REKLAMA

Martin skrytykował "Ród smoka" i rzucił olbrzymim spoilerem. HBO wydało oświadczenie

Jak zapowiedział, tak zrobił. George R.R. Martin opublikował długi wpis na temat 2. sezonu "Rodu smoka", a raczej kilku jego konkretnych elementów. Nie była to jednak, jak niektórzy oczekiwali, forma recenzji tej odsłony, w której twórca "Gry o tron" punktował jej wady - pisarz odniósł się tam raczej do kilku konkretnych zmian względem źródła. I wjechał z potężnym spoilerem dotyczącym śmierci jednej z postaci. Niedługo później wpis zniknął, a HBO oficjalnie odpowiedziało autorowi.

ród smoka george r r martin krytyka blog serial hbo oświadczenie ogień i krew książki
REKLAMA

Uwaga: w tekście można natknąć się na spoilery z 2. sezonu "Rodu smoka" oraz kontynuacji.

Wydaje mi się, że wielu fanów - po przeczytaniu zapowiedzi tej publikacji sprzed kilku dni - oczekiwało bezwzględnie krytycznego tekstu, w którym George R.R. Martin komentuje wszystko to, co jego zdaniem nie zadziałało w 2. sezonie "Rodu smoka". Tymczasem opublikowany 4 września post skupiał się wyłącznie na kwestii dwóch zmian względem tekstu źródłowego: książki "Ogień i krew". Pisarz najpierw pochwalił pierwsze epizody, a następnie odniósł się do finału jednego z nich, w którym to Jucha i Twaróg zamordowali małego księcia. O ile ekranowe ograniczenie brutalności tej sceny jest dla mnie w pełni zrozumiałe i wręcz potrzebne (tak popularny serial nie może pozwalać sobie dosłownie na wszystko, a już nawet ta wygładzona wersja tej sekwencji była trudna w odbiorze dla wielu widzów - wiem, bo chyba każdy młody rodzic z mojego towarzystwa przyznał, iż wywołała w nim lub w niej olbrzymi dyskomfort), o tyle nie da się ukryć, że bezsensownie osłabiono tragizm związany z postacią Helaeny.

Później Martin skupia się na postaci Maelora, trzeciego dziecka Helaeny i Aegona, którego nie zobaczyliśmy w serialu. I to właśnie na tym wątku - a właściwie jego braku - skupia się niemal cała publikacja. Wspomina o tzw. efekcie motyla, czyli o tym, jak jedno drobne wydarzenie w jego książce bywa brzemienne w skutkach w późniejszym czasie. Dodaje, że brak Maelora na tym etapie odbierze widzom możliwość obejrzenia innej bardzo dramatycznej sekwencji z przyszłości, na skutek której dziecko zostaje dosłownie rozszarpane na strzępy przez oszalały tłum. Czy jest to sekwencja istotna dla opowieści, całości Tańca Smoków? Czy bez niej kluczowe wydarzenia stracą sens? Raczej nie, ale rozumiem, że twórca nie jest zadowolony z powodu rezygnacji ze świetnie napisanego kawałka swojej twórczości.

Dziwi natomiast, że jego zdaniem dopiero to wydarzenie mogło doprowadzić Helaenę do samobójstwa ("Nie ma tej grozy, nie ma wyzwalającego wydarzenia, które przytłoczyłoby wrażliwą młodą królową" - pisze). Królowa straciła już przecież dziecko w okrutnych okolicznościach i patrzyła na jego śmierć, jej mąż jest trwale okaleczony, wokół dzieją się same potworności, z których części dopuszcza się jej własny brat. Już w 2. sezonie bohaterka jest w dramatycznej kondycji emocjonalnej. Myślę, że dla wielu osób byłoby to aż nadto, choć zgadzam się, że w oryginale ciężar tego splotu wydarzeń robi olbrzymie wrażenie.

REKLAMA

Ród smoka: Martin zdradza zbyt wiele i usuwa wypowiedź. HBO odpowiada

Później Martin dodaje, że serialowe rozwiązanie jest prostsze, bo ma sens pod kątem budżetu i harmonogramu zdjęć, ale "prostsze nie znaczy lepsze". Trudno się z tym nie zgodzić. Tu jednak pisarz ewidentnie posuwa się trochę za daleko i zdradza, że w scenariuszu do 3. sezonu królowa, zgodnie z oryginałem, ma się zabić (zdaniem autora - "bez wyraźnego powodu", no nie wiem, naprawdę?). To olbrzymie ujawnienie serialowych wydarzeń jeszcze przed ich nakręceniem, za które w normalnych przypadkach studia mogą pociągnąć do konsekwencji - dlatego niemal nigdy się nie zdarza.

W podsumowaniu Martin dodał, że takich "motyli" może być w przyszłości więcej, jeśli niektóre wstępnie dyskutowane modyfikacje zostaną wcielone w życie.

Kończąc lekturę tej wypowiedzi byłem przekonany, że lada moment zniknie ona z sieci - i tak też się wydarzyło, siłą rzeczy. Niedługo później HBO wydało oficjalne oświadczenie, które przekazało "Variety".

Niewielu jest większych fanów George'a R.R. Martina i jego książki "Ogień i krew" niż ekipa twórców "Rodu smoka", zarówno w grupie produkcyjnej, jak i w całym HBO. Zazwyczaj podczas adaptacji książki na ekran - z jej formatem i ograniczeniami - showrunner ostatecznie musi dokonać trudnych wyborów dotyczących postaci i historii, które widzowie będą śledzić. Wierzymy, że Ryan Condal i jego ekipa wykonali niezwykłą pracę, a miliony fanów, które serial zgromadził w ciągu pierwszych dwóch sezonów, w przyszłości nadal będą się nim cieszyć.

Nie sądzę, by było to zarzewie jakiegoś konfliktu (wychodzę raczej z optymistycznego założenia, że reakcja widzów na rozczarowujący finał po ograniczeniu liczby odcinków oraz właśnie ten wpis mogą wyjść produkcji na dobre), nie zmienia to jednak faktu, że właśnie doświadczyliśmy czegoś bardzo nietypowego dla tej branży. I diabelnie interesującego w kontekście potencjalnych skutków.

Pełne tłumaczenie usuniętej publikacji Martina - bodaj pierwsze w polskim internecie - możecie przeczytać tutaj:

Czytaj więcej o Rodzie smoka w Spider's Web:

REKLAMA
RÓD SMOKA obejrzycie tutaj:
Max
RÓD SMOKA
Max
REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA