Pół polskiego X-a oszukane metodą "na Zbyszka". Prowokacja Krzysztofa Stanowskiego czyści konta z wiarygodności
Zbigniew Stonoga udostępnił wczoraj materiał filmowy, w którym pokazał coś, co nazwał wewnętrznym spotkaniem redakcji Krzysztofa Stanowskiego w Kanale Zero. Okazało się jednak, że to prowokacja dziennikarza, na którą nabrało się pół polskiego X-a (dawniej Twittera).
W materiale Zbigniewa Stonogi widać to jasno – bohaterscy dziennikarze ustalając ramówkę apelują do Stanowskiego, że trzeba „zrobić” temat Funduszu Sprawiedliwości. Naczelny nie chce. Jest nieugięty i trochę bezradnie przyznaje, że są tematy, których nie ruszają, że taką mają linię i on nie będzie świecił oczami. Przed kim? Trudno powiedzieć, ale pada tam zdanie, które doskonale będzie nadawało się na pierwsze strony dzienników i na paski organizowanych w pośpiechu relacji live, czyli „Ziobry nie ruszamy”. Jest tu więc pewien dramatyzm znany z filmów o niepokornych redakcjach i zaplątanych w biznesowe relacje szefach.
Przypomnijmy, że kilka tygodni temu Zbigniew Stonoga opublikował post, w którym szukał „haków” na Krzysztofa Stanowskiego. Pisał, że każdemu, kto pomoże ujawnić „niechlubną przeszłość” dziennikarza, udostępni jeden z dwóch luksusowych samochodów na miesiąc.
Krzysztof Stanowski wkręcił Zbigniewa Stonogę
Powiedzieć, że opublikowany przez Stonogę film cieszył się zainteresowaniem, to jak nie powiedzieć nic. Podawali go redaktorzy, dziennikarze śledczy, komentatorzy, publicyści, a nawet niezależni eksperci od polityki, którzy na co dzień dwoją się i troją, aby tę swoją niezależność udowadniać. Trafiło się też kilku polityków, którzy bardzo chętnie chcieliby zobaczyć upadek wiarygodności medium, które ich krytykuje. I to właśnie w tym tkwi sedno problemu. I z litości dla nich, nie będę wskazywał tych, co dali się złapać - ale spokojnie znajdziecie ich na X.
Dopiero gdy jeden z użytkowników X-a sprawdził, że nie zgadzają się daty wydarzeń omawianych przez kolegium w redakcji Stanowskiego, zaczęło się kasowanie opublikowanych już wpisów. Już wtedy jasne stało się, że film nie tyle jest zmanipulowany, co że raczej jest ustawką i to dość perfidną. Stanowski celowo nagrał posiedzenie redakcji, najeżył je łatwymi do zweryfikowania „błędami” i wysłał do Stonogi widząc, że ten na pewno nie dokona żadnej weryfikacji, jak choćby takiej, żeby potwierdzić prawdziwość nagrania u drugiego źródła.
Problemem nie jest Zbigniew Stonoga, właściciel tytułu o wdzięcznej nazwie „Gazeta Stonoga” („Jedyny niezależny tygodnik w Polsce”, jak sam o nim pisze). Problemem jest, że dla ludzi od lat zajmujących się polityką był on na tyle wiarygodnym źródłem informacji, aby nie tylko udostępniać jego treści, ale również wyciągać na ich podstawie wnioski o świecie. Stonoga od lata jest bowiem znany z prowadzenia swojej krucjaty przeciwko niektórym politykom (m. in. przeciwko Zbigniewowi Ziobrze), w której niejednokrotnie zdarzało mu się podawać nieprawdziwe informacje, rzucać fejkami na lewo i prawo. Fakt, że ocieplił swój wizerunek kilkoma wulgarnymi nagraniami, w których atakuje nielubianych przez siebie polityków jeszcze nie sprawia, iż nagle stał się wiarygodnym źródłem informacji.
To dobra okazja, żeby przypomnieć komentatorom, że nie zawsze to, co pokrywa się z własnymi uprzedzeniami i z osobistą wizją świata, musi być prawdą. Bezrefleksyjne przenoszenie własnych poglądów politycznych (zwłaszcza jeśli te oscylują w pobliżu teorii spiskowych) to niezbyt dobra droga dla dziennikarzy.
Gdy ta afera ucichnie, prędzej czy później będziemy zastanawiać się nad dwoma evergreenowymi tematami. Pierwszy to ten dotyczący spadku zaufania do mediów – będzie załamywanie rąk, że czytelnicy wolą media społecznościowe. Drugi będzie dotyczył sztucznej inteligencji – tu eksperci będą grzmieć, że tak łatwo nabrać niewyrobionego użytkownika sieci i że każdą informację trzeba sprawdzać po 5 razy. W obu przypadkach będę ciepło myślał o tej aferze.
O Krzysztofie Stanowskim przeczytasz więcej na łamach Spider's Web:
- Nie podoba mi się forma i język Stanowskiego w filmie o Janoszek. W jednym się z nim zgadzam
- Naukowy Bełkot mówi wprost: Robert Mazurek nie rozumie, czym jest nauka. Nagrał o tym film
- Kanał Sportowy przeprasza za żart o seksie z nastolatkami. Szkoda, że nie powiedzieli, za który
- Caroline Derpienski jest aktualnie wściekła na Stanowskiego. "Bałam się o swoje życie"