REKLAMA

Zalej robaka razem z CDP - megapaka Worms na wynos!

Radosną jak robak wijący się na haczyku promocję CDP otwiera pierwsza gra z serii, której niedługo stuknie dwadzieścia lat. Oczywiście to zerojedynkowy zabytek, świadectwo minionej epoki, ale też zupełnie inna gra niż współczesne robaczki, mniej lukrowana, kolorowa i słodka. Bardziej mroczna, groźna i… poważna.

Zalej robaka razem z CDP – megapaka Worms na wynos!
REKLAMA
REKLAMA

Dwadzieścia lat temu robaczki nie wyglądały jak różowe landrynki. Przypominały raczej rzucone na wrzątek raki. I były równie zabawne. Warto przypomnieć młodszym rocznikom czytelników, że fundamentem wormsów był sklecony bodajże na początku lat 90. ubiegłego wieku Scorched Earth – strategia dla maniaków artylerii, a przy tym gra brzydsza od słoika z kruszonym asfaltem. W niczym nie przeszkodziło to produkcji Wendella T. Hickena osiągnąć niemały sukces i popularność.

seria worms

Wormsy można nazwać udanym rozwinięciem tego pomysłu, który niemal natychmiast przylepił do kineskopów tłumy graczy. Studio Team 17 przez parę ładnych lat odcinało kupony od swojego dziewiczego sukcesu. Tak było m.in. z Worms Reinforcements, czy Worms United, nie będziemy jednak płakać nad dawno rozlanym mlekiem. W nawiązaniu do tych czasów, trochę szkoda, że w pakiecie CDP zabrakło Worms: The Director Cut - niezłej gierki robaczywki wyfasowanej piętnaście lat temu na Amigę. To był pierwszy tytuł z serii, w którym poza standardowym arsenałem, pojawiły się takie wynalazki jak banan rozpierducha, szalone krowy, czy ukochana przez graczy staruszka.

Czasy się zmieniały, gry zyskały trzeci wymiar i to nieszczęście spotkało również dżdżownice. Pojawiły się takie dziwadła jak Worms Pinball, Worms Blast i wreszcie Worms 3D. Z tego pakietu porażek, w ofercie CDP znalazły się dwie gry, które należy pominąć milczeniem bo każde inne słowo byłoby wulgarne. W Worms Blast poziom trudności został ustawiony gdzieś na poziomie zerówki, grafika przypominała kreskówkę ze Smerfami a tryby gry to było jedno, wielkie nieporozumienie. Omijać z daleka, ewentualnie kupić tylko po to, żeby zakopać metr pod ziemią.

Niestety równie słabo wypada jeszcze jedna gra umieszczona w pudełku od CDP. Chodzi o Worms: Ultimate Mayhem, paczkę zawierającą wspomniane Worms 3D i Worms 4: Totalną Rozwałkę. Mimo że grafikę podciągnięto do HD to nadal są kiepskie gry, których jedyną zaletą jest trójwymiar, natomiast nie wnoszą do serii nic ciekawego, chyba że ktoś lubi gry z rodziny ubieranek i pragnie spersonalizować swojego wormsa.

Pozostałe gry w zestawie można i trzeba brać w ciemno. Przede wszystkim są to tytuły w 2D i 2,5D, czyli bez paskudnego trójwymiaru, w którym robaki wyglądały jak obcięte od dłoni kciuki. Po drugie, w wypadku Reloaded, mamy do czynienia z głębokim ukłonem w kierunku pierwowzoru i jego najbliższych następców. Z wszystkimi najlepszymi rozwiązaniami wypracowanymi jeszcze w dwóch wymiarach. Jedna uwaga. Oznacza to również, że użytkownicy, którzy mimo wszystko pokochali 3D, niekoniecznie odnajdą się w klimatach „retro”.

REKLAMA

Co by nie mówić, Wormsy należą do kanonu gier, legendy, których znajomość jest również ważna jak przeczytanie od deski do deski „Pana Tadeusza”. Kto jest za?

Po tej naciąganej jak gumka w majtkach prowokacji zapraszamy na zakupy albo, jeśli ktoś ma Wormsy w domowym archiwum, małą sesyjkę w multi. Nie ma to jak zalać robaka wódą, o pardon, wodą.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA