Nie, "Abigail" nie chce was przestraszyć, tylko rozbawić. W końcu za film odpowiada Radio Silence, a ten kolektyw dobrze wie, jak mieszać horror z czarnym humorem, aby szło umrzeć ze śmiechu. Sami zresztą możecie się o tym przekonać, bo produkcja właśnie wleciała na VOD.
"Abigail" hitem niestety nie była. Na ekrany kin weszła w kwietniu. Krytycy się nią co prawda zachwycili, bo na Rotten Tomatoes zebrała 82 proc. pozytywnych recenzji. Widzowie ją jednak zlali, przez co przy budżecie rzędu 28 mln dol. zarobiła na całym świecie tylko 42 mln. Pod względem box offisu nie jest to najlepszy rok, ale ten film i tak zasłużył na więcej. W końcu mamy do czynienia z ostrą jazdą bez trzymanki, która wbija w fotel wybuchową akcją. Produkcja nastawia się na atrakcje, nieraz potrafiąc nieźle zaskoczyć. Głównie przez to, że dział marketingu schrzanił swoją robotę.
Materiały promocyjne "Abigail" zdradzają największy twist filmu. Siadając do seansu, dobrze już wiemy, że młoda baletnica to w rzeczywistości wampirzyca. Stojący za kamerą Matt Bettinelli-Olpin i Tyler Gillett długo to jednak ukrywają. Produkcja rozpoczyna się jak heist movie. Grupa przestępców włamuje się do bogatego domu, aby porwać przebywającą tam dziewczynkę. To ta łatwiejsza część zadania. Zaraz po niej muszą dziecko pilnować przez całą noc. Zaczynają jednak po kolei ginąć. Bohaterowie dopiero odkrywają więc prawdziwą tożsamość swojej ofiary. Jak się orientują, to oni utknęli z nią w jednym budynku, a nie odwrotnie.
Abigail - co obejrzeć w weekend?
To co "Abigail" ma nam do zaoferowania, zanim wjedzie na swoje właściwe tory? A całkiem sporo. Tytułowa bohaterka zdradza, że jest córką wpływowego mafioza. Przestępcy drżą ze strachu na sam dźwięk jego nazwiska, przez co dziewczynce bardzo łatwo przychodzi nastawić ich przeciwko sobie. Otrzymujemy pulpową opowieść, w której twórcy doskonale oddają ogarniającą porywaczy paranoję. W mistrzowski sposób budują napięcie, przez co nawet nie odczuwa się braku krwawych atrakcji.
W drugiej połowie filmu twórcy odpinają już wrotki na całego. Gdy tylko Abigail obnaża swoje kły, zaczyna się zabawa. Dziewczynka jest bardzo pomysłowa w zadawaniu cierpienia porywaczom. Odcięta od cywilizacji posiadłość zmienia się dla nich w miejsce tortur, kiedy nie mogą za baletnicą nadążyć. Sceny akcji może i nie są tak rozbuchane jak w "Johnie Wicku", ale ze swoją choreografią sprawiają mnóstwo frajdy. Ekran w ich trakcie zalewają hektolitry sztucznej krwi. Przemoc okazuje się przerysowana. Ten film to ten sam kaliber, co zeszłoroczny "Renfield", któremu też nie udało się przyciągnąć tłumów do kin. Nawet pomimo Nicolasa Cage'a wcielającego się.
"Abigail" jest szybka i szalona. Nie uznaje żadnej świętości, czym sprawia mnóstwo frajdy. Do frajdy właśnie ten film się sprowadza. Dlatego tak bardzo na ekranie błyszczy Dan Stevens, który bawi się swoją rolą herszta bandy. Jest bardziej powściągliwy niż na przykład w niedawnej "Godzilli i Kongu: Nowym imperium", ale wciąż w swym przerysowaniu nieraz przekracza granice groteski. Właściwą dla siebie charyzmą odczarowuje w ten sposób gatunkowe klisze.
Więcej o horrorach poczytasz na Spider's Web:
"Abigail" to rozrywkowe złoto najwyższej próby. Dlatego właśnie na weekendowy seans nada się idealnie. Być może więc swoją publiczność odnajdzie na platformach VOD. Dajcie jej się wyssać, a na pewno nie pożałujecie.