Ryzykując bycie posądzonym o czarnowidztwo, defetyzm, pesymizm i wszystko inne, co najgorsze, stwierdzam niniejszym: Nowego MySpace'a nie będzie. Dlaczego?
Cóż - czasami wciąż można przeczytać sensacjonalistyczne nagłówki w portalach, które zapowiadają nadejście Nowego Facebooka, albo Następcy MySpace'a - ale, na szczęście, powoli zamykamy okres "nowych" mediów społecznościowych. Facebook nie jest już cool - ludzie wciąż go używają, ale nie ma już tego aspektu nowości. Na samej stronie powiększanie funkcjonalności wyraźnie zwolniło tempa, i widać, że portal nie jest już tak innowacyjny, jak kiedyś. Dzisiejsi użytkownicy Facebooka siedzą tam głównie z przyzwyczajenia, lub - jak niektórzy studenci, na przykład - z przymusu. Lub jak niektórzy artyści - też z przymusu, by mieć kontakt z fanami.
Mimo to, nikt nigdy nie "został odkryty na facebooku". Słyszeliście kiedyś taką historię? Mówi się o "odkryciu na YouTube", niektórzy "zadebiutowali i zdobyli popularność na SoundCloudzie", ale facebook?! Fejs nigdy nie był filarem muzyki - i była to ich świadoma decyzja, podjęta dość wcześnie: "Nie będziemy nowym MySpace'em". "Nie będziemy inwestować w muzykę". I spoko. Dzisiejsze Facebook Pages (nazywane po polsku Fan Page'ami), to bardziej punkt kontrolny, pozwalający sprawdzić, czy jesteś faktycznie artystą, czy traktujesz swoją działalność muzyczną poważnie. Może jeszcze, dodatkowo, ile masz fanów i czy warto się Tobą zainteresować.
Z drugiej strony - liczbami można grać, a fanów kupić, lub zapędzić ich do swojego Fan Page'a przez reklamę. Facebook jakiś czas temu w drastycznym stopniu zmniejszył zasięg postów, zmuszając właścicieli Fan Page'y (w przypadku muzyków - sporej ilości całkowicie spłukanych ludzi), by płacili za dotarcie do swoich fanów. To zaś powoduje, że aktywność na wielu Fan Page'ach zmalała, a FP, same w sobie, przestają być tak bardzo istotne.
Co będzie dalej? Ludzie wciąż rozmawiają o, a niektórzy tworzą, kolejne strony społecznościowe, obracające się wokół muzyki, które mają być "nowym MySpace'em" - ale to nie wypali. Czasy kolosów społecznościowych już są za nami. Te portale są niezgrabne i niewygodne. Dziś centrum zainteresowania są aplikacje. Dedykowane, skupiające się na spełnianiu konkretnej funkcji. Instagram, WhatsApp, Snapchat, Vine, Tumblr, Reddit, Soundcloud - to tylko kilka przykładów na appki, często działające tylko na dedykowanych, mobilnych urządzeniach, mające wypełnić ściśle sprecyzowane zadanie. Nawet strony randkowe należą już do historii - cały system randkowania on-line wywrócony do góry nogami został przez Tindera, który coraz popularniejszy jest również i w Polsce. Fotka.pl, ePuls, Sympatia to relikty minionej epoki, które dostają powoli zadyszki, i muszą zacząć myśleć w mobilny, uproszczony, tinderowy sposób, by przetrwać i funkcjonować w cyfrowej przestrzeni w nadchodzącej przyszłości.
SoundCloud to najbardziej skoncentrowany na muzyce portal, przynajmniej spośród tych z głównego nurtu, używanych przez sporą ilość użytkowników. Ma swoją dedykowaną, bardzo funkcjonalną, appkę na smartfony, czy tablety. Jest mobilny. Motywuje do interakcji, komentowania, dzielenia się muzyką, i - co najważniejsze - ciągłego wzbogacania jego biblioteki nowym contentem przez twórczych użytkowników. SoundCloud jednak sortuje uploady chronologicznie, od najstarszego do najświeższego - aby zmienić kolejność utworów na własnym profilu, należy wykupić konto premium. Natywny sposób wyświetlania kompozycji na SoundCloudzie ma jednak swoją przyczynę - ten portal nie jest przeznaczony do wrzucania tam całych albumów, po to, by je promować w Sieci - SoundCloud opiera się na ciągłym, nieustającym, nieprzerwanym strumieniu tworzenia nowych dzieł. Utworów. Remiksów. Alternatywnych wersji. Wywiadów. Podcastów. Audycji radiowych. To jest, bowiem, właśnie to, czego dziś pragną fani. Dlatego też, na przykład, vlogerzy - w zdecydowanej większości - wrzucają nowe materiały conajmniej raz na tydzień, jeśli nie częściej.
SoundCloud jednak, mimo obracania się wokół muzyki, też nie jest nowym MySpace'em. Oczywiście, muzyka jest kluczowym elementem tego serwisu, ale SoundCloud nie ma też potencjału, by stać się stroną startową dla mas. Można go wrzucić w facebooka, dla której powstał ładny, funkcjonalny, dedykowany player; można embedować utwory na stronach internetowych… Co, na dobrą sprawę, prowadzi nas do głównego powodu, dla którego "nowy MySpace" nie nadejdzie: dziś nie ma zapotrzebowania na taki portal, gdyż wszystko jest ze sobą połączone. SongKick jest w stanie łapać content, który można wpiąć w Spotify; SoundCloud można - jak wspomniałem o tym wyżej - zintegrować z facebookiem czy BandPage; BandPage, SongKick, BandsInTown, ReverbNation czy GigPress można wpiąć w google'owy sidebar.
YouTube jest, poniekąd, domyślnym miejscem, gdzie sprawdza się nowe kawałki. Spotify jest miejscem dla tych, którzy chcą się zagłębić nieco mocniej w twórczość konkretnych wykonawców, i ocenić ich utwory. Facebookowy Fan Page jest sposobem na to, by publicznie okazać swoje wsparcie i sympatię dla grupy - a oficjalna witryna jest, i zawsze była, swoistym hubem informacyjnym, od którego rozciąga się cała pajęczyna profili na najróżniejszych, społecznościowych portalach. Tych, w dzisiejszych czasach, trzeba mieć coraz więcej - bo pojawia się coraz więcej, ściśle wyprofilowanych, serwisów dla najróżniejszych materiałów powiązanych z działalnością muzyczną. To wygodne dla fanów - bo, im więcej dedykowanych serwisów, tym mniejszy wysiłek muszą oni włożyć w to, by dotrzeć do konkretnego rodzaju informacji, jaka ich interesuje. To mniej wygodne jednak dla twórców i ludzi, którzy z nimi współpracują - bo w miarę powiększania się puli serwisów, tym więcej czasu muszą oni spędzać nad aktualizacją danych i zapewnieniem, że w ich komunikacji z fanami nie ma dziur. Obstawienie wszystkich baz nie jest łatwe - a nic nie wskazuje na to, by powyższy trend miał ulec zmianie. Niestety.