REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale /
  3. VOD
  4. Netflix

Widziałam serial „Eric” od Netfliksa i muszę przyznać, że Benedict Cumberbatch jest wspaniały

Na tę premierę czekałam z bardzo dużą dozą niecierpliwości. Już od dawna jestem fanką aktorskich poczynań Benedicta Cumberbatcha, więc niesamowicie ucieszyłam się na wieść o tym, że pojawi się on w miniserialu „Eric” od Netfliksa. Co więcej – gra tam jedną z głównych ról. Aktualnie wiem już, że jest to jedna z najlepszych kreacji w jego rozległej karierze, a sama produkcja jest niezwykle ciekawa, a przy tym duszna i niepokojąca. Zainteresowani? Jeśli tak, to słusznie.

28.05.2024
9:43
Serial Eric, Netflix, nowość, recenzja, opinia, Benedict Cumberbatch
REKLAMA

Benedict Cumberbatch szerszej widowni, a już w szczególności fanom produkcji ze stajni Marvela, może kojarzyć się przede wszystkim z rolą Doktora Strange’a. Oczywiście nie była to jedyna pełna tajemnic i nadzwyczajnych talentów postać, w jaką wcielił się brytyjski aktor. Sherlock Holmes również umiał robić coś, czego inni nie potrafili kompletnie. Nie, nie chodzi w tym miejscu o myślenie, ale o ponadprzeciętną umiejętność dedukcji oraz łączenia wątków w miejscach, do których większość osób bałaby się nawet pobieżnie zajrzeć. Benedict Cumberbatch może dumnie szczycić się udziałem w wielu popularnych i niezwykle ciepło odebranych produkcjach. Trzeba przyznać, że praktycznie za każdym razem na jego aktorskie kreacje patrzy się z ogromną przyjemnością. Jego wszechobecne zaangażowanie bardzo widać w samym efekcie końcowym. Nie inaczej jest w przypadku miniserialu „Eric”. Tutaj Cumberbatch musiał zatracić się w swojej roli całkowicie i przyniosło to naprawdę genialny skutek.

REKLAMA

Eric: o czym jest świetny serial Nefliksa z Benedictem Cumberbatchem?

Tytuł „Eric” przedstawia dramatyczną historię rysownika imieniem Vincent (Benedict Cumberbatch). Mężczyzna pracuje czy tworzeniu jednego z najpopularniejszych w Stanach Zjednoczonych programu telewizyjnego dla dzieci – „Good Day Sunshine”. Jest on nie tylko głosem kukiełki, którą steruje, ale również kreatorem jej osobowości, zachowań oraz wyglądu. Po prostu jest artystą w niezwykle szerokim tego słowa znaczeniu. Jak to w takich przypadkach bywa, jest również osobą bardzo ekscentryczną. Często potrafi wpleść w jedno zdanie wiele kompletnie niepowiązanych ze sobą wątków. Jest roztrzepany, zakręcony i często ucieka myślami gdzieś w odmęty własnej kreatywności. Swoje głęboko zakorzenione problemy próbuje zakrywać uśmiechem oraz humorem, który często nie jest za bardzo adekwatny do sytuacji. Vincent ma syna Edgara (Ivan Morris Howe). Chłopak ma dopiero 9 lat, a już widać u niego ogromny, odziedziczony po ojcu, talent. Ma on głowę pełną pomysłów. Potrafi tworzyć różnorodne postacie oraz rozrysować je na białych kartkach papieru. Umie opowiadać niezwykle interesujące i wciągające historie. Mimo tego jest dzieckiem dość cichym. Charakter jednego z rodziców bardzo go przytłacza. Vincent oczekuje od niego zdecydowanie za wiele, zwłaszcza biorąc pod uwagę młody wiek Edgara.

Z kolei matka chłopca, Cassie (Gaby Hoffmann), jest totalnym przeciwieństwem męża. Uważa, że ich syn powinien rozwijać się we własnym tempie. Według niej narzucanie mu presji nie przyniesie żadnych pozytywnych efektów. Wręcz przeciwnie, sprawi, że Edgar zamknie się przed nimi już całkowicie. Ona sama nie dogaduje się z Vincentem. Para tak naprawdę ze sobą nie rozmawia. Komunikują się jedynie krzykiem. W ich mieszkaniu cały czas trwa awantura. W powietrzu latają kieliszki, mocne wyzwiska i coraz to nowsze pretensje. Cassie uważa, że jej męża cały czas nie ma w domu, a jak już jest, to tylko uprzykrza wszystkim życie. Zarzuca mu również, że przesadza z alkoholem i non stop funkcjonuje we własnym, wyimaginowanym świecie. Edgar znajduje się w samym centrum tego chaosu. Ledwo wytrzymuje to, co dzieje się wokół niego. Pewnego dnia postanawia nie czekać na rodziców i udać się do szkoły samodzielnie. Niestety nigdy tam nie dociera. Rozpoczyna się akcja poszukiwawcza chłopca, którą zajmuje się niezwykle zaangażowany detektyw. Małżeństwo jest zrozpaczone, ale też robi wszystko, aby jak najszybciej odnaleźć syna. Vincentowi będzie w tym pomagał tytułowy Eric, czyli fantastyczna postać stworzona przez Edgara.

Miniserial „Eric” to produkcja kompletna i angażująca pod wieloma względami

„Eric” to serial niezwykle satysfakcjonujący pod wieloma względami. Przede wszystkim utrzymany jest we wspaniałym, nieoczywistym klimacie. Jest gęsty, drastyczny, ciężki, a czasami wręcz duszący, co jest nieco niekonwencjonalne biorąc pod uwagę fakt, że główny bohater pracuje w branży rozrywkowej. Jednak nie raz natknęliśmy już na sytuacje, które wyraźnie ukazywały, że to właśnie tam dzieją się zazwyczaj najbardziej niepokojące sytuacje. Niestety często też z udziałem dzieci. Produkcja Netfliksa skupia się głównie na tych mrocznych stronach i wychodzi jej to fenomenalnie. Jest wręcz przepełniona głębokim smutkiem, zagubieniem oraz niepewnością. Przez cały seans dosłownie fizycznie czuć panujące na ekranie napięcie. Momentami nie da się nawet oderwać od tego wzroku, w obawie przed pominięciem jakiegoś potencjalnie ważnego dla sprawy szczegółu. Ten tytuł zmusza nas do uwagi, stawia w roli obserwatora zdarzeń, któremu może nawet uda się dopatrzeć czegoś istotnego. W tej historii widzowie zatracą się bez reszty. Oczywiście nie będzie to przeżycie lekkie i przyjemne, gdyż przez cały czas będą ważyć się losy małego dziecka, ale to nie oznacza, że nie warto się temu całkowicie oddać. Gwarantuję, że tego nie pożałujecie.

Zwiastun miniserialu Eric, dostępnego na platformie Netflix od 30 maja

Serial warto włączyć głównie dlatego, że zawiera on w sobie jedną z najbardziej udanych ról Benedicta Cumberbatcha. Aktor wciela się w postać ekscentrycznego i pełnego wewnętrznych sprzeczności artystę wręcz perfekcyjnie. Każde jego dziwne zachowanie, niespodziewany ruch czy nawet celowo szkodliwe działania ogląda się na ekranie z ogromną satysfakcją. Idealnie udało się tutaj oddać to, jak niezwykle skomplikowaną osobą jest Vincent. Owszem, jego czyny często sprawiają, że aż odechciewa się mu kibicować, ale wszystko utrzymane jest w sztywnych ramach ogólnej konwencji. Wciąż jestem pod wrażeniem, jak dobra jest to kreacja aktorska. Przyznam szczerze, że brakowało mi tego typu angaży, a casting do produkcji „Eric” został przeprowadzony bez jakichkolwiek zarzutów. Dosłownie każdy sprawdza się w swojej roli co najmniej bardzo dobrze, a to już na start jest ogromny sukces. Trzeba przyznać też, że sama historia nie jest niczym, czego już wcześniej nie widzieliśmy przy okazji innych tytułów. Jednak tutaj nie jest ona tak oczywista, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Nie będę się w ten wątek zbytnio zagłębiać, aby nie zepsuć wam przyjemności z seansu, aczkolwiek wspomnę o tym, że zaginięcie chłopca to nie najgorsze, co może go w tym okrutnym świecie spotkać.

Trzeba także zwrócić uwagę na samą warstwę realizacyjną serialu „Eric”. Akcja tytułu rozgrywa się w latach 80. poprzedniego wieku w Nowym Jorku. Główny bohater pracuje przy programie telewizyjnym. Produkcja zaś w samym obrazie idealnie oddaje to, jak to wszystko ówcześnie wyglądało. Nie chodzi w tym miejscu jedynie o scenografię czy kostiumy. Mam na myśli nostalgiczną ziarnistość ekranu. Kolory zresztą również są blade, bez wyrazu, czyli dokładnie takie, na jakie zmuszeni byliśmy patrzeć kilkadziesiąt lat temu. Wszystko się tutaj zgadza i najprawdopodobniej dlatego serial tak bardzo angażuje widzów. Na ekranie możemy obserwować przeróżne zwroty akcji, zmiany nastrojów lub powolną autodestrukcję poszczególnych postaci. Ten tytuł nie ma litości. Pokazuje świat brudny, brutalny, duszny, pełen niebezpieczeństw, w którym nie można czuć się bezpiecznie, gdyż zagrożenie czyha za każdym rogiem.

Utrzymanie akcji na przestrzeni tak naprawdę kilku przecznic również działa niesamowicie skutecznie. Rośnie poczucie zamknięcia, a wręcz klaustrofobii. Dodatkowo udowadnia, że czasami poszukiwania zaginionego dziecka na tak zawężonym obszarze wcale nie jest prostsze. Trzeba być wtedy o wiele bardziej dociekliwym oraz zwracać uwagę nawet na najmniejsze szczegóły. Serial „Ercic” jest zwyczajnie dziełem kompletnym, a przede wszystkim spójnym. Tytułowy Eric jest ucieleśnieniem tego, co dzieje się w głowie zagubionego artysty. Nie dość, że pasuje on do ogólnej koncepcji oraz wątku programu telewizyjnego dla dzieci, to jeszcze podbija często skrajne emocje. Jeżeli macie ochotę na produkcję ciężką, ale przy tym ogromnie satysfakcjonującą, to 30 maja zarezerwujcie czas na seans.

Miniserial „Ercic” będzie można oglądać na platformie Netflix już od 30 maja.

REKLAMA

Więcej o produkcjach dostępnych w serwisie Netflix, czytaj na łamach Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA