REKLAMA

Diss na Gonciarza i przepychanki w Fame2Fame. Co za żenujący spektakl

Zbliża się patogala, na której Krzysztof Gonciarz zmierzy się z Gimperem. W ramach budowania napięcia przed walką Fame MMA zorganizowało spotkanie obu twórców, a sam Gimper nagrał diss na swojego przeciwnika.

krzysztof gonciarz fame mma
REKLAMA

Zaczęło się. Krzysztof Gonciarz, nazywany kiedyś „sumieniem polskiego internetu”, zbliża się do swojej ostatecznej, internetowej formy. Za kilkanaście dni wystąpi z na gali Fame MMA, gdzie jako „Bestia z Tokio” będzie walczył z Gimperem. I choć powody walki są zapewne jedynie merkantylne, to tłem jest tu droga, jaką przeszedł youtuber od początku swojej kariery, aż do oskarżeń jego byłych partnerek, które nie tylko nadwątliły zaufanie do niego, ale również doprowadziły do tej osobliwej przemiany.

Tu możesz przeczytać więcej:

REKLAMA

Gimper nagrywa diss na Krzysztofa Gonciarza

W ramach przygotowań do gali Krzysztof Gonciarz opublikował krótki rapowy numer, w którym zgodnie z konwencją dissów atakuje Gimpera, ale również rozlicza się z dziewczynami, które nieco ponad rok temu zarzucały mu między innymi toksyczność w związku i nadużywanie substancji psychoaktywnych. Na odpowiedź Gimpera nie trzeba było długo czekać. Twórca szybko opublikował odpowiedź, która ma obrażać Krzysztofa Gonciarza.

W profesjonalnie zrealizowanym teledysku postać kreowana przez Gimpera towarzyszy rozstającej się parze. Sytuacja przedstawiona w teledysku jest znana – ich związek się kończy, ona znajduje ciemnoskórego parnera, a on śledzi ich zza węgła lub krzaków. W tym czasie Gimper ubliża Gonciarzowi, klejąc nieporadne rymy, nawiązując i słowami, i obrazami do najważniejszych punktów afery sprzed roku.

Konflikt między Gonciarzem i Gimperem jest oczywiście w pełni wyreżyserowany, choć w pewien przerysowany sposób obaj twórcy sugerują, że jest inaczej. Najciekawsze jest jednak coś innego. Obaj twórcy choć udają, że chodzi o konflikt między nimi, to najmocniej atakują Kasię Meciński (oczywiście nie do końca wprost). Widać to zarówno w materiale Gonciarza, jak i Gimpera. Choć pewnie temu pierwszemu trudno się dziwić, że wykorzystuje każdy moment, aby przyłożyć skonfliktowanej z nim osobie, to wykorzystywanie tej imprezy, żeby atakować osoby trzecie przez Gimpera uważam za nie tylko żenujące, ale również szkodliwe.

Gimper dissuje Krzysztofa Gonciarza

Spotkanie Gimpera i Krzysztofa Gonciarza

Wczoraj wieczorem doszło również do spotkania między przyszłymi przeciwnikami. Wywiad z oboma twórcami prowadził Boxdel (który, nawiasem mówiąc, również szybciutko oczyścił się z błota, które opryskało go w czasie Pandora Gate). Na początku tego spotkania doszło do żenującego spektaklu, w którym Krzysztof Gonciarz udawał, że wpada na sale i już, tu i teraz, będzie chciał bić Gimpera.

Następnie dochodzi do dość niezręcznej rozmowy, w której trzy yotube’owe gwiazdy analizują karierę Gonciarza. Gimper chwali go między innymi za to, że „zaliczył progres” od czasu występu u Krzysztofa Stanowskiego w „Hejt Parku”, choć ja myślę, że miejsce, gdzie padają te słowa, świadczy o czymś przeciwnym. Z kolei Boxdel ze znaną sobie niefrasobliwością próbuje podpytać Gonciarza o używki.

Jeśli chodzi o moje stosowanie używek, to chciałem przeprosić, absolutnie ku*&a nikogo. Ponieważ to nie jest nikogo sprawa. To że ktoś powyciągał jakieś rzeczy z kontekstu z mojego życia i wrzucił na pożarcie ludziom… Ja się od tego odcinam. Człowiek ma jakieś tam konstytucyjne prawo do godności i prywatności i tak dalej

– mówi Gonciarz.

W trakcie programu możemy posłuchać również telefonów do studia. Boxdel zapowiada, że dzwoni Natan Marcoń. I jeśli choć przez chwilę można było pomyśleć, że wszystko to idzie nawet kulturalnie, jak na patogalę, to ten telefon pozwala imprezie wylądować dokładnie tam, gdzie jej miejsce.

Czyli na dnie.

REKLAMA

Muszę powiedzieć, że z dużym zainteresowaniem śledzę, jak Krzysztof Gonciarz bawi się swoim pokiereszowanym wizerunkiem i korzysta z każdej okazji, aby pokazać swój punkt widzenia. I rzeczywiście trudno nie odnieść wrażenia, że bardzo pasuje do miejsca, w którym się znalazł. Ta formuła wydaje się naturalniejsza niż jego dotychczasowe persony, włącznie z kulturalnym vlogerem podróżniczym, przewrotnym komikiem, czy nawet „sumieniem internetu”. Cóż, jeśli już przybiera się maskę w internecie, to zawsze warto wybrać tę najszczerszą.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA