Myślałam, że oglądam pokręcony thriller. Na szczęście "Zabójczy paradoks" Netfliksa to coś więcej
Zapowiadał się po prostu mocny thriller, a jest... zaskakujący koreański serial z niezłym twistem. Choć "Zabójczy paradoks" nie króluje jeszcze wśród TOP produkcji Netfliksa, to jestem przekonana, że wielu osobom przypadnie do gustu. Szczególnie tym, którzy uwielbiają pokręcone i trzymające w napięciu produkcje z kryminalnym motywem w tle.
"Zabójczy paradoks" wpadł na Netfliksa w miniony weekend. Koreańska produkcja powstała w oparciu o dziesięcioodcinkowy webtoon autorstwa użytkownika o pseudonimie kkomabi i muszę przyznać, że to jedna z bardziej pokręconych rzeczy, jakie ostatnio widziałam. Historia skupia się bowiem na Tangu Lee, który z przeciętnego chłopaka staje się seryjnym mordercą, podczas gdy na jaw wychodzą ciemne strony gnijącego społeczeństwa. Nie było zatem mowy, żeby z takim pierwowzorem powstało coś, co nie będzie równie szalone - twórcy, którzy postanowili przenieść komiksowy klimat do aktorskiego serialu, zrobili to po prostu dobrze. I m.in. dla tych efektów oraz zaskakującej fabuły warto na tę produkcję rzucić okiem.
Zabójczy paradoks - recenzja serialu serwisu Netflix
Bohaterem serialu jest Tang Lee (znany z filmu "Parasite" Woo-sik Choi), przeciętny student college'u, który marzy o tym, by zwiedzić Kanadę. Chłopak prowadzi zwyczajne, niewyróżniające się niczym życie - pracuje jako ekspedient w sklepie spożywczym, a kiedy może, wspiera rodziców. Pewnej nocy Tang Lee podczas wieczornej zmiany musi poradzić sobie z awanturującym się klientem i jego kolegą. Kiedy po wyjściu z pracy spotyka jednego z mężczyzn, zostaje przez niego zaatakowany, co prowadzi do morderstwa. Kiedy przerażony Tang postanawia oddać się w ręce policji, przypadkowo odkrywa, że jego ofiara była seryjnym mordercą. Tymczasem sumienny i błyskotliwy detektyw Nan-gam Jang (Sukku Son) rozpoczyna dochodzenie, a nieuchwytny chłopak nie poprzestaje na jednym zabójstwie.
Tym samym serial stawia przed widzem pytanie: czy Tang Lee działa w służbie sprawiedliwości, czy też jest po prostu zwykłym przestępcą? Już sam pomysł na fabułę to strzał w dziesiątkę, ponieważ, po początkowym szoku, rzeczywiście nasuwa wiele różnych odpowiedzi na to trudne pytanie, a zaskakujący twist skutecznie zatrzymuje przed ekranem już po pierwszym odcinku.
To, za co również należą się brawa, to przeniesienie komiksowej atmosfery do aktorskiego serialu. Dynamiczne i płynne przejścia z jednego kadru do zupełnie innego, charakterystyczne zbliżenia czy nawet groteskowe elementy sprawiają, że "Zabójczy paradoks" ogląda się tak, jakby czytało się komiks. Widz jest niejako wrzucony do głowy Tanga Lee i w pewnych momentach widzi świat jego oczami, a także lawinę jego myśli oraz mocne retrospekcje. Na to, o czym piszę, zwrócił uwagę również Lee Chang-hee, reżyser produkcji, który postanowił oddać hołd internetowemu dziełu i nie zabierać tego, co jest jego esencją.
Reżyser zabiera widza w interesującą podróż przez umysł chłopaka, który przypadkowo został mordercą.
Głęboka przemiana Tanga Lee to coś, co dobrze się ogląda. Bo choć początkowo chłopak zabija przypadkowo, to z każdym kolejnym razem zaczyna celowo znajdować złoczyńców, by wymierzyć im sprawiedliwość. I nie jest to przypadkowo przedstawione - jesteśmy powoli wprowadzani do umysłu głównego bohatera, obserwując jego wewnętrzną transformację z przerażonego chłopaka do pewnego siebie twardziela, który dobrze wie, co robi.
I choć początkowo "Zabójczy paradoks" jawił się po prostu jako mocny thriller, to całe szczęście nim nie został. A przynajmniej nie tylko nim - biorąc pod uwagę fakt, że produkcja powstała na kanwie internetowego komiksu, zupełnie inaczej patrzy się na przedstawione w niej sceny i docenia kunszt reżysera, który dosłownie przeniósł obrazkową historię do aktorskiego tytułu. To świetny serial, który z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom komiksów, mocnych wrażeń i koreańskich obrazów. I pewnie nie tylko.
O produkcjach serwisu Netflix przeczytasz więcej na łamach Spider's Web: