Crossover, którego nikt się nie spodziewał. Co "Piraci z Karaibów" mają do "Małej syrenki"?
Co mają wspólnego "Piraci z Karaibów" i aktorska "Mała syrenka"? Reżyser "Na nieznanych wodach" i remake'u klasycznej animacji Disneya wyjaśnia, że więcej niż można było się spodziewać. Stojąc za kamerą czwartej odsłony przygód kapitana Jacka Sparrowa nauczył się bowiem jak realizować sceny z syrenami, co wykorzystał podczas prac nad swoim najnowszym filmem.
Dołącz do Disney+ i zacznij oglądać głośne filmy i seriale.
Pamiętacie jeszcze "Piratów z Karaibów: Na nieznanych wodach"? To ta odsłona przygód kapitana Jacka Sparrowa, w której bohaterowie wybierają się na poszukiwania Źródła Wiecznej Młodości. Najpierw muszą jednak zebrać syrenie łzy, co pozwala twórcom pokazać nam te legendarne stworzenia w pełnej krasie. Jak się okazuje, w świecie przedstawionym nie mają one łagodnego usposobienia Arielki. Zamiast śpiewać, marzyć i zakochać się w człowieku, utopią każdego, kto będzie przy nich nieostrożny.
Pracując nad "Piratami z Karaibów: Na nieznanych wodach" reżyser Rob Marshall i producent John DeLuca nawet nie śnili, że za kilkanaście lat będą realizować film, którego akcja w tak dużej mierze rozgrywa się pod wodą. A jednak tak się stało i to, czego się wtedy nauczyli, okazało się bardzo przydatne podczas zdjęć do zmierzającej na wielkie ekrany "Małej syrenki".
Czytaj także:
Mała syrenka - twórcy opowiadają jak Piraci z Karaibów wpłynęli na kształt filmu
Podczas rozmowy z Entertainment Weekly Rob Marshall i John DeLuca opowiedzieli o inspiracjach stojących za ostatecznym kształtem "Małej syrenki". Jak się okazuje, podczas zdjęć do "Piratów z Karaibów: Na nieznanych wodach" nauczyli się, jak najlepiej pokazywać podwodny świat i same syreny:
Tam to była jedna sekcja, a tu mamy cały film skupiający się na takim świecie. Bardzo jednak przydało nam się doświadczenie pracy z aktorkami, które grały syreny. Co było pod wodą prawdziwe? Czego w wodzie nie było? Kiedy korzystaliśmy z CGI? Kiedy pokazywać tylko kawałki? Opanowanie kwestii technicznych, pozwoliło nam wejść tym razem na wyższy poziom
- mówi reżyser Rob Marshall.
Na planie "Małej syrenki" Marshall i DeLuca dzielili się swoim doświadczeniem z resztą ekipy. Pokazywali swoim współpracownikom sceny z "Piratów z Karaibów" i tłumaczyli, jak osiągnęli dany efekt. Jak sami twierdzą, bardzo ułatwiło to wszystkim pracę.
"Mała syrenka" to kolejna już luźna adaptacja baśni Hansa Christiana Andersena - remake animacji Disneya z 1989 roku. Fabuła skupia się na losach syrenki Ariel, która zakochuje się w księciu Eryku. Żeby spotkać go ponownie, zawiera pakt z wiedźmą Urszulą. W główną rolę wciela się Halle Bailey. Prócz niej na ekranie zobaczymy jeszcze m.in. Melissę McCarthy i Javiera Bardema.
"Mała syrenka" pojawi się w polskich kinach już w ten piątek, 26 maja.