwo zipał na mocarnych komputerach, zaś wspomniane już Neverwinter Nights 2 jest wręcz technicznym potworkiem. Na szczęście większość problemów można rozwiązać przy pomocy Patchy (co niestety w przypadku DSII nie zostało do końca uczynione), jednak mimo to fora grzmią przy takich wpadkach głośniej niż zwykle. Oliwy do ognia dolewa często niestety bierna postawa pracowników firmy, trudno bowiem nawet na forum dystrybutora doprosić się informacji, kiedy błędy zostaną naprawione.
Przerwijmy jednak te pasmo narzekania i zajmijmy się rzeczą przyjemniejszą, i jak pokazuje dzisiejsza, nadal wysoka pozycja CDP na rynku gier w Polsce mimo ostatnich wpadek, równie ważną, co spolszczenia. Nie jest, bowiem tajemnicą dla większości marketingowców, że nie tylko produkt się liczy, ale także cała jego otoczka, a gry wydawane przez CDP otoczkę mają znakomitą. Extra Gra, Extra Klasyka, czy Fajna Cena, to tylko niektóre z wielu serii wydawniczych CDP. Najmilej wspominam początki Extra Gry, a jeśli mam być dokładny, chodzi mi o Original War, znakomicie spolszczona gra, która była notabene znakomitym RTS w znakomitej cenie. I chyba niestety był zbyt znakomity, bo reszta serii już tak nie zachwycała (pomijam okres kiedy w EG ukazywały się reedycje, a nie premierowe gry, co wg mnie jest wypaczeniem sensu tej serii). Drugą ważną serią stała się Extra Klasyka, gdzie stare perełki mogły się udać na zasłużoną emeryturę. Można by rzec, kultowe gry dla ludu. Niestety i tą serię przynajmniej wg mnie dotknęło lekkie zepsucie, bo znacznie ciekawsze propozycje uciekły do Platynowej Kolekcji, zaś Nowa Extra Klasyka (swoją drogą, nie wiem, co takiego wielkiego dało CDP dodanie do nazwy "Nowa", ale o tym będzie później) została z wałkowanymi po raz setny cRPG'ami (może ktoś mnie zje za te słowa, jednakże choćby seria Baldur's Gate, chociaż jest znakomita, została niemalże Perpetuum Mobile NEK). W sektorze średnim pod względem cenowym znajdziemy Platynową Kolekcję wspieraną od czasu do czasu Złotymi, Srebrnymi czy też Diamentowymi (chyba jubilera okradli...) edycjami gier. To właśnie tu można spotkać co ciekawsze pozycje, które wiekiem przebijają czasami te z Extra Klasyki (szczególnie, jeśli chodzi o gry Blizzarda), co wg mnie jest lekką przesadą, ale kto by zarzynał kurę znoszącą złote jajka. Na koniec zostały nam edycje premierowe, które wymagają szczegółowego omówienia, bo przez ostatni rok wiele zmieniło się w tej dziedzinie. Można powiedzieć, że powróciliśmy pod względem ich jakości, do roku 2000. Standardem stało się dorzucanie jakiegoś dodatku, jak poradnik, czy płyta z muzyką, a jak dorzucić do tego jeszcze Edycje Kolekcjonerskie, to głowa i portfel zaczynają boleć... Za to niewątpliwe należy się duży plus ekipie CDP.
Uff, przebrnęliśmy przez poszczególne cenowe segmenty rynku, ale to jeszcze nie koniec otoczki, towarzyszącej każdej grze. W końcu nie na darmo ponad rok temu CDP z wielką pompą otwierał serwis gram.pl, by ten teraz nic nie robił... Każdą, co ważniejszą premierę poprzedza tydzień (mający czasem więcej niż 7 dni...) newsów opisujących jej aspekty, zaś gdy już zakupimy upragnioną grę, dostajemy wPLN i Dożywotnią Gwarancję. Niby miły bonus, ale mam sceptyczny stosunek, co do przydatności tych dodatków. Czemu? Zacznijmy od wPLN'ów, niby szczytne mają zadanie. Kupujesz grę i dostajesz wirtualną walutę, którą możesz wydać, ale gdy się uważniej przyjrzeć mechanizmowi, już tak różowo to nie wygląda. Nie możesz kupić gry tylko i wyłącznie za pomocą wPLN'ów. Ba! Nie możesz nawet wydać więcej wPLN, niż dostajesz. Mechanizm bowiem jest prosty, na grę za 129 zł, możesz wydać tylko 30 wPLN, a za rejestrację jej dostaniesz 35 wPLN. Co gorsza obniżki nie są wcale większe niż w innych sklepach. Dlatego wPLN przydają się tylko okazjonalnie, gdy są jakieś większe promocje, bądź wyprzedaże (jak trwająca właśnie noworoczna), lub przy zakupie EK. Jeśli zaś chodzi o Dożywotnią Gwarancję... Jest ona dożywotnia, owszem, ale dotyczy ona życia gry na rynku, bo gdy gra zniknie, to i gwarancja w założeniach przynajmniej, ma zniknąć. Zastanawia też koszt całej operacji wymiany nośników, bowiem wynosi on ok. 15 zł. Przez to gwarancja ta staje się zupełnie nieprzydatna w przypadku gier z niższej cenowo pułki, jak Nowa Extra Klasyka. Dopełnieniem do gram.pl i bonusów są różnorakie konkursy i dysputy na forum (gdzie niestety jak już wspomniałem, trudno często o informacje od samego CDP).
Cenega i Klub Widmo Gracza
Przebrnęliśmy przez CDP, to został nam drugi z gigantów. Z pozoru wiele rzeczy się powtarza u obu tych firm (co może rodzić złe myśli o podpatrywaniu rozwiązań konkurencji), ale tylko z pozoru. Cenega, a wcześniej IM Group nie miała szczęścia zrobić epickiego spolszczenia, które by wyznaczyły nowe standardy. Zamiast tego miała wątpliwą przyjemność popełnić kilka tragicznych spolszczeń, które zaniżyły wszelkie możliwe normy. Mowa oczywiście o Far Cry, The Westerner czy innych, pomniejszych kompromitacjach jak Splinter Cell: Pandora Tomorrow czy Beyond Good & Evil. Zdarzały się w tamtym mrocznym okresie dobre spolszczenia (jak Tropico 2, czy Syberia 2), ale nie były one w stanie zmazać złego wrażenia. I dlatego, o ile rok 2000 w historii CDP można nazwać złotym, tak rok 2004 w historii Cenegi można nazwać ciemnym i mrocznym. Jednakże tendencja późniejsza była zgoła inna, i o ile w kwestii spolszczeń CDP się opuściło, tak Cenega się szybko poprawiła. W kwietniu 2005 roku wyszedł Splinter Cell: Chaos Theory, który miał wg mnie znakomity dubbing, co przynajmniej u części graczy wymazało złe wspomnienia. Tylko u części, bo Far Cry pozostawił głęboką rysę w wizerunku Cenegi, tak głęboką, że firma polonizowała go jeszcze 2 razy. Na dzień dzisiejszy można powiedzieć, że poziom spolszczeń wyrównał się; i tu, i tu mamy dobre spolszczenia (jak Anno 1701, bądź Oblivion u Cenegi, zaś u CDP Fable (pomijając napisy końcowe) czy RoN: Rise of Legends), i tu, i tu zdarza się spartolenie techniczne tytułu (NwN2 i Warhammer: Mark of Chaos).
Skoro więc na tym froncie remis, przejdźmy do otoczki, a szczegółowiej do polityki cenowej i serii. I tutaj znowu mamy odwrócone role, bo oferta Cenegi w sektorze reedycji gier jest o wiele ciekawsza. Kolekcja Klasyki miała głośny start, i pobiła Nową Extra Klasykę, głównie dzięki wskrzeszeniu wielu starych i zapomnianych tytułów, które dryfowały po zatonięciu Play-It. Ważną rolę odegrały też Antologie, bo choć KK jest droższe od NEK o te 5 zł, to nie sposób było się doszukać u tej drugiej kilku gier w cenie jednej. To na szczęście się powoli zmienia i do NEK wkraczają powoli Sagi. Należy jeszcze wspomnieć Rewolucję Cenową, która jest najlepszą obecnie serią oferującą premierowe gry za niską cenę, a są wśród nich prawdziwe perełki jak Still Life, czy Call of Cthulhu. Szkoda, że CDP nie ma podobnej oferty. Z reedycji mamy jeszcze serię Superseller, która została wzbogacona o poradniki GOL'a do każdej wydanej tam gry.
Została nam jeszcze nowa, miejmy nadzieję, seria, a chodzi o Limitowane Edycje Kolekcjonerskie. Jest to bardzo ciekawa oferta, bo rzadko się zdarza, by wydawane były tak bogate reedycje w naszym kraju. Kiedyś CDP co prawda wydawał Sagi na CD, ale to przeminęło, miejmy nadzieję, że LEK jednak przetrwają. Zaś co się tyczy premierowych wersji gier, jeśli chodzi o podstawowe edycje, co jakiś czas zdarza się naprawdę smakowite wydanie ocierające się o Edycje Kolekcjonerskie (jak Oblivion, Dreamfall czy Warhammer: MoC), ale jest to niestety okazjonalne wydarzenie. To samo tyczy się zresztą samych EK, bo oprócz Obliviona, i ostatnio też Warhammera, nic innego nie znajdziemy. Może dzięki temu drugiemu coś zaskoczy, bo Cenega zapowiadała sprowadzenie EK gry Europa Universalis 3, pożyjemy zobaczymy. Szkoda tylko, że Cenega bardziej opiera się na zachodnich edycjach, bowiem EK CDP mają więcej dodatków "autorskich", dzięki czemu ma się miłą świadomość, że mamy lepiej i więcej od zachodu :).
Zaś jeśli chodzi o pozostałe aspekty otoczki, Cenega wypada tutaj zdecydowanie gorzej od CDP, brak bowiem czegoś na miarę gram.pl. Strona Cenegi już dawno przeżyła swój okres świetności, zaś Klub Gracza, który mógł być jakąś odpowiedzią na gram.pl i jego wPLN, okazał się niewypałem z powodu afery zabawek dla samotnych pań... Cała afera miała miejsce w wakacje i od tego czasu ni widu, ni słychu, by coś ruszyło w sprawie programu lojalnościowego Cenegi. A ulotki w opakowaniach z grami mówiącymi jak to miało być pięknie nadal są. Karta dźwiękowa za punkty, koszulki, pizza itp. atrakcje, a ostatecznie nic z tego na razie nie ma. No, ale przynajmniej konkursy nam zostały :).
Kto wygrywa?
Kto więc na razie wygrywa? Jeśli mam ferować wynik to z malutkim plusem wskazałbym CDP, chociaż po ostatnich wpadkach nie mam na to ochoty, ale Cenega pogrzebała swoją szansę na wykazanie się, poprzez zawalenie sprawy Klubu Gracza i niezbyt ciekawą propozycję, jeśli chodzi o EK. Jeśli jednak Klub Gracza wystartuje i będzie pełnił podobną funkcję jak gram.pl, zaś EK będą jechały do naszego kraju wagonami, to wróżę Cenedze zwycięstwo. I możemy by się przydał taki rześki, zimny prysznic CDP. W końcu Cenega go otrzymała i jak się poprawiła...
Czas zając się jednak innymi uczestnikami rynku.
2. Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta
Jednak nie u nas... LEM, który aspiruje do miana tego trzeciego, nie wiem czemu, nie jest w stanie dogonić czołówki, a przecież ma taką możliwość. W końcu Activision i podległe mu studia jak Lucas Arts jest znacznym wsparciem planu wydawniczego tej firmy, a mimo to, LEM nie jest w stanie się wyróżnić. Biernemu widzowi może się zacząć wydawać, że firma ta jest zadowolona ze swojego skrawku rynku i nie zamierza go poszerzać. Trudno bowiem udział w różnorakich imprezach nazwać znaczącym krokiem, ku dominacji. Sama jakość spolszczeń jest przyzwoita, ale całej już otoczki po prostu brak.
Znacząco nie wyróżnia się też EA Polska. Co prawda, w tym momencie niektórzy mogą się ze mną nie zgodzić, bowiem reklam gier EA w naszej telewizji jest całkiem sporo, więc marketing działa, jednakże jest to stały profesjonalny poziom, typowo zachodni :). A i jako oddział wielkiej korporacji, EA PL nie ma dużego pola do szczególnego rozpieszczania polskich graczy, co ma swe plusy i minusy. Plusami jest terminowość i wspomniana profesjonalność, z minusów można wymienić brak otoczki (EA Classic to trochę za mało) i cena gier.
3. Mali rynku
Jak na każdym rynku, tak i wśród dystrybutorów mamy małe firmy, które złośliwcy nazwaliby narybkiem. I być może mieli by rację, bowiem same firmy nie starają się zbytnio wyróżniać, wydają gry u nas, zgarniają kasę i interes się kręci. Nie wiem szczerze mówiąc, ile rynku mają w swych łapach "mali", ale zapewne całkiem sporo.
Owszem, wśród "małych" można wyróżnić firmy bardziej lub mniej "szare". W pierwszej kategorii znajdzie się zapewne TopWare, który szczególne okresy świetności miewa, kiedy jakaś gra Reality Pump wychodzi u nas, druga zaś to Nicolas Games, firma, która jest cieniem po Play-It, dawnym wielkim, zaś trzecia to IQ publishing. Do drugiej kategorii możemy wrzucić zapewne Play, które może i zgarnia wielką kasę, ale patrząc na cenę gier i ich grupę docelową, to zapewne nikogo to nie dziwi :). Pozostają jeszcze inne firmy, mniejsze bądź większe, które można wrzucić do drugiej kategorii, czasami jednak z powodu pewnej nijakości dolnej sfery rynku, trudno jest ocenić, gdzie co wrzucić. Dobra Gra jest tego świetnym przykładem, trudno bowiem umieścić ją w pierwszej kategorii nie jest to w końcu typowy dystrybutor, a i do drugiej po Painkillerze jakoś serca brak.
4. Kwestie ogólne.
Patche, Patche, Patche.
W dobie Internetu i plagi zabugowanych gier, która dociera nawet na konsole, kwestia patchy staję się jeszcze bardziej paląca, niż wcześniej. Niestety, problemu chyba nie zauważają nasi rodzimi dystrybutorzy. Chętnie biorą udział w bugowaniu gier, gorzej jednak z ich łataniem... Ciekawe, czy w końcu dojdziemy do takiego absurdu, że premiera patcha będzie wyczekiwana jak premiera gry? Choć z drugiej strony, jak czytałem temat poświęcony NwN2 na gram.pl, to już nie jest takie absurdalne. Brakuje tylko tygodnia newsów na owej stronie, który jeszcze bardziej rozpalałby atmosferę, przez omawianie aspektów łatki :).
No, ale zaraz zaraz. Przecież to podobno nie jest wina naszych dystrybutorów, tylko zachodnich wydawców! Ile w tym prawdy, szczerze mówiąc nie wiem. Faktem jest jednak, że źle się dzieje. Problemy z patchami są w przypadku Atari, a także UbiSoft i Paradox. Trudno więc uwierzyć w całkowitą niewinność naszych dystrybutorów i w to, że te wszystkie firmy się obraziły na nas. A jeśli już nie mamy mieć nadziei na szybki wydawanie łatek do PL wersji, to może czas wreszcie wydawać większość gier w podwójnych wersjach językowych? Rozwiązanie to było błogosławieństwem w przypadku Splinter Cell Chaos Theory, bo na PL wersję patcha 1.05 musieliśmy czekać niemal rok... Ale dzięki wersji ang. mało kogo to obchodziło. Ale chyba ten idealistyczny obraz polskiego rynku gier nie ma szans na powodzenie, a szkoda. Przynajmniej problem ten nie dotyczy wszystkich gier i tak patche do Company of Heroes, bądź gier Blizzarda mamy bez jakichkolwiek opóźnień.
Inną sprawą są różnorakie mini-dodatki. Pytaniem jest, czy gdy już Polscy dystrybutorzy zdominują rynek konsol, to czy będą także przekładali treść tych dodatków na rodzimy język. Na razie średnio im to idzie na polu pecetów (tzn. oficjalne mody do Obliviona Cenega wydała razem z pełnoprawnym dodatkiem, zaś CDP w przypadku NwN1 uczynił to dopiero przy diamentowej edycji). Poczekamy i zobaczymy, na co wpadną nasi dystrybutorzy.
Kogo wina?
Kwestie poruszyłem przed chwilą, teraz ją rozwinę. Wiadome jest, że dystrybutor jest ograniczony przez zachodniego wydawcę i to często w sposób bardzo restrykcyjny. To zapewne z powodu tych ograniczeń i ogólnych niesnasek najpierw CDP zerwało umowę z Atari, a potem LEM miał problemy z wydaniem większości gier tej firmy.
Problemem jest jednak coś innego. Od czasu startu gram.pl i problemów z Dungeon Siege II, zaczęła się wg mnie niedobra praktyka zrzucania przez pracowników CDP winy na kogoś innego. Owszem, gracze powinni być obiektywni i wyrozumiali, ale to w końcu oni są klientami, to od nich powinna być zależna firma. Tymczasem jest na odwrót, większa cześć graczy podczas pierwszych wpadek CDP dawała tej firmie kredyt zaufania, nie poddawała w wątpliwość słów, że to nie wina dystrybutora. Jednakże gdy słyszy się to samo podczas kolejnej i kolejnej wpadki, wyrozumiałości powoli brak, a człowiek coraz bardziej czuje się zrobiony w konia. Jeśli do tego dodać brak informowania ludzi, co się dzieję ze sprawą, wielu ludziom puszczają nerwy. Czy to jednak upoważnia do bluzgania na dystrybutora? Nie. Jednakże do krytyki tak. Szkoda, że CDP sięgnęło po ten chwyt zamiast przyznać się do porażki i jakoś zadość uczynić, jak teraz widać po forum gram.pl, te zagranie było na wyjątkowo krótką metę i szybko się zużyło.
Inna sprawa, że takich problemów nie było 7 lat temu. Gdyby wtedy winę za złe spolszczenie CDP zrzucało na Interplay, to wątpię, by ktoś przyjął to do wiadomości. Czemu więc wtedy się udawało wszystko dopiąć na ostatni guzik, a teraz się nie da? To chyba tylko pracownicy CDP wiedzą...
Totalny, Rewolucja, Odjazdowy, Stajlowy, Yo
Reklama dźwignią handlu. To jest dość oczywista prawda, ciekaw jestem tylko, czy przypadkiem ktoś nie popada w przesadę u naszych rodzimych dystrybutorów. Z jednej strony mamy multum reklam w czasopismach, na serwisach internetowych, okraszone "odjazdowymi" hasełkami, z drugiej brakuje turniejów, bądź zaangażowania w imprezy o grach. Odnoszę, może złudne wrażenie, że LEM bardziej się angażuję w promowanie turniejów i wszelakich imprez niż Cenega i CDP razem wzięte. Jest to dla mnie dziwne tym bardziej, że ta druga firma coraz aktywniej promuje się w telewizji. No cóż, ale do czegoś w końcu Polska zobowiązuje ;).
Inna kwestią jest zasadność haseł i nazw. Najstarsza Extra Klasyka, od tej najnowszej jak dla mnie nie różni się niczym poza szerokością pudełka i wyglądem, ale może jestem niedoinformowany? Tak samo sprawa ma się z Rewolucją Cenową, owszem piękna seria i w ogóle, ale jest to jak dla mnie bardziej ewolucja pomysłu Extra Gry. No, ale kto oczekiwał po reklamie prawdy :). Prawdziwą rewolucją by było, gdyby któryś z dystrybutorów zdecydował się na Game on Demand. Po krótce chodzi o to, że kupujesz grę w Internecie i ją sobie ściągasz na dysk, jeśli doszłyby do tego odpowiednio niższe ceny, byłaby to naprawdę ciekawa oferta. Szkoda tylko, że oferuję to jak na razie wyłącznie Topware i EA.
A co z konsolami?
Konsole, które dominują na zachodzie, zaczynają i u nas coraz bardziej się rozgaszczać. Jak to dalej się potoczy, trudno przewidzieć, ale żeby konsole zyskały u nas popularność, na masową skalę powinny być spolszczane gry. I kto wie, może za kilka lat problemem nie będzie kupno polskiej wersji gry na Xbox 360, a właśnie angielskiej? Oby, oby, na razie to wszystko trochę ślamazarnie się ciągnęło, ale na szczęście dzięki MS, w ostatnich miesiącach wszystko nabrało rozpędu i oby się nie zatrzymało.
5. Podsumowanie
Jeśli ktoś dotarł do tego miejsca, moje szczere gratulacje ;). Jaki więc wyłania się nam obraz rynku? Gdy kupujesz długo wyczekiwaną grę i przychodzisz do domu, gwałtownym ruchem zdzierając folię z opakowania i będąc zachwyconym wytłoczonym tytułem na pudełku, szybko wertując kolorową instrukcję i podziwiając dodatki jest pięknie. Gdy jednak włożysz płytę do napędu DVD, zainstalujesz i zamiast gry zobaczysz szereg trudności mina ci zrzędnie, wyjmiesz DVD, włożysz do jeszcze pachnącego pudełka i odstawisz na zakurzoną półkę. I taki właśnie jest obraz rynku, niestety. Przerost formy nad treścią. Biorąc jednak pod uwagę, że jeszcze niedawno mało kto myślał o kupnie oryginalnej i spolszczonej gry, że CDP produkuje Wiedźmina i podobnie jak Cenega działa na innych rynkach zagranicznych, że ceny gier są znośne... To nie jest źle. Mogło być o wiele lepiej i miejmy nadzieję, że będzie! Tym optymistycznym akcentem zakończę ten wywód.