CD Projekt idealnie trafił z premierą Aquadelic GT w naszym kraju. Wakacje to okres, kiedy spora część rodaków udaje się na zasłużony, bądź też nie, wypoczynek i za dnia leży brzuchem (albo odwrotnie) do słońca, a wieczorami baluje na plażach, które z chęcią odwiedza Olivier Janiak wraz ze swoją tefałenowską świtą. Jednak nie wszyscy mogą sobie pozwolić na taki luksus, dlatego też z pomocą wkracza właśnie Aquadelic GT, które zabierze nas na najpiękniejsze wody tego Świata i pozwoli pośmigać najszybszymi motorówkami. No tak, ale czy warto wydawać te 20 zł na grę, czy też lepiej kupić ponton w miejscowej Biedronce i wpłynąć nim do najbliższej "rzeki"?
Aquadelic GT to jeden z nielicznych przedstawicieli gier wyścigowych, które pozwalają nam rywalizować na… motorówkach. Grę zaczynamy jako nieznany nikomu początkujący zawodnik, którego marzeniem jest wspiąć się na szczyt ligi Aquadelic, w której ścigają się najlepsi, zarobić sporo kasy, no i oczywiście poznać kilka ładnych dziewcząt. Aby to zrobić, musimy wygrywać wyścigi, dzięki którym ściągniemy na siebie uwagę sponsorów. Cel jest trudny, ponieważ na starcie posiadamy motorówkę koloru rdzy oraz kilka dolarów w kieszeni. Tak prezentuje się główny tryb fabularny, choć oczywiście ciężko to wszystko fabułą nazwać.
Gra podzielona została na kilka lokacji. Na każdej z nich mamy kilka zadań do wykonania. Najważniejsze są oczywiście wyścigi, dzięki którym zarabiamy kasę oraz zdobywamy szacunek wśród ludzi. To jednak nie jedyna możliwość zdobycia pieniędzy i szacunku. W niektórych miejscach są ludzie, którzy potrzebują naszej pomocy. Celem jest uratowanie kilku topiących się ludzi, a także zrzucenie paczki z datkami w odcięte od cywilizacji miejsca (zalane miasto). Dla wielu może być zaskoczeniem fakt, że te paczki roznosimy… samolotem! Te misje nie pozwolą nam dużo zarobić, jednak zdobędziemy uznanie wśród ludzi. Trochę kasy wpadnie, kiedy pobawimy się w wodną taksówkę. Aquadelic GT daje nam też możliwość bycia prawdziwym poszukiwaczem skarbów! Wystarczy podpłynąć w odpowiednie miejsce, wypożyczyć kuter i szukać złotych monet. Te wszystkie misje poboczne, choć na początku całkiem sympatyczne, potem stają się już po prostu monotonne, bo ileż można robić ciągle to samo?
Za to wyścigi nie pozwalają nam się nudzić. Tych na każdej lokacji mamy trzy ich rodzaje. Pierwszy jest przeważnie najkrótszy i najłatwiejszy, a przez to pozwala nam mniej zarobić. Drugi, już troszkę trudniejszy oraz dłuższy, jest lepiej płatny, a trzeci to wyższa szkoła jazdy. Najlepsi zawodnicy, najdłuższa i najtrudniejsza trasa, ale za to najlepszy zarobek i najwięcej zdobytych punktów szacunku. Tak to wygląda w teorii, a jak w praktyce? Gdyby nie jeden sprytny myk, nie ukrywam, że wyścigi byłyby pewnie lekko nudnawe, szczególnie na początku, kiedy nasza łódź jest wolniejsza od kajaka. Dzięki czemu tak nie jest? Aquadelic GT to tylko i wyłącznie prosta zręcznościówka, dlatego też twórcy pozwolili sobie na umieszczenie specjalnych dodatków. Te, to nic innego jak przeróżne skrzynki rozmieszczone na trasie. W skrzynkach znajdują się dopalacze, dzięki którym motorówka płynie szybciej, a także rakiety, miny, sieci zwalniające czy też wybuchowe żabki - taki zestaw szybko wybije z głowy zwycięstwo naszym przeciwnikom. Dzięki temu gra cały czas jest dynamiczna, na "torze" ciągle coś się dzieje, z ostatniego miejsca można szybko awansować na pierwsze i odwrotnie. Sztuczna inteligencja przeciwników nie zachwyca, ale nie jest też źle. Ci ostro walczą o miejsce, nie dają sobie w kaszę dmuchać. Sterowanie jest bajecznie proste, nie powinno sprawiać nikomu problemów. Prosta zabawa, żadnych kłopotów.
W tekście wielokrotnie padało słowo "szacunek". Komu on jest potrzebny do szczęścia? Nam. Bez niego nie jesteśmy wstanie pozyskać dobrego sponsora oraz awansować na wyższe lokaty w lidze Aquadelic. Co zaś sam sponsor nam daje? Kilka dodatkowych punktów respektu, logo na motorówce, no i oczywiście kasę. Pieniądze, które zdobywamy, potrzebne są jedynie do zakupu lepszych motorówek oraz tuningu. Ten nie jest specjalnie rozbudowany. Każdą z części możemy modyfikować tylko raz. Jeżeli widzimy, że mimo ulepszeń nasza łódź jest wolniejsza, nie możemy kupić jeszcze lepszego przyspieszenia, tylko trzeba nabyć nowy pojazd. Z jednej strony jest to trochę dziwne, ale dzięki temu co jakiś czas musimy zmieniać łódki, a przez to nie ma nawet kiedy się znudzić danym wehikułem. Byłbym zapomniał - można jeszcze kupować nowe posiadłości, które pozwalają nam zapisać grę bez potrzeby wracania do wcześniejszej lokacji, gdzie dom nasz się znajduje.
Warto wspomnieć coś o lokacjach. Te, kiedy zwiedzamy je po raz pierwszy, prezentują się naprawdę przyjemnie. Słońce, ciepła, czyściutka woda, piękne widoczki - jest miło. Potem, kiedy przechadzamy się po kolejnych miejscówkach i chwilowy zachwyt mija, zauważamy, że te są do siebie bardzo podobne. Wyspa na Karaibach różni się od Greckich plaż krajobrazem, jednak widać gołym okiem, że zbudowane są bardzo podobnie. Tu otwarte morze, tutaj wąska uliczka itd. Na całe szczęście w każdym miejscu jesteśmy góra pół godziny, więc tych podobieństw aż tak bardzo się nie zauważa, dlatego można przymknąć na to oko.
Grafika w Aquadelic GT nie zachwyca, ale nie powoduje też odruchów wymiotnych. Jest… średnio. Woda wygląda całkiem przyzwoicie, otoczenie i motorówki też, ale żeby chwalić to w czasach Crysisa i innych gier nowej generacji? Podobnie jest z muzyką. W grze przygrywają nam zespoły z całego świata, mamy tutaj m.in. rosyjskie i greckie klimaty, ale nie tak, żeby po wyłączeniu gry szukać danych wykonawców w Google. Po prostu "może być".
Aquadelic GT wydane zostało w naszym kraju przez CD Projekt w jednej z ich tanich serii - eXtra Gra. Trafiła do nas dość późno, bo prawie pół roku po światowej premierze. Oprócz samej gry w pudełku nie znajdziemy nic prócz małej broszurki reklamowej CD Projekt.
Czy warto zainteresować się Aquadelic GT? Jeśli znudziły ci się wyścigi samochodowe, chciałbyś poszaleć na ciepłych morzach szybkimi motorówkami, masz kilka wolnych wieczorów, na dodatek 20 złotych w kieszeni - bierz, bo warto. Nie jest to nic rewelacyjnego, ale gra się całkiem przyjemnie.