Wreszcie - krzyknąłem radośnie na widok gorącej wiadomości, jaką była ogłoszona przez CD Projekt Red Studio, dotyczącej udostępnienia pierwszego, darmowego modu do najlepszej - według mnie - gry cRPG zeszłego roku. Długo było nam czekać. Po niejednej obsuwie w końcu możemy zagrać w nowe przygody wiedźmina Geralta. A wraz z nimi pobawić się - na razie wersją beta - narzędziem edytorskim D'jini.
Trafiamy do Doliny Kaer Morhen, lokacji zaiste OGROMNEJ, w pełni tego słowa znaczeniu (o tym za moment). Jako Geralt z Rivii wracamy z powrotem do wiedźmińskiego siedliszcza (akcja dzieje się tuż przed wydarzeniami, które miejsce miały w podstawowej wersji), ale po drodze do twierdzy natrafiamy na obóz pełen uzbrojonych po zęby krasnoludów oraz ludzi z... uroczą czarodziejką na czele. Powodem ich pobytu niedaleko ruin Kaer Morhen jest sprawa nie tyle co ciekawa, ile skomplikowana.
Zarówno szlachcica, jak i owej persony posługującej się magią, Sabriny (znacie?), celem zawitania do Gór Sinych jest dziecko niespodzianka Eskela, które to jest jakoby przeklęte. Tym dzieckiem jest niejaka Deidre. Tak, dobrze myślicie. Od nas zależeć będzie czy oddamy słodkie dziewczę w ręce (podłej?) Glevissig czy pozostaniemy neutralni.
Dodatkowa przygoda to nie tylko nowa lokacja (i - pozwolę sobie tak nazwać -"podlokacja", czyli kapitalnie zrealizowany namiot czarodziejki), ale także kilka questów oraz ciekawa warstwa fabularna, która wcale nie jest gorsza od niektórych "grubszych", sfabularyzowanych zadań z podstawowej wersji Wiedźmina. Ponadto - dwa nowe modele pos... a w zasadzie - kobiet (Sabriny i Deidre). I... nawiązania do np. opowiadania "Mniejsze zło" z "Ostatniego życzenia". Dla zapominalskich - wątek ten dotyczył Stregobora oraz Dzierzby - lub jak kto woli - Renfri. Sabrina to Stregobor, a Deidre to Renfri, tyle że w "Cenie neutralności" role się odwróciły i to czarodziejka ściga "potwora" - dziecko niespodziankę.... Nawet natkniemy się na teksty niemalże żywcem wyciągnięte z "Mniejszego zła". Gratka dla tych, co czytali i... w sumie tylko dla nich. Dlatego też polecałbym ten mod raczej znającym opowiadania o Geralcie, bo powyższa kwestia to nie jedyne nawiązanie. Dla jednych - świetna sprawa, dla drugich - całkowita porażka. Na dodatek do smacznego tortu - różne końcowe (malowane) scenki, jak i same wydarzenia przed finałem mogą wypaść iście odmiennie.
Wracając do kwestii wizualnych. Trzeba przyznać, że twórcy naprawdę postarali się przy Dolinie Kaer Morhen, gdyż nie tylko wielkość, ale sama jakość lokacji robi piorunujące wrażenie. Nawet pokuszę się o stwierdzenie, iż rozmiarami bije wszystkie te, które mogliśmy podziwiać w podstawce, a jeśli tego nie robi, to na pewno - porównywalnie wielkie. I przez całą lokację żadnych ekranów ładowania gry, które pojawiają się li tylko po wejściu do miejsc zamkniętych, czyli starej kopalni oraz namiotu Sabriny. O optymalizacji nie ma co pisać, jest tak jak było przed zmianami (łatka 1.3, do której dołączony był recenzowany mod, w zasadzie niewiele zmian wprowadziła, na to przyjdzie nam jeszcze poczekać co najmniej do maja). Ale cała reszta pod względem szaty graficznej trzyma poziom Wiedźmina. Szczególnie podobało mi się schronienie czarodziejki oraz modele postaci, zwłaszcza Deidre. Mogę narazić się co prawda niektórym, ale jej model moim zdaniem jest zdecydowanie ładniejszy od Shani i wydekoltowanej Triss, a to już nie lada wyczyn. Chociaż nie ujawnia nam nieco dokładniej swoich ponętnych kształtów - dość skromnie ukazuje swoją aparycję. Moje oczy zauważyły też poprawę w kwestii animacji Geralta. Przy starcie postaci nie wychwyciły one już "pływania" po powierzchni. Być może nadal występuje, ale na pewno w mniejszym stopniu, niż widzieliśmy to w podstawowej wersji.
Grając w "Cenę neutralności" brakowało mi dubbingu. Szelest liści, odgłosy wydawane przez wilki i gęsi oraz znacząco wpływająca na odbiór gry muzyka nie wystarczają, by w pełni cieszyć się zabawą. Tak świetnie podłożono głosy postaciom w Wiedźminie, że teraz braki są aż nadto widoczne... Szkoda, szkoda, że twórcy nie pokusili się oto, ale cóż, nie możemy za wiele spodziewać się po zwykłym modzie.
Osobiście nie czuję się rozczarowany jakością "Ceny neutralności", bo nowa przygoda jest bardzo dobra, żeby nie powiedzieć celująca. Ciekawy wątek, niezgorsza szata graficzna (nieodbiegająca od tego, co prezentował Wiedźmin), czuć "rękę" Sapka i po chwili zaznajomienia - niby z pozoru nic ciekawego - potrafi mocno przykuć do ekranu monitora. Zauważyć można, że trudność gry zwiększyła się. Albo to za sprawą za niskiego poziomu postaci (startujemy z 20) lub zbyt "podrasowanych" przeciwników, ale walki są odrobinę cięższą przeprawą. W samych potyczkach też kilka zmian in plus, więc walki z archesporami już nie irytują tak jak wcześniej. Tyle plusów, a tak mało minusów? Szczerze mówiąc trudno mi się tu do czegokolwiek przyczepić.
Zatem otrzymaliśmy naprawdę wart uwagi mod do cenionego przez branżę i graczy rodzimego produktu. W "Cenę neutralności" gra się nie gorzej niż w przygody, w których braliśmy udział w Wiedźminie. I cóż mogę rzec na podsumowanie? Zdecydowanie poświęćcie czas na pobranie niemałych rozmiarów łatki (ponad 300MB), bo dla fanów twórczości Sapkowskiego, jak i samej gry będzie to ponad 1,5 godziny wspaniałej frajdy. Miałem trudności z oceną końcową, bo z początku raczej byłem zniechęcony, ale ochota przyszła sama, gdy posiedziałem trochę dłużej przy monitorze... aż do ukończenia "Ceny neutralności".
Dla "modderów" REDzi przygotowali - szkoda, że wersję beta - D'jiniego. Teraz czekamy do maja, kiedy to wyjść ma Edycja Rozszerzona, a wraz z nią wiele, wiele zmian i znowu nowe przygody. Opisywany mod to zaledwie przedsmak tego, co nas czeka już niedługo, gdy fani zasypią nas kolejnymi, amatorskimi przygodami. Widać, że twórcy nie chcą, by szybko zapomniano o największej polskiej grze. Za wcześnie jednak, by mówić, że Wiedźmin będzie żył wiecznie i trzymał nie gorzej niż Neverwinter Nights. Ale i na to przyjdzie czas...