Najbardziej oczekiwane filmy 2025 r. TOP produkcji z Cannes

Jak co roku, ogłoszeniu składu festiwalu towarzyszą emocje i związane z nimi napięcie, zwłaszcza u kinofilów z całego świata. Jednym z najbardziej oczekiwanych filmów na canneńskim czerwonym dywanie był "The Way of the Wind" Terrence'a Malicka, jednak tytuł ten nie został wyczytany przy prezentacji programu. Jedną z niespodzianek może być również nieobecność innego znanego twórcy, Jima Jarmuscha i jego filmu "Father, Mother, Sister, Brother" z Cate Blanchett, Vicky Krieps czy Adamem Driverem w obsadzie. Jakkolwiek brutalnie to zabrzmi, bez nich i tak mamy do czynienia z dość bogatym programem, z którego wybrałem 8 najciekawszych filmów.

Na ten tytuł czekam chyba najbardziej. Ari Aster wielkim artystą kina jest - udowodnił to w każdym swoim dotychczasowym filmie: wybitnym horrorze "Hereditary", fantastycznym "Midsommar" czy niezwykle pokręconym "Bo się boi". Tym razem przynosi światu nowy film, opisywany jako połączenie westernu z czarną komedią. Akcja "Eddington" rozgrywa się w tytułowym miasteczku, zdominowanym przez konflikt między szeryfem (Joaquin Phoenix) a burmistrzem (Pedro Pascal). Fabuła ponoć ma odnosić się w jakiś sposób do tematyki pandemii. Pozostali członkowie obsady jedynie wzmacniają ekscytację tym projektem: Emma Stone, Austin Butler, Deirdre O'Connell, Luke Grimes. Jestem niezmiernie ciekaw, czy Aster wyjedzie z Francji ze Złotą Palmą.

Jeśli macie niedobór filmowych historii miłosnych z udziałem Paula Mescala, to ten tytuł powinien was zainteresować. Film Olivera Hermanusa ("Living") opisywany jest jako uniwersalna historia miłosna, której bohaterami są Lionel (Mescal) i David (Josh O'Connor). Oprócz uczuć łączy ich pasja do amerykańskiej muzyki ludowej - obaj rozpoczynają podróż, by nagrywać pieśni ludowe na terenach Nowej Anglii. Brzmi to bardzo intrygująco, a w aktorski talent tych dwóch piekielnie zdolnych Brytyjczyków chyba mało kto wątpi.

Pożegnania zwykle są smutne, ale jak się żegnać z Tomem Cruisem w roli Ethana Hunta, to nie ma co się bawić w półśrodki. Dotychczasowe materiały pozwalają nam sugerować, że film w reżyserii Christophera McQuarriego zaoferuje nam potężną dawkę nostalgii, ale przede wszystkim - spektakularnego (zwłaszczza wizualnie) kina. Ostatnia część "Mission: Impossible" zostanie pokazana w sekcji pozakonkursowej festiwalu.

Scarlett Johansson znamy przede wszystkim z jej zacnej kariery aktorskiej. Tym razem postanowiła jednak stanąć po drugiej stronie kamery, a swój debiut w roli reżyserki zaliczy właśnie w Cannes, w ramach sekcji Un Certain Regard. Tytułową bohaterką filmu jest 90-letnia Eleanor, która przeprowadza się do Nowego Jorku, jednak cierpi na samotność. Wkrótce zaprzyjaźnia się jednak z 19-letnim studentem. W roli głównej June Squibb ("Thelma", "Nebraska"), w filmie występuje również Chiwetel Ejiofor. Zapowiada się refleksyjne kino, któremu warto dać szansę.

Dla reżyserki tego filmu, Julii Ducournau nie będzie to debiut na canneńskich salonach. Ba, cztery lata temu wyjechała z nich ze Złotą Palmą za "Titane". Po tej przerwie Francuzka wraca na festiwal ze swoim najnowszym, dobrze zapowiadającym się dziełem. Jego bohaterką jest tytułowa Alpha, 11-letnia dziewczynka mieszkająca w fikcyjnym, inspirowanym Nowym Jorkiem mieście. Wkrótce miasto, jak i cały świat dotyka epidemia AIDS, wskutek której jedno z rodziców choruje. Zmusza to dziewczynę do zmierzenia się ze stratą. Jak na Ducournau, którą wraz z Coralie Fargeat określa się godnymi następczyniami Davida Cronenberga, fabuła brzmi dość...zwyczajnie - choć znając życie, najlepsze i najciekawsze zobaczymy w filmie.

Początkowo padały informacje, że ten film ma być jakoś powiązany z "Najgorszym człowiekiem na świecie", również reżyserowanym przez Joachima Triera, jednak wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z osobną historią. "Intymna i poruszająca opowieść o rodzinie, wspomnieniach i pojednawczej mocy sztuki" - możemy przeczytać w opisie. Gdy w obsadzie widzę znakomitą Renate Reinsve i partnerujących jej Elle Fanning i Stellana Skarsgarda, czuję się obowiązany do zwrócenia uwagi. Pójście na ten film może być dla nas pewnym aktem artystycznego patriotyzmu, bowiem autorką muzyki do "Sentimental Value" jest Hania Rani.

Z Wesem Andersonem jest tak, że widać, które filmy są jego. Reakcje na najnowsze dzieło wychodzące spod jego rąk nie wprawiły w zachwyt - wielu (słusznie skądinąd) twierdzi, że reżyser wydaje się cierpieć na zmęczenie materiału, a materiał zawarty w zwiastunie jest zbyt podobny do jego niedawnego "Asteroid City". Nie ma co się oszukiwać, pewnie i tak pójdziemy na "Fenicki układ", opisywany jako film łączący kino szpiegowskie z czarną komedią. Anderson znów zgromadził potężną obsadę: Benicio del Toro, Michael Cera, Riz Ahmed, Tom Hanks, Brian Cranston, Jeffrey Wright, Scarlett Johansson czy Benedict Cumberbatch.

Co ma wspólnego Akira Kurosawa z ASAP Rockym? Właśnie ten film. "Highest 2 Lowest" to najnowszy projekt w reżyserii Spike'a Lee. Choć tytuł ten nie znalazł się w ogłaszanym programie, później potwierdzono, że zasili on sekcję pozakonkursową. To amerykańska reinterpretacja "Nieba i piekła" z 1963 roku, współprodukowany przez A24 thriller kryminalny, w którym główne role zagrają legendarny Denzel Washington ("Gladiator II", "Dzień próby", "Bez litości") oraz wspomniany wcześniej raper. Panowie będą dzielić ekran również z Jeffreyem Wrightem i inną postacią ze świata amerykańskiego rapu - Ice Spice.

Inne filmowe TOP-ki przeczytacie na Spider's Web: