REKLAMA

Współczesny klasyk filmowego romansu. Mija 10 lat od premiery wybornego reprezentanta gatunku

Choć 10 lat to stosunkowo młody wiek dla filmu, po tym czasie da się uzyskać miano klasyka. Przykładem na potwierdzenie tej tezy jest "Wiek Adaline", uznawany po dziś dzień za jednego z czołowych reprezentantów swojego gatunku.

wiek adaline opinia film
REKLAMA

Prawdę powiedziawszy, dopiero po jakimś czasie w pełni przekonałem się do kina romantycznego. Moja pierwsza styczność z tą sekcją filmową miała miejsce wiele lat temu, za dzieciaka, kiedy wieczorem, na TVN leciał "Francuski pocałunek" z Meg Ryan i Kevinem Klinem. Do dnia dzisiejszego mam wielki sentyment do tego filmu, nawet mimo tego, że na poziomie stricte filmoznawczym aż tak już się nim nie zachwycam. Później doszły produkcje spod literackiego znaku Nicholasa Sparksa - oczywiście "Pamiętnik", ale też "List w butelce" czy "Noce w Rodanthe". W międzyczasie trafił się film będący bohaterem dzisiejszego artykułu - "Wiek Adaline". Za chwilę minie 10 lat od jego kinowej premiery w Polsce.

Wiek Adaline - czas się zatrzymał, a co z miłością? 

REKLAMA

Główną bohaterką, jak nietrudno się domyślić, jest Adaline Bowman (Blake Lively), młoda kobieta mająca dość ułożone życie w postaci męża i córki. Kilka lat później mężczyzna jednak ginie. Niemal rok po jego śmierci zdaje się, że Adaline podzieli jego los - jej samochód spada do wąwozu. Uderzenie pioruna przywraca ją jednak do życia, a także sprawia, że przestaje się starzeć.

Sam koncept bardziej pasuje do jakiejś produkcji science-fiction - zresztą sam temat czasu życia już nieraz był wykorzystywany przez twórców, chociażby w postaci słynnego "Wyścigu z czasem" z Justinem Timberlake'em. "Wiek Adaline" to jednak zupełnie inne klimaty. Oczywiście sama kwestia tego zjawiska jest istotna i wprost definiuje działania bohaterki - musi zmieniać tożsamość, ukrywać się ze swoją przypadłością, przez co realnie nie ma szansy na stabilność życiową i szczęście - ona się nie starzeje, zaś jej partnerzy już tak. Niby wydaje się, że położenie Adaline jest idealne: w końcu jej stan jest niejako spełnieniem marzeń gatunku ludzkiego - wieczna młodość, nieśmiertelność. Rzeczywistość jest jednak dużo bardziej uciążliwa - dla niej, dla miłości, którą uważa za "bolesny epizod, jeśli nie można się razem starzeć".

Jak to w romansach bywa, wreszcie na drodze protagonistki staje ON. Mężczyzna ze snów, z którym Adaline (i wzajemnie) będzie chciała zbudować trwałą relację - jak jednak to zrobić w jej przypadku? Dwoje zakochanych będzie się zmagać z przeciwnościami, żeby w końcu odnaleźć swoje szczęście. Gdyby nie koncept zatrzymania czasu, dość silnie zaakcentowany i podany w formie przejmującego dramatu wątek przemijania, "Wiek Adaline" zapewne łatwo byłoby zakwalifikować jako tanią baję i klasyczne romansidło. Na całe szczęście stało się zupełnie inaczej. 

O ile współcześnie mam sporo obiekcji co do samej postaci Blake Lively, jej aktywności medialnej czy umiejętności aktorskich (moim zdaniem zdecydowanie zanikły), o tyle muszę przyznać, że w "Wieku Adaline" aktorka zaprezentowała szczyt swoich możliwości, wzbiła się na wyżyny. Lively wcieliła się w postać, wobec której ciężko o brak empatii, a przy tym u jej bohaterki można dostrzec sporo autentyzmu, faktycznego życiowego doświadczenia i stonowania. Lively nigdy później nie dotknęła w swojej karierze takiego poziomu, iaki zaprezentowała w tym filmie.

Jednak nie tylko ona króluje na ekranie. Absolutne tour de force zalicza Harrison Ford, który w "Wieku Adaline" notuje nietypową dla siebie, bardzo wzruszającą rolę. Przyznam szczerze, że gdy pierwszy raz obejrzałem ten film, byłem nie tyle zaskoczony samym udziałem Forda, a tym, jak wspaniale przekazał dość trudne emocje swojej postaci. Nie on jeden zresztą - jeśli chodzi o kinowych weteranów, bardzo dobrze wypada również Ellen Burstyn, która wciela się w córkę Adaline, Flemming - panie mają ujmującą chemię i świetnie idzie im granie matki i córki w inny sposób, niż sugerowałby to ich wiek. Bardzo porządnie wypada również Michiel Huisman w roli Ellisa.

"Wiek Adaline" po 10 latach od premiery nie starzeje się, a jeśli już, to jak wino. Zapewne w kanonie gatunku znalazłyby się lepsze pozycje, ale jeśli chodzi o współczesność, to zdecydowanie jest pozycja, z którą warto się zapoznać, przypomnieć ją sobie i wrócić do tej niekoniecznie wesołej bajki.

"Wiek Adaline" jest dostępny do obejrzenia na platformie Prime Video.

Więcej informacji ze świata kina przeczytacie na Spider's Web:

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-05-14T17:38:13+02:00
Aktualizacja: 2025-05-14T13:03:31+02:00
Aktualizacja: 2025-05-14T11:23:22+02:00
Aktualizacja: 2025-05-13T11:03:43+02:00
Aktualizacja: 2025-05-13T10:20:06+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA