REKLAMA

Cliffhanger i miesiąc czekania. Dlaczego Netflix podzielił 3. sezon "Wiedźmina" na 2 części?

Przy okazji 3. sezonu "Wiedźmina" Netflix zastosował zabieg, do którego subskrybenci serwisu zdążyli się już przyzwyczaić - podzielił nową serię swojej produkcji na dwie części. Jak twórcy usprawiedliwiają ten zabieg i czy faktycznie jest jakoś uzasadniony? Uwaga: spoilery!

wiedźmin 3 netflix podział sezonu cliffhanger zakończenie finał
REKLAMA

3. sezon "Wiedźmina" okazał się lepszy od poprzedniego, choć - jak wiemy - poprzeczka nie była zawieszona zbyt wysoko. Nowa odsłona wraca do źródła, odtwarzając główną oś fabularną w serialu, co nie oznacza, że tym razem zabrakło modyfikacji i wprowadzenia nowych wątków czy postaci. Skupmy się jednak na kontrowersyjnym pomyśle podziału serii na dwie części i pytaniu: czy udało się go jakoś uzasadnić?

Netflix potwierdził podział i daty premier obu partii w kwietniu tego roku. Nie sprawdziły się zatem pogłoski o możliwej cotygodniowej publikacji kolejnych odcinków - praktyki, która zdecydowanie lepiej robi promocji danego tytułu oraz dłużej podtrzymuje internetowe dyskusje na jego temat. Wie o tym HBO, pojmuje to Amazon.

Niemniej jednak tego typu podział pomaga osiągnąć zbliżony efekt - przez miesiąc nikt o pierwszej części nie zapomni, dyskusje będą trwać, cliffhanger wzmoże niecierpliwość i podsyci oczekiwania. W końcu ostatnie epizody sezonu mają pokazać nam jedne z najbardziej emocjonujących wydarzeń w sadze: przewrót na Thanedd i jego konsekwencje.

REKLAMA
Wiedźmin 3

Wiedźmin: sezon 3. Podział na dwie części

A jednak twórcy nie planowali tego podziału od samego początku. Producent wykonawczy serialu, Steve Gaub, otwarcie przyznał, że podjęcie tej decyzji zostało zainspirowane 4. sezonem "Stranger Things", czyli największego hitu Netfliksa:

Na szczęście, gdy byliśmy w trakcie produkcji, pojawiło się nowe "Stranger Things", którego sezon został podzielony. To było dla nas bardzo przekonujące, ponieważ nie można cieszyć się cliffhangerem w środku sezonu w serialu na platformie streamingowej, który udostępniany jest od razu w całości - a chcieliśmy, aby fani mogli czegoś takiego doświadczyć. Z naszej perspektywy, chodziło bardziej o decyzję, na którym odcinku zrobić ten podział. Netflix całkowicie poparł ten pomysł i myślę, że dla naszych fanów będzie to naprawdę fajne, ponieważ pozwoli im na rozłożenie tego doświadczenia w czasie i da nam lato pełne wiedźmińskich przygód.

Czytaj także:

REKLAMA

Decyzja należała zatem bezpośrednio do twórców, ale można się spodziewać, że została podyktowana chęcią przeciągnięcia buzzu wokół nowej serii najdłużej jak to tylko możliwe. Wybór piątego odcinka jako rozdziału zamykającego część pierwszą wydaje się rozsądny - ci, którzy znają książki, wiedzą, że najważniejsze i najbardziej spektakularne sceny dopiero przed nimi. Pozostali usłyszą, że na Thanedd zaczęło się dziać coś złego (w końcu Geralt pod koniec epizodu słyszy krzyki uciekających i mordowanych); serial zostawi ich z obrazem wiedźmina z nożem Dijkstry na gardle. Wiadomo, że będzie się dziać. Za miesiąc najpewniej wielu klientów platformy rzuci się do oglądania.

Tym bardziej, że przedłuży to również pożegnanie z Henrym Cavillem - a to właśnie ze względu na niego wielu widzów jeszcze nie porzuciło serialu. Mnóstwo osób chce zobaczyć, w jaki sposób Netflix pożegna uwielbianego aktora. Taki chwyt może mieć też inne zastosowanie: ta część odbiorców, która zrezygnowała z serwisu, wróci do niego, by zobaczyć nowego "Wieśka" - dzięki temu podziałowi jednorazowe wykupienie miesięcznej subskrypcji nie wystarczy i widzowie będą musieli zostać tam nieco dłużej. Poza tym w ten sposób łatwiej podtrzymać iluzję tego, że serwis co miesiąc niezmiennie serwuje nam głośne premiery.

Tak czy owak - niezależnie od tego, jak na to spojrzeć - podział wydaje się decyzją racjonalną, zrozumiałą z marketingowego punktu widzenia oraz sensowną fabularnie. To nie urwana w przypadkowym momencie opowieść; to zamknięcie pewnego rozdziału, chwila na wytchnienie przed zrzuceniem prawdziwej bomby. Bo ostatnie trzy epizody nowego sezonu "Wiedźmina" zmienią naprawdę wiele.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA