Jeden z reżyserów serialu "Wiedźmin" postanowił podziękować Henry'emu Cavillowi za pracę nad serią. Co ciekawe, skomentował przy okazji fakt odejścia aktora z obsady - jego zdaniem powody tej decyzji nie mają zbyt wiele wspólnego z tym, co sugerują pogłoski (bądź co bądź: niepotwierdzone).
Fakt, że w 3. sezonie "Wiedźmina" Henry Cavill sportretował tytułowego zabójcę potworów po raz ostatni, jest dla wielu widzów powodem ostatecznej rezygnacji ze śledzenia kolejnych odsłon. Niektórzy podtrzymują, że w najgorszych momentach wyłącznie gwiazdor dźwigał serial na swoich barkach i właściwie tylko dla niego warto go było oglądać. Duże słowa, choć zrozumiałe - Cavill wnosił do produkcji coś, co ułatwiało przymknięcie oka na część niedociągnięć, ciesząc przy okazji nasze oczy osobistym udziałem w świetnie zrealizowanych sekwencjach akcji.
Aktora żegnało już kilkoro członków obsady i twórców; Marc Jobst, jeden z reżyserów, zabrał głos dopiero teraz. Jobst podziękował Cavillowi i wygłosił opinię na temat jego rezygnacji z projektu. Przypomnę, że na przestrzeni miesięcy pojawiło się całe mnóstwo spekulacji na dotyczących tego, dlaczego Brytyjczyk zdecydował się opuścić serial, pomimo wielkiej miłości do materiału źródłowego i zawziętego ubiegania się o tę rolę. W gruncie rzeczy nie mamy jednak stuprocentowej pewności co do żadnej z nich.
Czytaj także:
Wiedźmin: Henry Cavill miał być wyczerpany rolą
Spójrzcie na to w ten sposób: Henry nakręcił trzy sezony, to były bardzo wymagające sceny. Henry wykonuje wszystkie swoje popisy kaskaderskie, nie pozwala nawet dublować swojej ręki. Jeśli robimy zbliżenie dłoni chwytającej miecz, musi to być jego dłoń. Normalnie wyglądałoby to tak, że sprowadzilibyśmy dublera, aby Henry mógł w tym czasie nakręcić inną scenę w innym miejscu; nie musielibyśmy mu przeszkadzać. Henry się na to nie godzi - i w rezultacie efekty są nadzwyczajne. Przede wszystkim pracujesz z niesamowitym atletą, który trenuje wiele godzin przed i kilka godzin po zakończeniu zdjęć. Po trwającej 12 godzin pracy na planie wciąż bardzo zależy mu na pracy, którą wykonuje
- chwalił Cavilla twórca.
To bardzo wyczerpujące dla głównego aktora, więc po trzech sezonach myślę sobie: okej, powołał serial do życia i jeśli czuje, że zrobił, co mógł - wierzę mu. To skupienie, które on ma i to pragnienie, aby zrobić to wszystko dobrze, jest prawdziwym darem. Motywuje innych do powiedzenia sobie: wystarczająco dobre nie jest wystarczająco dobre. To musi być fantastyczne! Wszyscy chcemy tak pracować: nie chcemy robić czegoś dobrego, chcemy robić coś niesamowitego.
W rozumowie ze "Screen Rant" twórca wychwalał pracę Cavilla i przyznał, że jest pod ogromnym wrażeniem jego oddania. Zwłaszcza sceny walk wymagały ogromu wysiłku: nawet operatorzy kamery uczyli się przez kilka miesięcy choreografii potyczek, by zostały one jak najbardziej efektownie nakręcone. Z kolei miecze, których używa się na planie, nie są ostre, ale są za to bardzo ciężkie i wymagają niesamowitej sprawności i precyzji, by nikomu nie zrobić krzywdy.
Jobst podsumował, że z takim zaangażowaniem i podejściem do kreowania postaci trudno dziwić się rezygnacji po kilku niezwykle intensywnych latach - czas i zmęczenie robią swoje. To był bardzo wyczerpujący okres.
To interesująca możliwość, ale w żadnym wypadku nie rozwiewa wątpliwości. Dopóki jednak sam Cavill nie zdecyduje się otwarcie opowiedzieć o przyczynach rezygnacji, zostają nam jedynie spekulacje. Tymczasem prace nad 4. sezonem "Wiedźmina" zostały wstrzymane w związku ze strajkami scenarzystów i aktorów. W roli Geralta z Rivii Henry’ego Cavilla zastąpi Liam Hemsworth.