War Thunder – po prostu nie ma lepszego darmowego tytułu na PlayStation 4. Recenzja sPlay.pl
Najnowszą konsolę Sony testuję od dwóch miesięcy. Nieprzerwanie jestem na stanowisku, że to świetne urządzenie, które powinno znaleźć się w salonie każdego gracza. Może jeszcze nie teraz, ale na pewno za kilka miesięcy, kiedy biblioteka gier znacząco się powiększy. Co zabawne, pomimo wielu „wielkich” tytułów w prywatnej kolekcji, na PS4 najlepiej gra mi się w całkowicie bezpłatną grę, którą dobrze znają posiadacze komputerów osobistych. Jestem z Wami stuprocentowo szczery – War Thunder to jedno z najlepszych, co spotkało tę konsolę.

Od razu muszę napisać, że War Thunder jest tytułem stuprocentowo darmowym. Oznacza to, że gracz posiadający PlayStation 4 może zarówno pobrać go bez żadnych opłat z PS Store, jak również korzystać z wieloosobowej rozgrywki, NAWET POMIMO nieopłaconego abonamentu PlayStation Plus. War Thunder jest na tym polu chlubnym wyjątkiem, ponieważ wszystkie tytuły z trybem sieciowych zmagań wydane na PS4 wymagają subskrypcji.

Produkcja Gaijin Entertainment jest zupełnie inna – po prostu siadasz, uruchamiasz konsolę, odpalasz grę i już wskakujesz w świat podniebnych zmagań skrzydlatych, stalowych maszyn.
Kiedy grałem w War Thunder na PC, za pomocą myszki i klawiatury, nie było to przesadnie pasjonujące doświadczenie. Chociaż sterowność maszyn i tak prezentowała się znacznie lepiej, niż w konkurencyjnym World of Warplanes, to wciąż nie było to. Bez zewnętrznego kontrolera ten tytuł tracił naprawdę wiele. Czwarty DualShock z nawiązką naprawia ten problem. Podoba mi się zwłaszcza, w jaki sposób twórcy wykorzystali przedni panel dotykowy – ten służy na kursor myszy znany w edycji PC. Dzięki tak prostemu i funkcjonalnemu rozwiązaniu problem związany z poruszaniem się po szczegółowych ekranach interfejsu znika całkowicie. Szkoda tylko, że kontroler tak delikatnie wibruje – aż prosi się, aby wręcz szalał w dłoniach, oddając moc i ryk silników latających maszyn.

W War Thunder na PS4 gra się znacznie lepiej, niż na komputerze osobistym. W teorii to dwie takie same produkcje, dające te same możliwości oraz wyglądające tak samo. Ba, powiedziałbym nawet, że wersja na komputery osobiste jest znacznie bardziej przyjemna dla oka, niż ta w wydaniu na urządzenie Sony. Mimo tego specyficzna magia grania na konsoli idealnie oplotła tytuł od Gaijin Entertainment swoimi niewidzialnymi mackami. Wszystko jest tutaj instant, dokładnie tak, jak jedzenie w fast-foodach. Szybkie logowanie na swoje konto, jeszcze szybsze automatyczne wyszukiwanie rozgrywki, błyskawiczne ładowanie i już jesteśmy na przedmieściach Berlina albo gdzieś nad Pacyfikiem. Okres między uruchomieniem gry a pilotażem samolotu to mniej więcej 60 sekund – War Thunder o nic nie pyta, niczego nie sugeruje, nie stara się komplikować.
Masz pół godziny i chcesz się odstresować? Inni gracze już czekają, w swoich śmiercionośnych maszynach, abyś podjął szybkie, ale niesamowicie intensywne i emocjonujące zmagania.
No właśnie. Emocje. Tych w War Thunder jest naprawdę dużo. Na pewno więcej, niż w konkurencyjnym World of Warplanes. Tam starcia trwają często kilka minut, tutaj nawet kilkanaście. Pomimo tego, wymiana ognia, lawirowanie między górskimi szczytami czy próba zgubienia ogona – wszystko jest tutaj bardzo soczyste, pomimo ogromnych, pustych przestrzeni nad głowami niewidzialnych cywilów. Powietrzne starcia trzymają w napięciu. Serie ognia dziurawiące kadłub, ogień buchający z silników czy próba wylądowania pomimo urwanego skrzydła – kiedy chce, War Thunder potrafi być niezwykle filmowy oraz efektowny. To przy okazji tytuł, w którym panuje znacznie mniejsza porcja chaosu, niż u wcześniej wspomnianej konkurencji. Starcia są bardzo personalne i niezwykle indywidualne. Czuć rywalizację pomiędzy konkretnymi, prawdziwymi pilotami, którzy prędzej rozbiją się o skały, niżeli odpuszczą przeciwnikowi, który wcześniej zaszedł im za skórę.

Nie boli nawet mozolny proces zdobywania kolejnych ulepszeń oraz nowych maszyn. Ten początkowo jest stosunkowo szybki, natomiast zwalnia w momencie, w którym naprawę potrafimy już walczyć w przestworzach, wyciągając z tego sporo frajdy.
Muszę się jednak przyczepić do samych początków rozwoju kadry pilotów, maszyn w hangarze i tym podobnych – War Thunder na starcie może przytłaczać ilością informacji, natomiast twórca w żaden sposób nie stara się wytłumaczyć początkującemu kadetowi co i jak. Dla obeznanych, komputerowych graczy nie będzie to żadnym problemem, ale „świeżnyki” mogą natrafić na wiele pytań bez łatwych odpowiedzi. Na całe szczęście praktyka to najlepsza nauka, natomiast model mikrotranskacji przyjęty w grze sprawia, że ta nie męczy. Zwłaszcza, kiedy rozgrywa się jedynie szybkie, krótkie sesje po 2-3 pojedynki dziennie.

War Thunder to mój faworyt na PS4. Tytuł dedykuję wszystkim. Tym, którzy mogą sobie pozwolić na każdą nowość wydaną na konsolę Sony, jak również mniej zasobnym graczom, z bardziej „nagim” zestawem. To darmowa rozgrywka na naprawdę wysokim poziomie. W War Thunder gram nieustannie, od wielu tygodni i nie wydałem na ten tytuł ani grosza. Jestem przekonany, że podobnie będzie z Wami. Gaijin trafił ze swoją ofertą w dziesiątkę – ich MMO z samolotami w rolach głównych stanowi świetną możliwość „przeczekania” na tytuły naprawdę wielkie, które dopiero nadejdą w 2014 roku. Mimo tego, mam dziwne wrażenie, że nawet, kiedy będę już testował DriveClub oraz Order 1886, omawiany tytuł nie zniknie z pamięci mojego PlayStation 4.