„Awantura” to pozycja obowiązkowa dla fanów dobrego kina. Serial obejrzycie na Netfliksie

Zmierzająca na platformę Netflix "Awantura" to serial, który rozpoczyna się od incydentu przemocy drogowej między dwojgiem ludzi. Zamiast szybko rozwiązać spór i ruszyć z życiem naprzód, konflikt między pracownikiem fizycznym Dannym i kobietą sukcesu Amy tylko się zaognia. Wszystko to zostaje podlane mnóstwem czarnego humoru. Opis fabuły brzmi zachęcająco? Cóż, nie tylko to wskazuje, że będziemy mieli do czynienia z wyśmienitą produkcją.

W przyszłym tygodniu na Netfliksa z 10. już sezonem wraca "Czarna lista", pojawi się też polski "Mistrz", a z "Chupą" przeżyjemy fantastyczną przygodę. Dobrych filmów i seriali do oglądania z pewnością nie zabraknie. Czemu więc szczególną uwagę należy zwrócić właśnie na "Awanturę"? Odpowiada za nią A24.

Czytaj także:

Żyjemy w czasach, kiedy Hollywood szasta kasą na lewo i prawo. Wychodzi z założenia, że im więcej wyda, tym więcej zarobi. Dlatego dostajemy eventy filmowe na miarę "Avengers: Koniec gry" i "The Flash", czy megalomańskie science fiction w stylu "Diuny" i "Avatara: Istoty wody". Małe wytwórnie lekko nie mają. Trudno jest się bowiem przebić do świadomości odbiorcy, jeśli nie ma się pieniędzy, aby w każdym większym mieście na świecie atakować go wielkim billboardem z tytułem swojej produkcji. A24 znalazło jednak na to sposób. Postawiło na kreatywność.

Ze względu na swoje kampanie reklamowe A24 jest już legendą branży. Co by daleko nie szukać wystarczy wspomnieć o bocie na Tinderze, który udawał Avę - sztuczną inteligencję z "Ex Machiny", szatańskim koziołku z "Czarownicy. Bajki ludowej z Nowej Anglii" z własnym kontem na Twitterze, czy osobliwym trailerze "Dziedzictwo. Hereditary" z okazji dnia matki. Żadna inna wytwórnia nie sięgnęła takiej perfekcji w viralowym marketingu (patrzę na ciebie, Blumhouse). Co jednak najlepsze, ta kreatywność zawsze przecież szła w parze z jakością promowanych tytułów (Blumhouse, to tym bardziej nie o tobie).

Chociaż Oscary wyznacznikiem dobrego kina nie są, warto wspomnieć, że do tych właśnie nagród filmy A24 nominowane były łącznie 49 razy. Statuetek zgarnęły 16, a w najważniejszej kategorii wygrały do tej pory dwa tytuły - "Moonlight" w 2017 roku i "Wszystko wszędzie naraz" w tym roku. Tak, to ta wytwórnia zabrała nas do tego szalonego multiwersum, które podbiło serca Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej.
Czytaj także:

Prócz tego, że A24 regularnie dostarcza nam wyśmienitych filmów, to jeszcze od wielu lat prężnie działa na rynku serialowym. Wytwórnia miała przecież swój udział w hitowej "Euforii". Ciężko więc pracowała, aby jej logo stało się synonimem produkcji najwyższej próby. I do tej pory nic nie wskazywało, żeby zamierzała spocząć na laurach. Dlatego właśnie "Awantura" powinna się znaleźć na waszej liście do obejrzenia.