REKLAMA

Blake Lively to Serena van der Woodsen w prawdziwym życiu. O co chodzi w dramie?

Nie milkną echa w związku z Blake Lively i nie chodzi bynajmniej o premierę filmu "It Ends With Us". Od jakiegoś czasu internauci wykopują stare nagrania, które nie stawiają aktorki w zbyt dobrym świetle i komentują doniesienia na temat niesnasek między nią a reżyserem adaptacji Colleen Hoover, Justinem Baldonim. W swojej krytyce mają trochę racji.

blake lively drama it ends with us
REKLAMA

Do tej pory Blake Lively jawiła się jako miła i sympatyczna dziewczyna z sąsiedztwa. Popularność zyskała za sprawą roli Sereny van der Woodsen w serialu dla młodzieży "Plotkara" i od tego czasu zagrała w takich produkcjach jak "Green Lantern" (na planie filmu od DC poznała swojego obecnego męża, Ryana Reynoldsa), "Wiek Adaline", "183 metry strachu" czy "Śmietanka towarzyska".

Mimo że Lively nie wystąpiła w szalonej ilości produkcji, dzięki "Plotkarze" wciąż jest na językach i jawi się jako jedna z ważniejszych osób w branży rozrywkowej. To przecież o jej spektakularnych kreacjach na Met Gali, które pasowały do rozłożonego przed gwiazdami dywanu mówiło się najgłośniej. To właśnie ona jest przyjaciółką Taylor Swift, najpopularniejszej obecnie piosenkarki pop, która stała się fenomenem kulturowym. A żeby dopełnić całości - to w końcu ona tworzy związek jak z obrazka z Ryanem Reynoldsem, gwiazdą "Deadpoola", a nagrania z ich publicznych wystąpienia z wyznaniami miłości są edytowane przez użytkowników TikToka na potęgę.

REKLAMA

Blake Lively: drama. O co chodzi w aferze?

Ten piękny obrazek został jednak poważnie nadszarpnięty - wszystko przez film "It Ends With Us", który w mediach wzbudzał sporo emocji jeszcze przed premierą. Nie dość, że była to adaptacja bestsellerowej powieści Colleen Hoover, to w dodatku pierwszy poważniejszy projekt Blake Lively od kilku dobrych lat. W produkcji, w której na pierwszy plan został wysunięty problem przemocy domowej, 36-letnia aktorka wcieliła się w Lily Bloom, choć jest jednocześnie wymieniona również jako producentka "It Ends With Us". Reżyserem tytułu jest natomiast Justin Baldoni, odtwórca roli Ryle'a Kincaida i współzałożyciel firmy Wayfarer Studios odpowiadającej za produkcję filmowej adaptacji.

Pierwsze doniesienia na temat rzekomego konfliktu między Baldonim a Lively pojawiły się podczas trasy promującej "It Ends With Us". Nietrudno było zresztą zauważyć, że coś jest nie tak - odtwórcy głównych ról i osoby, które odgrywały przy projekcie istotne role, nie pozowały obok siebie na premierze i nie udzielały wspólnych wywiadów. Zauważono ponadto, że ani Lively, ani Hoover nie obserwują Baldoniego na Instagramie.

Pojawiło się sporo spekulacji na temat tego, dlaczego aktorka i reżyser mogą odczuwać do siebie pewną niechęć. W artykule w serwisie PageSix pojawiła się wypowiedź jednego ze źródeł platformy, które twierdziło, że Baldoni tworzył "niezwykle trudną" atmosferę na backstage'u. Doprowadziło to w końcu do eskalowania ogromnej niechęci do reżysera i ostatecznie wyszło na jaw, że nikt z obsady nie lubił z nim pracować. Oprócz tego portal TMZ dotarł również do informacji, że Baldoni miał stosować wobec Lively fat shaming - w jednej ze scen reżyser, który rzekomo ma problemy z plecami, musiał podnieść aktorkę. Aby uchronić się przed urazem, zapytał swojego trenera, ile waży Blake. Odtwórczyni Lily Bloom, która zaledwie kilka miesięcy wcześniej urodziła swoje czwarte dziecko, miała poczuć się tym faktem urażona.

Głośno mówiło się również o wpływie Blake Lively na całokształt produkcji.

Serwis Vox podkreślił, że Lively wspominała o zaangażowaniu w scenariusz swojego męża (Reynolds rzeczywiście napisał na nowo jedną z kluczowych scen w filmie, co aktorka krótko nadmieniła w wywiadzie dla E! News). Co więcej, okazało się, że Blake zaangażowała do montażu Shane'a Reida, który pracował przy tytule "Deadpool & Wolverine", gdzie gra Ryan Reynolds. Ta sytuacja doprowadziła m.in. do tego, że Baldoni miał poczuć się odrzucony i odsunięty na boczny tor. Według źródła Us Weekly ekipa miała podzielić się na dwa obozy: jedni byli za Blake, a drudzy za Justinem. Nic dziwnego, że atmosfera na planie mogła być nieco napięta.

Wiele osób oburzył także sposób, w jaki Lively promowała "It Ends With Us", która skupia się na poważnym aspekcie, jakim jest przemoc domowa, o której, w przeciwieństwie do Justina, w zasadzie nie rozmawiała. W wywiadzie dla ET podczas premiery filmu na stwierdzenie, że to jego noc, odpowiedział: "Nie, to nie jest moja noc. To noc wszystkich kobiet, dla których zrobiliśmy ten film - to noc Blake, to noc Colleen". Tymczasem Lively traktowała wywiady raczej lekko, nawiązując do historii Lily Bloom głównie poprzez swoje kreacje z motywem kwiatów.

@evie.magazine

The internet isn’t happy with how Blake Lively has been conducting herself in “It Ends With Us” PR, comparing her interviews to Justin Baldoni’s. After seeing interviews side-by-side, what do you think? #itendswithus #itendswithusmovie #itendswithusbook #blakelively #justinbaldoni

♬ original sound - Evie Girl Shop

Niechęć fanów błyskawicznie doprowadziła do tego, że zaczęli oni odkopywać stare wywiady Blake Lively.

Lawinę zapoczątkował wywiad Kjersti Flaa z 2016 r. podczas promocji filmu "Śmietanka towarzyska". Blake była wówczas w ciąży, a Flaa postanowiła jej pogratulować: "Przede wszystkim gratuluję brzuszka" - powiedziała, co spotkało się z zaskakującą reakcją aktorki: "Gratuluję twojego małego brzuszka". Fragmenty wywiadu, które trendują obecnie na TikToku, ogląda się bardzo niezręcznie - widać, że Lively nie zwraca uwagi na dziennikarkę i prowadzi rozmowę, zwracając się głównie do swojej koleżanki z planu.

Również z tego powodu w mediach społecznościowych Lively nie dzieje się zbyt dobrze. "PR, który zrobiłaś dla tego filmu, to brak wyczucia - jest obraźliwy i wyrachowany. Przemoc domowa, która jest kluczowym aspektem filmu, to mroczna rzeczywistość dla wielu kobiet. Sposób, w jaki nieustannie ją minimalizujesz, tuszujesz i próbujesz wykorzystać do promocji swoich produktów do pielęgnacji włosów i koktajli w puszkach, jest obelgą dla ofiar przemocy domowej" - czytamy w jednym z komentarzy.

Na ten moment Blake Lively nie wystosowała żadnego oficjalnego stanowiska i właściwie nie wiadomo, czy zdecyduje się przeczekać tę burzę, by ochronić swój kryształowy dotąd wizerunek, czy może jednak zdecyduje się odpowiedzieć na zarzuty fanów. Na ten moment wygląda jednak na to, że wiele osób jest jednak w teamie Justina Baldoniego, a tego aktorka z pewnością się nie spodziewała. Trochę na własne życzenie.

Zdjęcie główne: kadr z filmu na YouTube/Entertainment Tonight.

REKLAMA

O Blake Lively i filmie "It Ends With Us" czytaj w Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA