REKLAMA

Prime Video pokaże ci świat, którego już nie ma. Po prostu odpal ten hipnotyzujący film

Na Prime Video trafił historyczny dramat w reżyserii Lee Tamahoriego pt. „Próba wiary” („The Convert”). Bazująca na historii Michaela Bennetta (który z kolei inspirował się powieścią „Wulf” Hamisha Claytona) produkcja to jedna z ciekawszych premier serwisu w ostatnim czasie.

próba wiary prime video film opinie recenzja
REKLAMA

Akcja „Próby wiary” rozgrywa się w 1830 roku. Thomas Munro, były żołnierz i świecki kaznodzieja z Wielkiej Brytanii, przybywa do Nowej Zelandii na statku uszkodzonym przez sztorm. Podczas starcia między dwoma plemionami Māori postanawia zainterweniować, by ocalić Rangimai - młodą córkę Maianuiego, wodza (rangatiry) jednego z plemion - przed śmiercią z rąk wojowników Akatarewy, wodza drugiego plemienia. W zamian za jej życie, oddaje Akatarewie swojego konia.

Protagonista otacza dziewczynę opieką. Wkrótce wspólnie podejmują starania, by zaprowadzić pokój między zwaśnionymi plemionami. Jednak Munro szybko zdaje sobie sprawę, że w istocie jest tylko pionkiem w znacznie grze o władzę znacznie bardziej rozległej i złożonej, niż przypuszczał. Nie muszę chyba dodawać oczywistości, że wiara i przekonania zostaną wystawione na ciężką próbę.

Próba wiary - opinia o filmie z Prime Video

REKLAMA

Jak można się domyślić, „Próba wiary” to film, który porusza przede wszystkim tematykę kolonializmu, konfliktów kulturowych i duchowej przemiany. Reżyser Lee Tamahori, znany ze znakomitego filmu „Tylko instynkt” z 1994 r., powraca do tematyki związanej z historią i kulturą Māori, ukazując złożoność relacji między rdzenną ludnością a brytyjskimi osadnikami. Są to w końcu kwestie bardzo mu bliskie - Nowa Zeladia to jego ojczysta ziemia.

Gdy opowieść się rozwija, a napięcia narastają, dociera do nas, że to Munro - portretowany przez powściągliwego, stonowanego Pearsa - jest sercem opowieści. Esencją okazuje się Rangimai - wybitnie napisana ofiara brutalności świata mężczyzn, która jest gotowa, by zemścić się za śmierć męża. W tej przełomowej roli Tioreore Ngātai-Melbourne naprawdę zachwyca i mam wrażenie, że dawno już nie widziałem tak naturalnego występu w produkcji historycznej. Bohaterka jest zamknięta w sobie, ale szczera; rozumie polityczne mechanizmy i nie waha się uczestniczyć w ich grze. Śpiewa pieśni żałobne dla poległych, chwyta za broń przeciw wrogom, ale potrafi też okazać czułość w bardziej subtelnych scenach. Co więcej, chce uczyć się od brytyjskich „sąsiadów”, nawet gdy ci ją odrzucają - bo rozumie, że wiedza o przeciwniku to potęga.

Wielkim sukcesem zakończyła się też próba oddania ducha Nowej Zelandii z czasów, gdy nazywano ją Aotearoa. Zdjęcia autorstwa Gin Loane rozpościerają przed widzem przepiękne, dzikie krajobrazy - raz surowe, pełne ciemnych ziem, atramentowych rzek i pochmurnego nieba, kiedy indziej zachwycające bielą spienionych fal, skalistymi klifami i soczystą zielenią lasów. Kamera często zatrzymuje się na ptaku czy roślinie, gdy osadza fabułę w konkretnym miejscu. Oczami Thomasa, który jest tu zewnętrznym obserwatorem, widzimy ten świat po raz pierwszy - a kamera podąża za jego zdumieniem i ciekawością. Wiadomo - postać jest rodzajem pośrednika. To dzięki niemu międzynarodowa publiczność może zbliżyć się do nowozelandzkiej historii - jego obecność staje się pretekstem do tłumaczenia języka i obyczajów. Fajnie wyszło.

The Convert - Próba wiary

Idąc dalej - „Próba wiary” jest projektem bardzo skrupulatnie zrekonstruowanym pod względem detali, języka, architektury i kostiumów, z imponującym bogactwem drugoplanowych postaci i statystów, którzy ożywiają ostatnie chwile tamtej epoki. Poważnie: widz kupuje ten portret od pierwszej do ostatniej minuty.

Problemy? Są, a jakże. Wspominałem o esencji produkcji, a jednak najwięcej czasu ekranowego obraz poświęca postaci kaznodziei, który... Cóż, sam w sobie nie jest zbyt interesujący. Koncentracja na postaci białego przybysza kosztem głębszego ukazania perspektywy rdzennych mieszkańców sprawia, że coś, co mogło być znacznie pełniejszym obrazem, nieco się rozwadnia. Poza tym momentami fabuła popada w schematy narracyjne znane z innych produkcji o tematyce kolonialnej.

Nie szkodzi. „The Convert” to bardzo ambitna próba ukazania skomplikowanych relacji między kolonistami a rdzenną ludnością Nowej Zelandii. Intrygująca, poruszająca i olśniewająco zrealizowana. W rękach Lee Tamahoriego taki projekt nie mógł okazać się porażką.

Czytaj więcej:

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-05-16T17:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-16T16:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-16T15:25:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-16T14:50:22+02:00
Aktualizacja: 2025-05-16T11:46:59+02:00
Aktualizacja: 2025-05-16T11:06:17+02:00
Aktualizacja: 2025-05-16T08:55:24+02:00
Aktualizacja: 2025-05-14T17:38:13+02:00
Aktualizacja: 2025-05-14T13:03:31+02:00
Aktualizacja: 2025-05-14T11:23:22+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA