REKLAMA

Alone in the Dark - recenzja gry

Chyba nigdy nie zainteresowałbym się serią Alone in the Dark, gdyby nie film oparty na motywach tej właśnie gry. Projekcja zapoczątkowała również moją znajomość z Uwe Bollem... No, ale to już inna bajka. W każdym bądź razie, owe "dzieło" pozostawiło na mnie ślad tak nieprzyjemny, że musiałem na własne oczy się przekonać czy gra też jest aż tak durna. I tu czekała mnie miła niespodzianka. Ostatnia część AitD, to naprawdę światowej klasy survival horror, niczym nieodstający od znakomitości pokroju Silent Hill czy też Resident Evil. Nic nie wskazuje na to, by kolejna, piąta już odsłona, którą postaramy się Wam przybliżyć, miała coś zmienić. Ba, ma szansę jeszcze bardziej namieszać niż poprzedniczki i ustalić nam w gatunku nowe standardy. Przynajmniej do czasu premiery RE 5.

Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Do jakiego gatunku można przypisać tę produkcję? Oczywiście, wciąż głównym założeniem jest, by nawet najwięksi twardziele zmieniali gatki ze strachu podczas gry, ale w nowej odsłonie AitD ma pojawić się również sporo, naprawdę sporo akcji. Ale luzik, nic nie wskazuje na to żeby zrobiła nam się z tego bezmyślna sieka. Wszelakie spluwy, karabiny czy strzelby są niezwykłą rzadkością. Naszą główną bronią pozostaną umiejętnie wykorzystane elementy środowiska, a tutaj ograniczeni pozostaniemy jedynie własną pomysłowością. Potwierdzam, widziałem.

REKLAMA

Twórcy chcą zrobić krok w przód jeżeli chodzi o stopień interaktywności z otoczeniem, wszechobecną fizyką i znakomicie im to wychodzi! Główny bohater to urodzony kolekcjoner, może zbierać z ziemi wszystko do czego go zmusimy i chomikować to pod niewinnie wyglądającym płaszczem z mnóstwem kieszeni. Niczym MacGyver, z kilku niby bezużytecznych przedmiotów może skonstruować zabawkę zniszczenia. Duże znaczenie w całym ekwipunku ma zapalniczka, taśma klejąca oraz nóż. Łącząc te trzy dziwne przedmioty z całą resztą, możemy zawładnąć światem. Ot, obklejając np. lampę taśmą, ta po rzuceniu na sufit przyklei się i oświetli całe pomieszczenie. To samo można zrobić również chociażby z pojemnikiem napełnionym benzyną. Z tym, że wtedy lepiej rzucić nią w przeciwnika. Jeżeli wcześniej jeszcze przebiliśmy ją nożem, ta zostawi po sobie na ziemi ślad, który następnie możemy podpalić. Gdy strumień ognia dosięgnie wroga, ten naturalnie w efektowny sposób rozdzieli się na części pierwsze. Będzie naprawdę masa przeróżnych kombinacji, na przykład z użyciem woreczka krwi jako wabika. Przygotujcie się więc na wiele łamigłówek i przebieraniem w środkach na usunięcie z drogi jakiegoś straszydła.

Również te przedmioty, których nie upchamy do kieszeni kurtki, można wykorzystać. Meblami zabarykadujemy drzwi, a przewracając stół sprawimy sobie osłonę przed ostrzałem. Ale lichą dosyć, bo zaprezentowano również destrukcję otoczenia - stół jest drewniany i bardzo podatny na ołów. Jego kawałek oderwie się dokładnie tam, gdzie strzelimy. Spore zastosowanie ma mieć także ogień - chwytając krzesło i trzymając je parę chwil nad płomieniami, stworzymy sobie sporych rozmiarów pochodnię. Jednak trzeba uważać, przedmiot przecież może się łatwo spopielić. No i trzeba być ostrożnym żeby nie podpalić dywanu, który następnie zapali firanki, a te z kolei przeniosą się na tapety na ścianach. Mocne. Na uwagę zasługuje też sposób, w jaki sterować będziemy postacią, gdy ta w łapach trzymać będzie jakieś spore narzędzie. Gałka, która uprzednio (mówimy tu o padzie) odpowiadała za kamerę, teraz kierować będzie... prawą ręką. Stąd też uzyskamy naprawdę sporo precyzji w kwestii używania poszczególnych przedmiotów. Ale już czuję w kościach, że będę klął na pracę kamery, która wtedy trzyma się sztywno za plecami bohatera, oj będę...

Nie wspomniałem natomiast, gdzie właściwie postraszy nas nowy AitD. W grze przeniesiemy się w urocze miejsce, kryjące się pod nazwą Central Park (przez twórców pieszczotliwe zwane "Central Dark". Jeziorko, las, restauracje, bary, teatry czy też zoo. W tym ostatnim to będzie się działo... No, ale do rzeczy. Nagle, nie wiadomo jak, nie wiadomo czemu, z ziemi wyrasta tajemnicza budowla. Wszyscy ludzie i zwierzęta przesiadujący w parku zmieniają się w przerażające potwory. Nasza postać to prywatny detektyw o dumnie brzmiącym imieniu - Edward, dla przyjaciół po prostu Ed (to ten przystojniak z okładki). Jego zadaniem będzie rozgryzienie zagadki owej mrocznej konstrukcji. Warto dodać, że do naszej dyspozycji zostanie oddany calusieńki, nie taki mały zresztą, obszar Central Parku. Free-roaming pełną parą. Ponad 1000 zdjęć posłużyło programistom do dokładnego odwzorowania tego miejsca. Jednakże będzie on też pod paroma względami zdeformowany - miejscem tym władają dziwne anomalie, trzęsienia ziemi i, sam Bóg nie wie, jakie jeszcze okropności, którymi twórcy skutecznie ubarwią rozgrywkę. Czad.

REKLAMA

W szybszym przemieszczaniu się pomogą samochody rozrzucone po okolicy. Jest to o tyle istotne, bo twórcy zamierzają zaimplementować do gry model jazdy z Test Drive Unlimited. Poważnie. Przecież za nowe AitD odpowiadają panowie z Eden Studios, ci sami którzy wypuścili na świat TDU! Ach, no i oczywiście tutaj jest o wiele więcej opcji niż samo jeżdżenie. Nie, przecież to by było zbyt oczywiste! Możemy na przykład przebić nożem bak, następnie rozpędzić się na stado jakiś dzikusów, w ostatnim momencie wyskoczyć z wozu i ze słynnym "baj, baj maszkaro" na ustach zapalić stróżkę benzyny ciągnącej się za samochodem.

Graficznie zapowiada się naprawdę solidnie, bardzo klimatycznie. Jest wszystko, co najważniejsze dla tego typu produkcji - nieograniczona liczba źródeł światła chociażby, co pozwoli na zabawę cieniami (a'la F.E.A.R.). Miejscówki są bardzo ciemne i tajemnicze, a kapitalna muzyka (przynajmniej ta z trailerów) na pewno zbuduje niesamowity klimat. Klimat samotności. Alone in the Dark, przynajmniej pod względem czysto technicznym, nie ma prawa się nie udać, a strzelam, że podobnie będzie z całą resztą. Edward zamiecie jeszcze tego lata. Przygotujcie się na ostry zastrzyk adrenaliny i grywalnej grozy, bo oto nadchodzi tytuł godny konkurowania z innymi "strachami", jak Resident Evil czy Silent Hill, o czym już zresztą napisałem na samym początku.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA