REKLAMA

Winning Eleven 10 [PS2]

James Brown śpiewał "I feel good", EA Sports ze swoją Fifą zaczyna śpiewać "Don't wory, be happy", a szanowny Seabass i spółka zaraz po wydaniu Pro Evolution Soccer 5 wziął się za "Show must go on". Wspomniany szef projektu, pan Seabass zamiast drogą "Elektroników" lekko poprawić starą wersję, wziął do ręki pejcza, zakasał rękawy i razem z programistami mocno przez rok pracował, aby dać nam po raz kolejny produkt odmienny od pozostałych Pro Evo.

Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Mam nadzieje, że po przeczytaniu tegoż artykułu powstanie Wam w głowie jasny obraz nadchodzącej gry. Postaram się nakreślić różnice między WE 10, a dobrze nam znanym Pro Evolution Soccer 5. Najlepiej, jeżeli zacznę od początku, czyli od grafiki.

REKLAMA

Playstation pokazało nam już wszystko, na co go było stać, zmieniły się tylko animacje zawodników. Teraz przewracają się dużo bardziej realistycznie. Zwody, prowadzenie piłki, główki i woleje wyglądają naturalniej, ale już animacja po strzeleniu bramki, kiedy przychodzi się cieszyć, piłkarze zamieniają się w stado paralityków, bez emocjonalnie biegają wokół siebie jakby od os się otrzepując. Ale co najważniejsze, jeżeli chodzi o stronę wizualną, gra się płynnie, nawet przy większym zamieszaniu w polu karnym jest dobrze, nic nie przycina i nie zwalnia, stałe 60 klatek na sekundę. Na domowych komputerach zapewne zobaczymy lepszą jakość obrazu (wysoka rozdzielczość robi swoje), a na X360, którego PES 6 także zaszczyci swoja obecnością, to już będzie tabletka viagry. Możliwe, że zobaczymy jakieś nowe filtry, których poprawnego wypowiadania nazw będziemy się uczyć przez kolejny rok, odpowiednio dopakowane tekstury, ale na rewolucje bym nie czekał, w końcu będzie to tylko konwersja z PS2.

Dźwięki też zostały raczej te, które już dobrze znamy, w końcu nie da się wymyślić innego odgłosu kopanej piłki, może przyśpiewek jest troszkę więcej. Komentarz, jaki będzie, tego nie wiem, ale ten japoński zawsze jest najlepszy, komentatorzy wręcz krzyczą do mikrofonu, podniecają się nawet odebraniem piłki, dokładniejszym podaniem, czy udanym wślizgiem. Nie mam pojęcia, co do mnie mówili, ale o wiele bardziej podobał mi się sposób ich mówienia niż ten, którym są karmieni Europejczycy. Przejdźmy jednak do tego, co najważniejsze, rzeczy, dla której postanowiłem napisać ten artykuł, mianowicie zmiany, jakimi został dotknięty system rozgrywki.

Jak się je najnowsze WE? Zdecydowanie szybciej, zawodnicy reagują dużo żwawiej na nasze polecenia, niż w PES 5. Odszedł ruch "boczkiem, boczkiem", który to miał miejsce po naciśnięciu prostopadłego kierunku w stosunku do kierunku, w którym biegł zawodnik. Niby nic, a zmienia troszkę sposób podejścia do pojedynków między piłkarzami. Trzeba teraz mocno nakombinować, aby przejść jakiegoś obrońcę. Złamanie szyku obrony utrudnia także to, iż przeciwnik stara się nie odwracać od nas, choćby miał biec tyłem zawsze stara się patrzeć na piłkę. Też, wydawałoby się, banał, a jednak utrudnia to obejście takiego delikwenta. Cała linia obrony ustawia się wyżej niż przedtem, nie stoją teraz tak chętnie jako mur na swoim polu karnym. Ogólnie rzecz ujmując, wszyscy piłkarze ustawiają się lepiej, widać jak napastnik próbuje się wyrwać spod opieki przeciwnika, a obrońca stara się mu tę opiekę zapewnić. Przez ten "szczegół", w zaangażowaniu w grę naszych podopiecznych, łatwiej gra się kontry, ataki pozycyjne, czy te oparte na dwóch, trzech podaniach przed strzałem. Jedną z większych ról podczas meczu odgrywa parametr "Team Work" opisujący zawodników, czyli zdolności danego piłkarza do pracy zespołowej. Boiskowi koledzy o niskim współczynniku pracy w zespole będą tworzyć tzw. nieporozumienia, czyli ten pobiegnie w tą, a my podamy doń w zupełnie inną stronę. Podania na dobiegnięcie używa się teraz jako prostopadłej piłki, a te grane z L1, czyli górą, są teraz bardzo wysokie i dosyć krótkie. System podań, za sprawą między innymi tych zmian, jest więc bardziej naturalny: są katastrofalne w skutkach pomyłki, jak i akcje zespołowe, po których trzeba szukać szczęki po podłodze.

Jeżeli jesteśmy zdecydowani nie podawać piłki, mamy dwie możliwości. Po pierwsze wspomniane przeze mnie zwody, oraz wykorzystanie warunków fizycznych piłkarza, coś, czego jeszcze nie było. Piłkarz, który waży dużo, ma duże szanse na przepchnięcie się przez linie obrony, oczywiście często piłka gdzieś tam odskoczy, ale można śmiało popróbować się "poprzeciskać", gdyż sędzia pozwala na dużo więcej męskiej gry; jest teraz zdecydowanie mniej fauli, niż w poprzedniku. Gdy już przytrafi się faul możemy szybko wznowić grę dociskając L1 i R1 - że też wcześniej nikt na to nie wpadł. Rzuty wolne są troszkę mniej przewidywalne, zawodnikowi może po prostu strzał bądź dośrodkowanie nie wyjść, ale można po lekkim treningu zamieniać w bramki 7 na 10 wolnych z rozsądnych odległości.

Skoro wiemy już jak dostać się w okolice pola karnego, przyszedł czas na opisanie systemu strzałów. Mianowicie te soczyste próby z ok. 35 metrów to zamierzchła przeszłość. Pasek ładuje się szybciej, co nie pomaga graczom żywiołowym, a i o kiksy piłkarzy łatwiej. Koniec z sytuacjami, kiedy to odwracałeś się z piłką i byłeś pewny, że padnie bramka zanim przydusiłeś przycisk strzału, w tej chwili wszystko może pójść nie po Twojej myśli. Aby strzał był w miarę celny i mocny trzeba się doskonale ustawić, najlepiej już w bramce; dobrać odpowiednio siłę strzału, nie mieć nikogo miedzy bramką, a piłką - najlepiej w ogóle w promieniu stu metrów - a i tak możesz nie trafić.

Kiedy już po setkach treningów, ćwiczeń i nieudanych prób w końcu dojdziecie do jako takiej wprawy, to po pierwsze: będziecie starzy i stetryczali, a po drugie i tak nie da Wam to żadnej gwarancji, że strzelicie komuś bramkę, ba…, że traficie w jej światło. Może rzeczywiście troszkę przesadzam, ale po odstawieniu PES 5, gdzie z każdej pozycji można było zagrozić bramce przeciwnika, odrobinkę się zraziłem. Mile jestem zaskoczony jedynie strzałami z główki, nie trzeba już tak katorżniczo biec "byleby przed obrońcę", można śmiało już podejmować próby wrzutek ze skrzydła i bez kompleksów strzelać brameczki nawet w sporym zamieszaniu podbramkowym.

Pamiętacie jak Lehman, Dida, Toldo, Dudek, czy Boruc ratował Was od niechybnej porażki? No to są już tylko miłe wspomnienia. Stwierdzam w tej chwili fakt: Bramkarze w WE 10 to debile. Nie jest to może poprawne politycznie stwierdzenie, ale nic bardziej poprawnego nie da się użyć do opisania ich zachowań. Będą takie chwile, kiedy strzelisz tą upragnioną bramkę i nie będziesz miał satysfakcji z jej strzelenia, a kolega bądź koleżanka, z którą będziesz grał wzruszy tylko smutno ramionami z bezradności, ponieważ bramkarz wbił gałę do własnej bramki po idiotycznej interwencji.

Jeszcze kilka słów o trybach rozgrywki, ogólnie o grywalności i przestaje Was truć.

Zmian w tym pierwszym będzie niewiele, ale pojawiła się opcja rozegrania meczu rewanżowego, w którym liczą się bramki z zeszłego meczu i dalej "działają" nabyte urazy.

"Master League" nie doznała żadnej zmiany, tak samo puchary i ligi, w końcu lepsze jest wrogiem dobrego.

REKLAMA

Ostatnich kilka słów jak w Winning Eleven 10 się gra. Otóż gra się bardzo, ale to bardzo przyjemnie, emocjonująco; można się kreatywnie rozwinąć podczas budowania akcji, przenosić te znane z telewizyjnych transmisji na grę. Pomimo, iż pomarudziłem nad nowym systemem strzałów, to tak naprawdę jest on po prostu bardziej realistyczny dzięki swojej "niecelności".

Całym sercem czekam na zrozumiałą dla Europejczyków wersję i Wam także polecam zacząć odkładać pieniądze. Gra na półkach sklepowych pojawi się na przełomie jesieni i zimy 2006 na platformy takie jak PS2, X360 i PC

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA